Wolnoć Tomku w swoim domku...

11
19.03.2002
Wspólnot mieszkaniowych nie zrzucili nam amerykanie ze stonką ziemniaczaną ino zostały uchwalone i wprowadzone ustawodawstwo przez Sejm. Wielu ludzi, a właściwie właścicieli opacznie rozumie swą rolę w tym wspólnym dziele.
Wydaje mi się, że istota rzeczy wynika z pewnego niezrozumienia mechanizmów prawnych i ekonomicznych. Każda wspólnota mieszkaniowa stanowi odrębny podmiot prawny i może się rządzić swoimi prawami. Biorą w tym udział wszyscy właściciele i miasto, które jest też właścicielem wszystkich nie wykupionych mieszkań komunalnych. Przedstawiciele miasta działają na takich samych prawach, jak każdy z pozostałych właścicieli - mając tyle głosów, co udziałów w nieruchomości. Każda ze wspólnot może sama prowadzić administrację i swoje finanse - nie ma żadnego obowiązku względem tej sprawy. Niestety własność zobowiązuje do pewnych działań i uczestnictwa w nich - minęły czasy totalnej bierności i ustawicznych żądań skierowanych do sił wyższych, które albo były przychylne sprawie, albo po prostu jej nie zauważały. Co do finansów - w momencie pierwszego wykupu mieszkania w budynku pojawia się wspólnota mieszkaniowa. Wspólnota powołuje zarząd, otwiera konto bankowe i wszystkie decyzje wzglądem jej finansów podejmuje sama - powtarzam sama - na drodze uchwały akceptowanej przez wszystkich uczestników wspólnoty. Że są przy tym problemy międzyludzkie - owszem i to nawet nie małe. Wynikają one głównie z faktu, że my jako społeczność nie potrafimy się zjednoczyć w działaniu i być wyrozumiałym dla innych. Oj, trudno nam to przychodzi, zwłaszcza, gdy mamy decydować o wspólnej sprawie - ale tu nie ma innej rady - trzeba się tego nauczyć. Coraz częściej pojawiają się właściciele, którzy chętnie wycofaliby się z władztwa - w takim razie przepraszam, dokonali Państwo tego wyboru bez żadnej wiedzy na ten temat. Do prowadzenia samochodu wymaganego jest prawo jazdy. Budynek to taki samochód, w którym jest tyle kierownic ilu właścicieli i cały dowcip na tym polega, aby wszyscy chcieli jechać w jednym kierunku, a tego nie da się zrobić bez uczestnictwa w sprawie. Własność zobowiązuje. I to by było na tyle - gwoli wyjaśnienia.
Aborygen Miejscowy

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem... (od najstarszych)

... bo największy jest ambaras, żeby dwoje (wielu) chciało naraz. Zdarzają się przypadki (znam z autopsji), że właściciel wykupionego domku (połowy bliźniaka) przychodzi po latach do byłego właściciela, żeby ten wytremontował mu (dach, komin, schody i co kto sobie życzy) bo mu się psuje..... Zyje w nas wciąż mentalność użytkownika pełnego roszczeń, nie właściciela.
qaz (2002.03.20)

info

0  
  0
Znowu bełkot pana Aborygena. Portelu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
(2002.03.20)

info

0  
  0
Panie Aborygen! Mam pytanie. Czy budynki z dekapitalizowane też przejęliście od ZBK do administrowania, czy pozostały w użytkowaniu wspólnot? Chociażby dla przykładu dzielnica „Erefen”, ta na Łęczyckiej, na zapleczu firmy ELPAD.
oset (2002.03.20)

info

0  
  0
aborygen: znowu jestes odkrywczy niczym kolumb :-)) homo sovieticus to homo sovieticus
:-)) (2002.03.20)

info

0  
  0
Aborygen, jak masz problemy, to wal do "Życia na gorąco". Tam Cię wysłuchają i moze zalecą dobrego psychologa, a nie, męczysz się sam i innych zamęczasz.
Aborygen Zamiejscowy (2002.03.20)

info

0  
  0
cóż z tego, że jestem współwłaścicielem i chciałabym jak wszyscy uczestnicy naszej wspólnoty podejmować decyzje(a grupa nasza jest zgodna i zgrana),lecz ignorancja zarządcy jest nie do pokonania, ludzie zarządzający są ci sami i utrudniają zarządzanie naaaaaaaaaaaaaaszymi w końcu pieniędzmi, chcemy wyremontować klatki itd. są na to pieniądze, a powiedziano nam, że są inne potrzeby - np. remonty dachów i to w innych budynkach(bo w naszym nie robią nic), poowiedziano również,że możemy sobie protestować i to i tak nic nie da, bo oni są góra;
rozczarowana (2002.03.20)

info

0  
  0
A w czym problem? Wszak jesteście Wspólnotą - jedna uchwała prawomocna i po zarządcy - mozna wybierać nowego.
(2002.03.20)

info

0  
  0
Aborygen ma racje: ludzie nie sa przyzwyczajeni do poczucia odpowiedzialnosc. Trzeba sie tego uczyc a takie lekcje wymagaja czasu. A w miedzyczasie na wspolnocie z rzadem, czy rada miejska wychodzi sie jak Zablocki na mydle. Ale tej fazy nie da sie uniknac jesli mamy odbudowac wlasnasc prywatna.
fm (2002.03.20)

info

0  
  0
Panie aborygen miejscowy jest pan niepoprawnym optymistą, nie wiem, dlaczego pan nie może zrozumieć że pańskie upory co do pańskich wywodów są bezsensowne! Czy pańska ślepota nie morze zauważyć, że ludzie coraz częściej mają powody żeby pana w coraz większym stopniu lekceważyć? Wspólnoty mieszkaniowe, chociaż są prawne, lecz nie życiowe chociażby w naszej sytuacji materialnej społeczeństwa!!!!!!!!! i to na długo czy pańska słaba strona nie morze spojrzeć na sprawę całkiem z innej strony? czy nie rozumie pan, że niepewność na rynku pracy niweluje pańskie starania do tego, aby ktokolwiek mógł zrozumieć, dlaczego nie mamy pewnej polityki na rynku pracy????? czy ktokolwiek pomyślał o zapewnieniu, chociaż po części rynku pracy, co napewno skutkowałoby większym zaufaniem do samych ustawodawców tego projektu? Gro ludzi, która spotkała się sytuacją wspólnoty teraz przeklina samych ustawodawców, szukając rozwiązania z błędu, jaki popełnili. Nie ludzi trzeba uczyć życia, bo życia uczy sama zmiana na rynku pracy i co rusz słychać jak jeden czy drugi traci pracę, co rujnuje dalsze plany, co do samego wyżywienia rodziny a co mówić zobowiązania do członków wspólnoty zapewne nie stać pana na tak dalekie patrzenie. Niech pan i tacy jak pan, którzy mają taki pogląd przestaną robić z siebie błaznów, bo minęły te czasy, że ludzi omamiano różnymi bajeczkami, ten miód to gównem śmierdzi i pan karze ludziom się nim zachwycać.
**** (2002.03.22)

info

0  
  0
Panie ****, Rozumiem panski zal, ze jest pan rozzalony. Ale przeciez to nie wina Aborygena, ze taki sie pan urodzil, tylko Pana Boga.
#### (2002.03.22)

info

0  
  0