Na parking pod Górą Chrobrego przyjechało dzisiaj około 80 pojazdów: motocykli i samochodów, które pochodzą z co najmniej 1990 roku lub lat wcześniejszych. Podziwiała je spora grupa elblążan. Do większości aut można było wsiąść, by poczuć motoryzacyjny klimat lat 70. i 80. Na przykład do Syreny z 1974 r., której właścicielem jest Michał Mroczkowski. Syreny wyjątkowej, bo z napisem „nauka jazdy”.
- Przeglądałem ostatnio zdjęcia w Internecie, zobaczyłem podobną syrenkę z takim dodatkiem i doszedłem do wniosku, że fajnie byłoby go zamontować. Kupiłem Syrenkę od mieszkańca Krakowa. Z sentymentu, bo rodzice mieli takie auto – opowiada pan Michał. - Silnik ciężko było uruchomić, blacharka jako tako wyglądała, trzeba było pobawić się z detalami, by ją ożywić. Z tyłu została oryginalna kanapa. Skąd wziął się pilot do radia w syrenie? Oryginalne kiepsko współpracuje ze współczesnymi radiami, więc zamontowałem drugie radio, na dole, by nie szpeciło całości. A pilot jest po to, bym się nie musiał schylać – śmieje się właściciel syreny. - Często nią jeżdżę, na zloty do Olsztyna, Torunia, Malborka. Nawet nie liczę, ile pali na jednym zbiorniku.
Po raz pierwszy na Spotkaniu Elbląskich Klasyków można było podziwiać fiata 125p, replikę strażackiego auta operacyjnego. - Jest z 1988 roku. Kupiłem go niedawno w nawet dobrym stanie. Dorobiłem strażackie wyposażenie. Poza własną pracą jego rekonstrukcja kosztowała mnie około 2-3 tysiące złotych – mówi Radosław Zdanowicz, właściciel fiata. - Na co dzień jeżdżę polonezem z 2001 roku, a ten fiat stoi w garażu na specjalne okazje.
Specjalnie na to spotkanie z garażu zrekonstruowanym przez siebie niedawno modelem junaka przyjechał Wojciech Staśkowiak. Każdy element jest odtworzony z wielką pieczołowitością i zgodnością z oryginałem. - Rekonstruuję motocykle na zlecenie, już około 40 maszyn udało mi się zrobić – mówi pan Wojciech. - Współpracuję z różnymi firmami, więc wiem do kogo się zwrócić, wysłać rysunki, by wykonać części. To moje hobby po godzinach. Ile mi to zajmuje? Każdy motocykl jest inny. Jeden uda się zrobić w dwa miesiące, drugi w pół roku, nad ostatnim spędziłem trzy lata...
- Trzymamy się ze sobą w swojej ścisłej grupie. Jesteśmy kolegami z pracy, z podwórka, który łączy wspólna pasja. Każdy wyznacza swoje granice, od których można mówić o klasykach. My wyznaczyliśmy rok 1990, przepisy mówią o autach 30-letnich, które mogą mieć jako rejestrację żółte tablice – mówi Adam Michałek, jeden z organizatorów V Spotkania Elbląskich Klasyków. - Planujemy już kolejne spotkania i zloty. Najbliższy odbędzie się w Stegnie, prawdopodobnie w maju.
Dzisiejsze spotkanie zakończył przejazd klasyków spod Góry Chrobrego na starówkę.