Przedwiośnie

1
15.03.2006
Ludzie w Elblągu mogą chodzić z suchymi nogami. I wcale nie muszą ślizgać się, przewracać, łamać ręce i karki na oblodzonych asfaltach, informował Dziennik Bałtycki z 15 marca 1956 r.
Przedwiośnie, to taki sobie kopciuszek wśród pór roku. Nikt go nie czeka, nikt się nim nie cieszy i nikt nie żałuje, kiedy minie. Ot, po prostu przechodzi się obok niego obojętnie, wieczorem z podniesionym kołnierzem (bo to mrozik jeszcze trzyma!), a w dzień – najlepiej w kaloszach, bo... Elbląg. Ulica Słoneczna w marcowym słońcu. Głęboki, kopny śnieg i ścieżka jak narciarski ślad, niestety – wypełniony wodą. Czyż można po tym chodzić? Cóż... Nie tyle można, ile – trzeba. Tym razem to nie jakaś tam kręta, boczna ulica Słoneczna, lecz najbardziej centralny i reprezentacyjny punkt 70-tysiącznego miasta: skrzyżowanie 1 Maja i Hetmańskiej. Na skrzyżowaniu głęboka i szeroka woda. Idą dwie kobiety którym niełatwo i niezbyt wygodnie brnąć przez podobnie utrzymane chodniki i jezdnie, ale co robić? Muszą! Otóż właśnie: czy muszą? Nie. Mogą ludzie w Elblągu chodzić z suchymi nogami. I wcale nie muszą ślizgać się, przewracać, łamać ręce i karki na oblodzonych asfaltach. Zwyczajnie, mogą wziąć do serca opublikowany właśnie apel Miejskiego Komitetu Frontu Narodowego, a do rąk – łopatę, kilof, miotłę i chwileczkę pogimnastykować się prze domem. Efekt – gwarantowany. Tylko... Tylko proszę pamiętać i o tym, że pod śniegiem leżą jeszcze w różnych punktach Elbląga remontowe i budowlane „resztki” jesienne: cegły, piasek, wapno. Te rzeczy trzeba także usunąć. A zatem – do roboty, obywatele! Przedwiośnie może być równie piękne, jak autentyczna wiosna. To zależy tylko od nas i od naszej energii, z którą weźmiemy się do likwidowania ostatnich śladów, ładnej na swój sposób, ale bardzo już spowszedniałej i nudnej w marcu – zimy.
oprac. Olaf B.

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem...

Ten artykuł to ewidentny przykład "propagandy pezetperowskiej". Elbląg wówczas - 10 lat po wojnie, wyglądał nadal jakby dopiero wczoraj Sowieci z miasta wyszli. Syf, brud, kiła i mogiła - dosłownie, morze nie posprzątanych ruin i trwające rozbiórki tego co się zachowało. Jeszcze w 1957 roku dziennikarze niemieccy napisali że "dawny Elbląg przestał istnieć", a dzisiejszy to "Pompea Północy", i było to delikatne określenie. Tutejsi lokalni towarzysze - kacyki partyjne, uwijali się jak w ukropie, by codziennie jak najwięcej cegły wywieźć z miasta. Kończono "odbudowę" socrealistycznej i prostacko-szpetnej Warszawy, a tu już Gdańsk się o materiał upominał. Jeszcze długo potem władze miasta nie były w stanie poprawić pofalowanych niemieckich chodników, a co dopiero mówić o nowych, z "betonu", który po pierwszym deszczu wymywał z płyt chodnikowych ten "beton".
autochton (2006.03.15)

info

0  
  0