Kronikarz Olimpii (piłka nożna)

8
13.12.2005
Olimpia Elbląg w 2005 r. obchodziła jubileusz 60-lecia powstania klubu. Obecni działacze nieco zignorowali ten fakt, poddając w wątpliwość to, że klub powstał tuż po wojnie w 1945 r. Co o tym sądzi Sławomir Kapłon, człowiek, który ostatni rok spędził na wertowaniu starych klubowych dokumentów, fotografii, gazet i czasopism?
Efektem tej pracy jest „Kronika drużyny piłkarskiej KS Olimpia”. Przez sześćdziesiąt lat swojego istnienia klub nie doczekał się monografii. Teraz, jeśli Sławomirowi Kapłonowi uda się wydać swoje opracowanie, jest szansa na naprawienie tego niewątpliwego niedociągnięcia. Bartek Piór: Jak doszło do tego, że zacząłeś pisać kronikę piłkarskiej Olimpii? Sławomir Kapłon: Zawsze interesowałem się piłką oraz kronikarstwem, uwielbiam przeglądać różne materiały statystyczne dotyczące piłki nożnej. Jako nastolatek opisywałem mecze w szkolnych rozgrywkach, lubiłem i nadal lubię grać w piłkę. Swoje zestawienia statystyczne dotyczące Olimpii opierałem na chyba najlepszych polskich opracowaniach: „Almanachu reprezentacji Polski 1921–1990” i „Encyklopedii Piłkarskiej Fuji”, można powiedzieć, że wzorowałem się na nich. Kiedy powstało stowarzyszenie „Żółto-Biało-Niebiescy”, którego jednym z celów jest dbałość o historię najstarszego sportowego klubu naszego miasta, od razu wiedziałem, że chcę do niego wstąpić. Na którymś z zebrań stowarzyszenia w marcu 2004 r. podsunąłem kolegom próbki swojej pracy o występach Olimpii w II lidze, to się spodobało, a ja zachęcony takim obrotem sprawy postanowiłem zrobić coś szerszego, bardziej kompleksowego. Początkowo praca szła bardzo opornie, otrzymałem ze stowarzyszenia jedynie kilkanaście zdjęć i dokumentów. Największym kłopotem było dotarcie do wiarygodnych źródeł, ale z czasem i to się udało. Od czego się zaczęło? Co stało się tym zaczynem późniejszej kroniki, jakie dokumenty, zdjęcia? Materiały od stowarzyszenia były punktem zaczepienia, pozwoliły mi na wstępną ocenę sytuacji, wiedziałem od czego należy zacząć, gdzie są największe luki. Były tam m.in. fotografie drużyny Olimpii z 1945 r. [wówczas Syreny Elbląg – przyp. BP], był odręcznie napisany życiorys jednego z pierwszych trenerów p. Aleksandra Grudzińskiego, były legitymacje klubowe, wzór pierwszego herbu, sporo kserokopii zdjęć i wycinków z gazet z lat 40., 50., 60. i 70. Zobaczyłem, gdzie tych materiałów jest najmniej i mogłem ruszyć na ich poszukiwania. Pierwsza była Biblioteka Elbląska, która posiada lokalne gazety z całej drugiej połowy XX wieku. To był mój poligon w pierwszym stadium zbierania materiałów do książki. Co było największym problemem dla Ciebie w trakcie pisania? Jak to często bywa przy takiej pracy – sprzeczność źródeł no i luki w wynikach, przekręcone nazwiska piłkarzy. Pamiętajmy, że 30-40 lat temu nie było takich możliwości komunikacji, jakie mamy obecnie i siłą rzeczy tych pomyłek było sporo. Wiele informacji było błędnych, zdarzały się sporego kalibru błędy w tabelach, wynikach, nazwiskach piłkarzy. Dlatego musiałem bardzo dokładnie przeglądać dostępne źródła, gazety, kojarzyć, porównywać i na bieżąco korygować, by nie powielać pomyłek. Powiedz, jak wyglądał zwykły dzień pracy przy pisaniu kroniki? Jeżeli wziąłem dzień wolny od pracy, a było ich sporo - można powiedzieć, że połowę urlopu tak spędziłem, to specyficzna forma wypoczynku, ale ja robiąc to stwierdzam, że naprawdę wypoczywałem - to dzień rozpoczynał się telefonami do rozmaitych urzędów, klubu czy osób prywatnych w celu umówienia się na rozmowę. Rano szedłem na rozmowę, notowałem wiadomości potem zazwyczaj szedłem do biblioteki, aby uzupełnić dane oraz przede wszystkim skonfrontować. Po południu siadałem w domu, analizowałem dane i wpisywałem do komputera. Jeżeli nie miałem urlopu, to po pracy wieczorem pisałem w domu lub sporządzałem tabele wyników. Wszelkie wolne chwile starałem się spędzać na mieście, na rozmowach oraz wertowaniu dostępnych materiałów. Przy tym kontaktowałem się z kolegami ze stowarzyszenia, informując ich, co znalazłem, a czego mi brakuje i oni pomagali mi, znajdując kontakty i umawiając mnie na kolejne rozmowy. Kto najbardziej pomógł Ci w pracy nad Kroniką? Tych osób było sporo, a jedną z pierwszych był pan Romuald Paściak, szef Okręgowego Związku Piłki Nożnej, od którego otrzymałem książkę „20 lat EOZPN”. Następnie dzięki stowarzyszeniu dotarłem do pana Aleksandra Sidora, który udostępnił mi gazety „Na Warcie Pokoju” oraz „Głos Zamechu”. Kolejnym niezwykle pomocnym człowiekiem był pan Mirosław Dymczak, dzięki któremu udało mi się skontaktować z osobą, która chyba najwięcej wniosła do mojej pracy, czyli panem Marianem Dmowskim. Ten człowiek przyjechał do Elbląga w 1945 r. i był jednym z organizatorów życia społeczno–kulturalnego w naszym mieście. Ta znajomość pozwoliła na odtworzenie historii elbląskiego sportu z lat 1945–1970. Pan Dmowski poświęcił mi dużo swojego czasu, podzielił