Obecny udział komunikacji rowerowej w najbardziej zaawansowanych rowerowo miastach Polski (Wrocław, Kraków, Warszawa, Gdańsk) wynosi około 2-3 procent. Dlaczego jest taki niski, pomimo znacznych inwestycji tych miast w profesjonalną infrastrukturę rowerową ? Wydaje się, że rower w dalszym ciągu postrzegany jest przez pryzmat tego rodzaju aktywności, która wymaga ponadprzeciętnej sprawności fizycznej. Niemniej ważne wydają się kwestie wizerunkowe: rower w dojazdach do pracy jest symbolem ubóstwa czy wiejskich przyzwyczajeń. Kojarzy się z ubóstwem finansowym i nieposiadaniem samochodu, który w naszym społeczeństwie pozostaje nadal jednym z głównych wyznaczników statusu społecznego.
W Elblągu, który jest miastem ,,małych odległości’’, czyli większość głównych celów podróży mieszkańców znajduje się w odległości 3-5 km od miejsca zamieszkania, używanie do tego celu samochodu jest stratą pieniędzy i czasu. I nie jest panaceum na te zjawiska budowanie zawsze i wszędzie dróg dla rowerów. Berlin w ciągu 10 lat podwoił udział rowerów w ruchu miejskim i to wcale nie budując wielkiej liczby ścieżek (ma tylko około 100 km, podczas gdy np. Wrocław – 150 km, Elbląg – 32 km). W stolicy Niemiec na istniejących ulicach wyznaczono specjalne pasy dla rowerów, zadbano o miejsca postojowe, a nade wszystko wprowadzono uspokojenie ruchu na obszarze prawie 80 proc. sieci drogowej. W Elblągu wzorcową strefą ruchu uspokojonego jest obszar Starego Miasta , dzięki zmianom w organizacji ruchu wprowadzonym w roku ubiegłym.
Wierzę , że użycie roweru do przemieszczania się po mieście wymaga przede wszystkim przeorientowania swojego sposobu myślenia i zmiany swoich przyzwyczajeń. Na przestrzeni kilku ostatnich lat nawet osoby nie związane z aktywnością rowerową zauważyły wzrost liczby użytkowników rowerów na ulicach naszego miasta. I to może być dobra zapowiedź na przyszłość, o której mówi uchwała o polityce rowerowej miasta Elbląg.
Marek Kamm, Oficer Rowerowy
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter