„Turbinowe” licencje Zamechu
Zamech jako krajowy producent turbin parowych miał w pierwszej kolejności dostarczać wyprodukowane przez siebie urządzenia na rynek polski i budować polską energetykę, by rozwijać polski przemysł oraz zaspakajać potrzeby mieszkańców w zakresie energii elektrycznej i ciepła. Aby sprostać temu ogromnemu i ciągle rosnącemu zapotrzebowaniu Zamech, sam nie posiadając jeszcze wystraczającej wiedzy, zdecydował się skorzystać z licencji udzielanych przez tych producentów, którzy dysponowali już odpowiednio rozwiniętą technologią i doświadczeniem.
Na początek była to „bratnia pomoc” ZSRR, dzięki której w latach 50. XX w. Zamech opanował konstrukcję i produkcję turbin LMZ mocy 25 i 50 MW.
W pierwszej połowie lat 60. XX w. Zamech sięgnął po licencję brytyjskiego producenta Metropolitan-Vickers na turbiny mocy 120 MW.
W drugiej połowie lat 60. XX w. rząd polski podpisał ze Związkiem Radzieckim umowę na dostawę dokumentacji i wsparcia technicznego dla uruchomienia w Zamechu produkcji turbin LMZ mocy 200 MW.
Natomiast na początku lat 70. XX w. przyszedł czas na zakupioną od szwajcarskiego BBC licencję na turbiny mocy 360 MW.
Na bazie tych licencji Zamech stworzył wiele własnych pochodnych konstrukcji, które dostosowane były do szczególnych wymagań odbiorców.
Własne konstrukcje zamechowskich turbin
Równolegle do technologii opartej na licencjach, Zamech rozwijał swoje własne konstrukcje szczególnie w zakresie turbin napędowych i przemysłowych, ale przede wszystkim – turbin ciepłowniczych. W tym celu prowadził bardzo zaawansowane prace rozwojowe w Ośrodku Naukowo-Badawczym.
Dzięki turbinom licencyjnym, ich hybrydom oraz dzięki własnym konstrukcjom Zamech zbudował imponujące „portfolio produktowe”. Zamechowskie turbiny zaczęły trafiać na rynki zagraniczne i konkurować z turbinami innych uznanych producentów, w tym również zachodnich.
W tym miejscu chciałbym pozdrowić wszystkich zamechowców – turbiniarzy, niezależnie od tego kto co robił i na jakim stanowisku, i podziękować im za to co osiągnęli swoją pracą i wysiłkiem intelektualnym oraz fizycznym. Osiągnięcia te mają swoje trwałe miejsce w historii Elbląga.
Niespełniona wizja Wacława Nadziakiewicza
Zamech hucznie obchodził osiąganie kolejnych progów (dziś powiedzielibyśmy „kamieni milowych”) sumarycznej mocy wyprodukowanych przez siebie turbin. W każdym kolejnym roku w zasadzie pobijał rekord wyprodukowanej mocy z poprzedniego roku. Ta dobra passa trwała do końca lat 70. XX w., kiedy to trend ten zaczął się załamywać wskutek światowego kryzysu paliwowego. Nikt jednak w Zamechu nie mógł wiedzieć, że oto zaczyna się schyłkowa faza tego przedsiębiorstwa.
Zanim jednak do tego doszło w roku 1978 w czasie uroczystej sesji naukowej, zorganizowanej przez Instytut Maszyn Przepływowych PAN w Gdańsku dla uczczenia jubileuszu 50 lat pracy naukowej prof. Roberta Szewalskiego, Wacław Nadziakiewicz – ówczesny Główny Konstruktor Turbin Parowych Zamechu – wygłosił ciekawy referat zatytułowany „Powstanie i rozwój przemysłu turbinowego w Polsce. Od turbiny przemysłowej do turbiny jądrowej”. Przedstawił w nim historię zamechowskich turbin parowych oraz długofalową wizję ich rozwoju. Pokazany na ilustracji wykres pochodzi z jego prezentacji. Przedstawia on jakie sumaryczne moce turbin parowych budował Zamech corocznie do roku 1978 oraz jakie zamierzenia miał na kolejne lata. Inż. W.Nadziakiewicz przedstawił na tym wykresie śmiałą wizję rozwoju zamechowskich turbin, zakładającą, że Zamech przezwycięży chwilowy regres, po którym rozpocznie produkcję turbin ciepłowniczo-kondensacyjnych dużej mocy w tym turbin do elektrowni jądrowych. Przewidywał, że Zamech znów każdego roku będzie produkował turbiny parowe o coraz wyższej mocy sumarycznej.
Niestety ta wizja się nie ziściła. Po światowym kryzysie paliwowym przyszedł kryzys stanu wojennego, a wprowadzone w jego czasie embargo spowodowało pogłębiającą się zapaść lat 80 XX w. Zapaść ta potęgowała się wskutek opóźnienia we wdrożeniu energetyki jądrowej, aż do odstąpienia od niej po katastrofie czarnobylskiej. Zapaść ta ujawniała się spadającą mocą sumaryczną wyprodukowanych turbin w ujęciu „rok do roku”. Spadek ten trwał przez całą kolejną dekadę, by zakończyć się w roku 1990 spektakularnie niską mocą turbin wyprodukowanych przez Zamech – zaledwie 200 MW, czyli tak jak 30 lat wcześniej w roku 1960. Było oczywiste, że Zamech dramatycznie potrzebował strategicznego partnera, który pomógłby mu w odbiciu się od dna. Wówczas na horyzoncie pojawiło się ABB ze swoją technologią i finansowaniem. „Joint venture” z ABB dało Zamechowi nowe życie i było jedyną szansą na uratowanie i wykorzystanie jego potencjału. Twierdzenie, że Zamech dałby sobie radę sam po roku 1990 w kapitalistycznej gospodarce wolnorynkowej oparte jest na tyleż sentymentalnych co bałamutnych przesłankach. Według mnie bez transformacji własnościowej z roku 1990, dziś w Elblągu już mało kto by pamiętał o turbinach parowych. ABB tchnęło w to przedsiębiorstwo nową energię i – zapewne zabrzmi to górnolotnie – uskrzydliło jego pracowników. W niedalekiej przyszłości opiszę to, podobnie jak i tą część Zamechu, która pozostała w Elzamie. Zdaję sobie bowiem sprawę z tego, że nie wszyscy mieli wówczas powody do radości.
Na zakończenie wspomnę tylko, że historia z turbinami parowymi zaczęła się dla naszego miasta dokładnie 75 lat temu. W kolejnych artykułach opiszę jak do tego doszło.
Zdając sobie świetnie sprawę z tego, że Zamech to nie tylko turbiny, opisywać też będę pozostałe produkty zamechowskie, a więc przekładnie zębate, elementy i urządzenia do wyposażenia okrętowego oraz maszyny do plastycznej obróbki metali.
cdn
Daniel Lewandowski
Dziękuję niezmiennie osobom, które nieprzerwanie przekazują mi ciekawe materiały i inspirują mnie do kontynuacji opowieści o Zamechu i jego ludziach. Zapraszam do współpracy i kontaktu pod adresem daniel.lewandowski1967@gmail.com
Do innych moich związanych tematycznie z Zamechem artykułów można dotrzeć wpisując w przeglądarce „zamech*portel”.
Oto lista tych, które są najbardziej zbliżone do tematu niniejszego artykułu
Zdarzyło się w Elblągu i Zamechu 30 lat temu. Jubileusz prywatyzacji