się wieloma unikatowymi materiałami, ale najważniejsze że poparł moją pracę, udzielał wskazówek, mogę powiedzieć, że jemu zawdzięczam najwięcej. Ponadto wymieniałem informacje z panem Piotrem Chomickim, autorem książki o wszystkich ważniejszych klubach piłkarskich wybrzeża pt. „Ligowcy z Wybrzeża”. Od niego otrzymałem wiele ciekawych zdjęć. Na apel o pomoc i przesyłanie danych historycznych, umieszczony przez stowarzyszenie w portEl.pl oraz stronie internetowej kibiców odpowiedział pan Bronisław Mikucki – były piłkarz drużyn piłkarskich Turbiny i Olimpii. A co z klubem, czy współpraca z obecnymi działaczami Olimpii wyglądała podobnie? Klub powinien być chyba mocno zainteresowany taką pozycją. O dziwo, nie. Jeśeli chodzi o władze klubu, to ich zainteresowanie było niewielkie. Dowiedziałem się, że działacze starają się o wydanie książki o całej Olimpii, nie tylko tej piłkarskiej, ale nie słyszałem, żeby do czegoś takiego doszło. Mam wrażenie, iż wynika to z tego faktu, że włodarze Olimpii do tej pory nie mają pewności, w którym roku powstała Olimpia, co więcej, nie przyjmują do wiadomości argumentów o roku 1945. Co prawda na jednym z posiedzeń zarządu klubu wstępnie uznano rok 1945 za rok powstania klubu, ale później z niezrozumiałych względów powrócono do roku 1946. Liczę jednak, że uda nam się dojść do porozumienie, a za takie można by rozwiązanie, w którym klub oficjalnie przyzna, że rokiem powstania Olimpii jest 1945, a obchody z obiektywnych względów przeniesione zostaną na rok 2006. - Co książka zawiera, co w niej dokładnie jest? Opracowanie poprzedzone jest krótkim moim wstępem, pierwszy rozdział jest również krótki - opisuje wzmiankowo pierwsze kroki piłki nożnej w Elblągu przed 1945 r. Kolejne lata po II wojnie światowej opisane są w taki sposób, że każdy rozdział poświęcony jest jednemu sezonowi piłkarskiemu. Składy, sytuacja klubu, problemy dotyczące rozgrywek, fuzje, zmiany nazw, sukcesy i porażki zespołu, ale także pojedyncze nazwiska, opis rzeczywistości z perspektywy ówczesnych działaczy, w miarę możliwości opisy zakulisowe, spekulacje na tematy stricte sportowe. Najczęściej opis sezonu kończy się zdjęciem lub tabelą końcową, od roku 1960 już każdy sezon kończy tabela meczów ligowych i pucharowych Olimpii. Tabela zawiera daty, przeciwników, wynik, wynik do przerwy, miejsce rozegrania meczu, strzelców goli dla Olimpii oraz miejsce na koniec sezonu. Co dalej. Jest książka, co z wydaniem jej? Wiadomo, że to są spore koszty, najlepszy byłby jakiś sponsor, który pomógłby wydać książkę. Masz jakiś pomysł? Książka jest ukończona, ma 170 stron, 44 zdjęcia, kilkadziesiąt tabel. Nie robiłem tego dla siebie, ale dla elblążan, obecnych i byłych kibiców, pasjonatów historii naszego miasta, którzy chcieliby w swojej kolekcji mieć opracowanie o piłkarskim Elblągu. W elbląskiej drukarni powiedziano mi, że koszt wydrukowania 500 egzemplarzy to 3 tys. zł. Nam jako stowarzyszeniu takich pieniędzy brakuje, miło by było, gdyby ktoś inny zajął się wydaniem książki, może klub, może Urząd Miasta. Nikt na tej książce nie chce zarobić, to praca społeczna, egzemplarze chcemy jako stowarzyszenie przekazać do elbląskich bibliotek, nie tylko publicznych ale i tych szkolnych. Resztę można by sprzedać, by zwrócił się druk. Pisząc tę kronikę, chciałem dedykować ją wszystkim ludziom – piłkarzom, działaczom, kibicom, którzy na przestrzeni sześćdziesięciu lat, począwszy od roku 1945 aż po dzisiejsze czasy, związani byli i są z elbląskim piłkarstwem, a w szczególności z Olimpią Elbląg. Naszym elbląskim zespołem zawsze była i jest Olimpia Elbląg. To dla tego zespołu kiedyś na stadion przychodziły kilkunastotysięczne rzesze ludzi, to dla niego dziś działa stowarzyszenie kibiców, które pragnie, podobnie jak i inni mieszkańcy miasta, aby do naszego Elbląga wróciła wielka piłka. Na koniec powiedz coś więcej o sobie, czym się na co dzień zajmujesz, jakie masz inne hobby obok piłki? Jako miłośnik historii, szczególnie historii Elbląga, zbieram książki opisujące życie naszego miasta, do którego przeprowadziłem się jako 6-latek w 1983 r. Mimo, że nie jestem rodowitym elblążaninem, to jednak jestem bardzo emocjonalnie związany z naszym miastem. Tu kończyłem szkołę podstawową – nr 2, Liceum Ekonomiczne, tu poznałem swoją żonę Monikę, rodowitą elblążankę, z którą wspólnie chodzimy na mecze Olimpii. Miejscem naszej drugiej randki był stadion Olimpii, gdzie oglądaliśmy zwycięski mecz z Radomiakiem Radom podczas ostatniego pobytu Olimpii w III lidze. Mam w niej ogromne oparcie. Swoją wyrozumiałością i pomysłami bardzo pomagała mi także w tworzeniu kroniki Olimpii, a dziś pomaga mi w pisaniu pracy magisterskiej, którą mam zamiar obronić w przyszłym roku. Kończę właśnie studia na UMK w Toruniu na wydziale geografii – temat pracy magisterskiej dotyczy komunikacji miejskiej w Elblągu. Na co dzień pracuję w Braniewie jako księgowy przychodni lekarskiej.
BAR

