Elbląska starówka powstaje z martwych od około 20 lat. Do dziś wybudowano 180 kamienic. Jak mówią ich właściciele, szczególnie ważna była współpraca z sąsiadami. Kamienice zostały zaprojektowane w zabudowie szeregowej z niezbyt grubymi ścianami, bo - przynajmniej w założeniu - miały się oprzeć o ściany sąsiada. Domy sąsiadujące z posesją przy Sukienniczej 9 nie miały jednak szczęścia. Budowa pod "dziewątką" zakończyła się 8 lat temu - na piwnicy i pierwszym piętrze. Wszystko - do dziś - stoi w stanie surowym.
Pomieszczenia niedokończonej kamienicy od lat są miejscem spotkań okolicznych pijaczków i młodzieży, m.in. z sąsiedniego liceum. Pali się papierosy, pije tanie wino, czasem - jak twierdzą sąsiedzi - bierze narkotyki.
Na betonowych, zachodzących grzybem i wilgotnych ścianach króluje graffiti; piwnica zamieniła się w przykryty dachem basen z pływającymi po wierzchu śmieciami.
Grzyb i wilgoć
Sąsiedzi - oprócz niepożądanego towarzystwa - od kilku lat, wraz z postępującym niszczeniem niezabezpieczonego budynku, mają coraz większe kłopoty z własnymi, przylegającymi do niego ścianami. Wewnątrz także widać grzyb i czuć wilgoć.
- Współwłaściciele od początku nie reagują na monity nasze - i urzędu - z prośbą o zajęcie się budową. Przez te lata teren nie był przez nich ani zabezpieczany, ani w żaden sposób chroniony, a nasze domy niszczeją - mówi jeden z sąsiadów, szef Polskiego Związku Wędkarskiego. - Osuszenie ścian będzie nas kosztowało kilka tysięcy złotych.
Zdaniem pracowników nadzoru budowlanego, budynek Sukienniczej 9 jest dziś w stanie nie nadającym się do prowadzenia dalszym prac. Dawno temu wygasły także wszelkie zezwolenia na budowę. Zgodnie z dokumentami inwestycja miała rozpocząć się w ciągu dwóch lat od chwili wydania zgody - czyli od 1992 roku i zakończyć w ciągu lat pięciu.
Młodzież i inni goście
- My możemy tylko karać za brak zabezpieczenia budowy przez obcymi - wyjaśnia powiatowy inspektor nadzoru budowlanego dla Elbląga, Piotr Kaniewski. - Teraz wysyłamy kolejne wezwania. Inna sprawa, że póki budowa nie zostanie zakończona, młodzież i inny "goście" będą wyrywać deski i inne zabezpieczenia.
Zdaniem urzędników, jeśli właściciele niedokończonej kamienicy nie mają pieniędzy na wznowienie prac, szansą na pozbycie się kłopotu byłaby sprzedaż praw do posesji. Jej właściciele nie zgłaszają się jednak na kolejne wezwania.
Janusz Augustynowicz, naczelnik wydziału mienia komunalnego:
- Gdyby budowa nie rozpoczęła się, miasto mogłoby zażądać zwrotu działki. Inwestycja została jednak przerwana i gdybyśmy chcieli odzyskać teren, musielibyśmy zapłacić odszkodowanie, a na to pieniędzy nie ma. Nie wiadomo również, czy właścicielom właśnie na tym nie zależy. Teraz możemy tylko karnie podnosić stawki za wieczyste użytkowanie gruntów, ale na to oni nie reagują.
Trzeba iść do sądu
Piotr Kaniewski dodaje, że sytuacja działki jest dziś, po wygaśnięciu wszelkich zezwoleń, tak trudna, że każdy kolejny inwestor będzie musiał od początku rozpoczynać uzgodnienia, zamówić kosztowny projekt budynku i starać się o zgody na budowę.
Janusz Augustynowicz widzi tylko jedną możliwość uporządkowania sytuacji:
- Sąsiedzi powinni skierować sprawę do sądu i zażądać odszkodowania za straty - mówi.
Może się jednak okazać, że kłopotliwy sąsiad nie jest wypłacalny, a koszty sprawy sądowej i ekspertyzy budowlanej się nie zwrócą.
Z jednym z właścicieli kamieniczki-widma skontaktowaliśmy się telefonicznie.
Pan G. nie chciał jednak rozmawiać. Podobnych kamienic jest na Starym Mieście jeszcze kilka.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter