Po ostatnich dobrych występach elbląscy kibice wierzyli, że także i tym razem nasze szczypiornistki odniosą zwycięstwo, mimo że grały na terenie rywalek. Ostatnie trzy mecze z Natą elblążanki wygrały, dlatego też można było liczyć, że także i tym razem podopieczne Zdzisława Czoski pokuszą się o miłą niespodziankę. Niestety zespół Naty wygrał ten mecz zdecydowanie, lecz warto w tym miejscu dodać, że przy sporej pomocy sędziów. Gdańszczanki w tym sezonie jeszcze nie przegrały na własnym parkiecie, ale jeśli inne mecze wyglądały tak jak ten ze Startem, to już dziś można spokojnie stwierdzić, że w "jaskini lwa" żaden zespół punktów nie zdobędzie. Zacznijmy jednak od początku.
Początek spotkania to słaba gra naszych zawodniczek, które bardzo zdenerwowane rozpoczęły pierwszy mecz w tym roku. Najpierw piłkę w prostej sytuacji zgubiła Kinga Polenz, za moment Paulina Korowacka rzuciła w bramkarkę Naty, a dwie minuty później Anna Pałgan popisała się niecelnym podaniem. Nasze rywalki natomiast konsekwentnie realizowały plan założony przed meczem, co przyniosło im bramki i prowadzenie. Po ośmiu minutach gry Start przegrywał 0:5, a mogło być jeszcze gorzej, gdyby nie dobra postawa naszej bramkarki Natalii Charłamowej. Elblążanki dopiero po dziewięciu minutach uspokoiły nerwy, a niemoc strzelecką przełamała Monika Pełka zdobywając z rzutu karnego pierwszą bramkę dla EB Startu. Później już gra się znacznie wyrównała, ale nadal przewaga gdańszczanek wynosiła 3-4 bramki. W 14 min po golu Anny Pałgan Start zniwelował przewagę rywalek do dwóch bramek 5:7. W kolejnych minutach było jeszcze lepiej. Tym razem kilka prostych błędów popełniły rywalki i po dwóch trafieniach Pałgan w 22 min mieliśmy remis 11:11. Kiedy wydawało się, że podopieczne trenera Czoski złapały odpowiedni rytm,znów coś zacięło się w grze elblążanek. Rywalki nie zwykły marnować takich okazji i w ciągu ośmiu ostatnich minut zdobyły z rzędu sześć bramek, kończąc pierwszą połowę wynikiem 17:11. Już w tej części meczu dali o sobie znać sędziowie, dzięki którym mieliśmy aż trzy dłuższe przestoje w grze. Trzykrotnie, kiedy karę dwóch minut otrzymywały elblążanki, sędzia stolikowy nie włączał czasu odmierzającego karę naszej zawodniczki i dopiero na wyraźny protest kierownika elbląskiej siódemki zatrzymywana była gra i odbywała się korekta czasu. Prawdziwe kuriozum miało jednak miejsce w 27 min., kiedy to bramkę dla Naty zdobyła Agnieszka Truszyńska, ale znów zegar pokazujący karę elbląskiej zawodniczki był zatrzymany i sędziwie nie uznali bramki nakazują powtórzenie całej akcji. To była jednak zapowiedz tego, co miało nas czekać w drugiej połowie meczu.
Druga połowa rozpoczęła się od celnego rzutu Katarzyny Szklarczuk, ale za moment tym samym odpowiedziały rywalki i mieliśmy wynik 18:12. Wtedy to kolejny zryw zaprezentowały elblążanki, które w ciągu niespełna kwadransa zmniejszyły prowadzenie Naty do dwóch bramek 22:20. Bardzo dobrze w tym okresie gry spisywała się w naszej bramce Izabela Zwiewka. Natomiast trener gdańszczanek dwoił się i troił przy linii bocznej raz po raz pokrzykując o dziwno nie na słabo grające swoje zawodniczki, ale na sędziów. I kiedy wydawało się, że nasze piłkarki ponownie nawiążą równorzędna walkę z gospodyniami, po raz kolejny dali znać o sobie sędziowie. W ciągu minuty w niezrozumiałych okolicznościach usunęli na ławkę kar najpierw Urszulę Lipską, a później Kingę Polenz. Grającym w przewadze rywalkom nie pozostało nic innego, jak tylko znów powiększyć przewagę. Ledwie minęła kara obu piłkarek, a arbitrzy znów pokazali dwie minuty kary - tym razem Paulinie Korowackiej. Taki obrót sprawy musiał negatywnie odbić się na grze elblążanek. W ciągu sześciu minut Start stracił osiem bramek i w 54 min. przegrywał już 30:23. Wtedy to stało się jasne, że w tym meczu elblążanki nie uzyskają korzystnego wyniku. W końcówce zupełnie już zrezygnowane przyjezdne oddały pole gry rywalkom, które zwiększyły jeszcze swoje prowadzenie do dziesięciu bramek. Ostatecznie mecz zakończył się wysoką wygraną gdańszczanek, które tym samy zrehabilitowały się za trzy ostatnie porażki z naszym zespołem.
- Nie można wygrać meczu z tak słabo grającymi skrzydłami jak to miało miejsce w dniu dzisiejszym - stwierdził po meczu trener Startu Zdzisław Czoska.
Kolejny mecz Start rozegra we własnej hali już w najbliższą niedzielę (11 stycznia), a ich rywalkami będzie Kolporter Kielce.
Nata AZS AWFiS Gdańsk - EB Start Elbląg 36:26 (17:11)
Nata: Łotariewa, Piłatowska - Truszyńska 2, Kapała 1, Stachowska 3, Siódmiak 9, Bołtromiuk, Kudłacz 7, Kamelina 8, Strzałkowska 6.
EB Start: Charłamowa, Zwiewka - Szklarczuk 5, Lipska 3, Pełka 4, Pałgan 5, Oleniacz, Polenz 1, Korowacka 1, Olszewska 7, Migdaliova.
Komplet wyników 14. kolejki: Piotrcovia Piotrków Trybunalski - Bystrzyca Lublin 22:24 (10:7), Kolporter Kielce - Zagłębie Lubin 24:25 (13:10), Nata AZS AWFiS Gdańsk - EB Start Elbląg 36:26 (17:11), Vitaral Jelfa Jelenia Góra - AZS AWF Katowice 25:20 (12:6), Sośnica Gliwice - Gościbia Sułkowice 31:17 (16:5), Łącznościowiec Szczecin - Zgoda Ruda Śląska 22:17 (9:5). Mecze rozegrane awansem: Łącznościowiec Szczecin - Piotrcovia Piotrków Trybunalski 22:24 (10:11), Vitaral Jelfa Jelenia Góra - Gościbia Sułkowice 27:20 (15:11).
Zobacz tabele