Wydaje mi się, że istota rzeczy wynika z pewnego niezrozumienia mechanizmów prawnych i ekonomicznych. Każda wspólnota mieszkaniowa stanowi odrębny podmiot prawny i może się rządzić swoimi prawami. Biorą w tym udział wszyscy właściciele i miasto, które jest też właścicielem wszystkich nie wykupionych mieszkań komunalnych. Przedstawiciele miasta działają na takich samych prawach, jak każdy z pozostałych właścicieli - mając tyle głosów, co udziałów w nieruchomości. Każda ze wspólnot może sama prowadzić administrację i swoje finanse - nie ma żadnego obowiązku względem tej sprawy. Niestety własność zobowiązuje do pewnych działań i uczestnictwa w nich - minęły czasy totalnej bierności i ustawicznych żądań skierowanych do sił wyższych, które albo były przychylne sprawie, albo po prostu jej nie zauważały.
Co do finansów - w momencie pierwszego wykupu mieszkania w budynku pojawia się wspólnota mieszkaniowa. Wspólnota powołuje zarząd, otwiera konto bankowe i wszystkie decyzje wzglądem jej finansów podejmuje sama - powtarzam sama - na drodze uchwały akceptowanej przez wszystkich uczestników wspólnoty. Że są przy tym problemy międzyludzkie - owszem i to nawet nie małe. Wynikają one głównie z faktu, że my jako społeczność nie potrafimy się zjednoczyć w działaniu i być wyrozumiałym dla innych. Oj, trudno nam to przychodzi, zwłaszcza, gdy mamy decydować o wspólnej sprawie - ale tu nie ma innej rady - trzeba się tego nauczyć.
Coraz częściej pojawiają się właściciele, którzy chętnie wycofaliby się z władztwa - w takim razie przepraszam, dokonali Państwo tego wyboru bez żadnej wiedzy na ten temat.
Do prowadzenia samochodu wymaganego jest prawo jazdy. Budynek to taki samochód, w którym jest tyle kierownic ilu właścicieli i cały dowcip na tym polega, aby wszyscy chcieli jechać w jednym kierunku, a tego nie da się zrobić bez uczestnictwa w sprawie. Własność zobowiązuje. I to by było na tyle - gwoli wyjaśnienia.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter