Posiadanie własnego mieszkania to marzenie, które nie jest zarezerwowane tylko dla zdrowych, młodych dorosłych. Własny kąt to coś, czego pragną też osoby z niepełnosprawnościami, niestety, przeszkody, jakie muszą pokonać, są nieporównywalnie większe do tych, które towarzyszą większości społeczeństwa.
Kwestia mieszkalnictwa była już przez PSONI wielokrotnie poruszana. Zagadnienie nie jest zwykłą potrzebą, a wynika z zapisów Konwencji o prawach osób z niepełnosprawnościami. Niestety, problem z mieszkaniami dla osób z niepełnosprawnością wciąż nie jest rozwiązany. Czy w Elblągu też istnieje? Tak. A raczej z samym brakiem takich mieszkań.
– Nazwijmy to po imieniu, po prostu ich nie ma, a są potrzebne, również dla osób wychodzących z kryzysu bezdomności, by mogły zacząć niezależne i w miarę samodzielne życie – mówi Dominika Lewicka-Klucznik, sekretarz zarządu PSONI Koło Elbląg. – Rodzice, opiekunowie, umierają, a jedyną furtką, jaką ma dla nas państwo jest dom pomocy społecznej. My byśmy chcieli odejść od nich na rzecz małych i dostosowanych do indywidualnych potrzeb mieszkań, w których osoby z niepełnosprawnościami będą mogły o sobie decydować.
W Elblągu takich mieszkań nie ma, a jak sytuacja wygląda w innych miastach?
– Jest różnie. Są miasta i miasteczka, w których, głównie z inicjatywy rodziców i opiekunów, takie mieszkania powstały. Gdynia kilka lat temu postanowiła dążyć do tego, żeby domy pomocy społecznej były zamykane i żeby iść w kierunku mieszkań wspomaganych i chronionych, co według nich jest dużo tańsze. Są też inne miasta, które zdradzają, że to rozwiązanie działa. My kiedyś w PSONI mieliśmy mieszkanie treningowe, ale z projektu. Kiedy projekt się skończył, to je straciliśmy – opowiada Dominika Lewicka-Klucznik.
Asystentów też brak
Sekretarz zarządu PSONI wskazuje też na inną ważną rzecz, która pogłębia problem mieszkalnictwa, a jest nią asystencja osobista. – Te usługi są bardzo mocno powiązane. W Elblągu asystencję i opiekę wytchnieniową mamy na minimalnym poziomie, ten aspekt też musimy wzmocnić – mówi.
Co zrobić, by takie mieszkania w końcu się pojawiły? – Mieć pieniądze i dobrą wolę – twierdzi Dominika Lewicka-Klucznik. – Mam wrażenie, że w tej chwili w Elblągu coś zaczyna się ruszać, odblokowują się też fundusze unijne, widzę światełko w tunelu.
Jak dodaje Dominika Lewicka-Klucznik, mieszkania dla osób z niepełnosprawnościami są jednym z elementów pomocy społecznej. – Skoro stać nas na utrzymanie domów pomocy społecznej, to stać nas na utrzymanie mieszkań, zwłaszcza, że z danych naprawdę wynika, że są one tańsze. Tylko musimy na to patrzeć właśnie jak na element pomocy społecznej, a nie na projekt, na który dostaniemy pieniądze, bo projekt się skończy po na przykład trzech latach i co wtedy?
„Samodzielność jest ważna”
Na konferencji nie zabrakło głosów samych zainteresowanych, którzy poprowadzili też panel self-adwokatów.
– Ja i moi koledzy chcielibyśmy mieć mieszkania, żeby funkcjonować tak, jak inni normalni ludzie – mówi pani Katarzyna, osoba z niepełnosprawnością, biorąca udział w warsztatach terapii zajęciowej z PSONI w Elblągu. – Jak się ma mieszkanie, to można też mieć pracę, robi się coś dla siebie i innych. Samodzielność jest ważna, bo rodzice nie zawsze będą żyć. Chcę być sprawna, mieszkać sama lub z partnerem, a nie iść do jakiegoś zamkniętego ośrodka, w którym ktoś będzie rozliczał moje pieniądze. Chcę wyjść do ludzi, a nie siedzieć. Zależy mi, żeby pokazać, że jestem taka sama, też chcę pracować, chcę towarzystwa i zabawy.
