Połowa tej drogi wodnej już istnieje, to odcinek Nogatu o długości ok. 10 km. Od Nogatu, na styku Żuław i Zalewu Wiślanego, wystarczy wykonać krótki kanał o długości ok. 7 km w kierunku przekopu. Taki szlak wodny byłby oddzielony groblą przeciwpowodziową od Zalewu Wiślanego. Należałoby także pogłębić i poszerzyć Kanał Jagielloński, który ma ok. 5,6 km długości. Prawie wszystkie prace związane z powyższą propozycją wykonane byłyby w stałym gruncie, a nie w płynnym błocie Zalewu Wiślanego – pisze nasz Czytelnik, przedstawiając swoją propozycję na załączonych grafikach.
Obecne plany zakładają wykonanie toru wodnego w Zalewie Wiślanym poprzez pogłębienie dna. Dno Zalewu to organiczny nagazowany muł, który przy dotknięciu zmienia się właśnie w płynne błoto. Dodatkowo zachodnia część Zalewu jest najpłytsza i nie przekracza głębokość 2 m. Czyli pogłębienie dna do 5 m trzeba będzie wykonywać w nieskończoność (kto będzie za to płacić?), bo muł będzie ciągle zalewał kanał zwłaszcza w częste wietrzne dni, gdy wiatr bełta zalewem.
Prawie nie mówi się o Fromborku, Tolkmicku i Braniewie - jak mają skorzystać z przekopu. Moim zdaniem zamiast pogłębiać drogę wodną do Elbląga do 5 m, należałoby wykonać drogę wodną opisaną przeze mnie wyżej, dzięki czemu większe statki wpływałyby do Elbląga od strony Nogatu, a małe rzeką Elbląg (bez pogłębiania toru na Zalewie do 5 m) i pogłębić/wyrównać kanału w dnie zalewu o głębokości 3 m, łączące porty Zalewu Wiślanego z przekopem Mierzei.
Dla przypomnienia Kanał Jagielloński wykonano ponad 500 lat temu! I dało się to zrobić wręcz prymitywnymi, w porównaniu z obecnymi technikami, środkami.
Andrzej Podlaszewski
Co Czytelnicy sądzą o tej propozycji? Zapraszamy do merytorycznej dyskusji.