Według pani Katarzyny, spotkania takie, jak to dzisiejsze, zawsze są potrzebne, ale przychodzą na nie osoby i tak już zainteresowane tematem, a PSONI zależy na dotarciu do nowych odbiorców.
– My jako uczestnicy też powinniśmy jak najczęściej wychodzić, rozmawiać i pokazywać się światu – uważa pani Katarzyna.
Osobą, która może pochwalić się mieszkaniem samodzielnie, bez rodziców, jest poruszająca się na wózku pani Marta. – Mieszkam sama od roku, bo pozyskałam mieszkanie z Elbląskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, jest ono na parterze, mam windę, a meble i wejście na balkon są przystosowane do moich potrzeb. Najbardziej potrzebuję jednak asystenta, który pomagałby mi w codziennych czynnościach, bo co z tego, że mieszkam sama, skoro wciąż muszę polegać na rodzicach? Chciałabym, żeby taka opieka asystenta była zapewniona ustawowo – mówi pani Marta.
Podczas konferencji, o wspomaganych społecznościach mieszkaniowych opowiedział Piotr Kubarewicz z PSONI Koło w Biskupcu.
– Tego tematu tak naprawdę jeszcze nie ma w Polsce, cały czas nad nim pracujemy i go nagłaśniamy – przyznaje. – Jest wiele osób z niepełnosprawnościami, które mogłyby mieszkać same, często we własnych domach po śmierci rodziców. Niezbędne są jednak usługi asystenckie, a te najczęściej oparte są na projektach. Spodziewamy się, że zostanie procedowana ustawa o asystencji osobistej, która zapewni większą trwałość. Już jest lepiej niż kilka lat temu, nowe rozwiązania wciąż się pojawiają.
Piotr Kubarewicz zdradza, że w Biskupcu takich asystentów, wspierających całe środowiska osób z niepełnosprawnościami, jest kilkudziesięciu. – Czasem ta pomoc jest prozaiczna i polega na opłaceniu rachunków, czasem to zaplanowanie wydatków, wyjścia do kina, do lekarza, a czasem to organizacja remontu czy wyjazdu – mówi.
Dom Marzeń już rzeczywistością
O gdyńskim Domu Marzeń, w którym znajduje się środowiskowy dom samopomocy oraz mieszkania wspierane, opowiedziała Dominika Miotk z Fundacji Dom Marzeń.
– Otworzyliśmy tę placówkę 5 lat temu, ale projekt powstał w głowach rodziców dużo wcześniej. Nie stworzylibyśmy nic bez fundatorów i darczyńców. W Domu Marzeń realizujemy też opiekę wytchnieniową i jestem tu dziś, żeby podzielić się naszym doświadczeniem. Chciałabym pokazać, że przy odpowiednim zaangażowaniu wielu ludzi da się to zrobić – mówi Dominika Miotk. – W praktyce wygląda to tak, że środowiskowy dom samopomocy ma finansowanie z ministerstwa, ale mieszkania działają w sposób projektowy, co jest naszą dużą bolączką. Przyznawanie środków jest zawsze niepewne, chcielibyśmy, żeby to się zmieniło, żeby weszła ustawa o asystencji i mieszkalnictwie wspieranym oraz treningowym. Dzięki temu moglibyśmy działać bardziej zdecydowanie.
Jak informuje Dominika Miotk, w gdyńskim Domu Marzeń jest obecnie siedem mieszkań wspieranych, w których maksymalnie może przebywać dziewięć osób.
– Na stałe jest dwóch mieszkańców, natomiast pozostałe osoby objęte programem są na trwających od tygodnia do dwóch pobytach treningowych. Taką opieką obejmujemy około 24 osoby. Widzimy, jak nasi uczestnicy stają się dzięki temu bardziej samodzielni, a do tego przecież dążymy – mówi Dominika Miotk.