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem...

Jednym z piierwszych pionierów elbląskiego sportu był mój ojciec Adam Wnęk . Niestety pomimo wielu zasług jakie włożył w budowanie kolejnych sekcji sportowych klubu Turmas a następnie chyba Olimpii , niewiele wspomina się o jego osobie. Ja mam niewiele zdjęć z tego okresu , poniewaz kiedyś redakcja Głosu Wybrzeża przygotowywała cykl artykułów o elbląskim sporcie i prosili o pożyczenie posiadanych zdjęć. Pożyczyliśmy , lecz więcej nam ich nie oddali.
(2005.12.13)

info

0  
  0
A w naszej kronice dość często przewija się nazwisko pana Adam Wnęka. I jego zasługi są odnotowane. Pozdrawiam
(2005.12.13)

info

0  
  0
Oj nieładnie... praca magisterska powinna być napisana samodzielnie. U kogo piszesz pracę? Przejdę się na wydział i dam znać
pisior (2005.12.13)

info

0  
  0
He he Pisior czytaj uważnie, to nie praca magisterska. A poza tym w cudzysłowiu zawsze mozna napisać o kazdej sprawie. Tylko podać wszędzie trzeba źródło.
(2005.12.13)

info

0  
  0
Wreszcie znalazl sie ktos kto zainteresowal sie nasza OLIMPIIA ELBLAG ,bo dlamnie zawsze byla i bedzie OLIMPIIA zakladana rowniez prez mojego dziadka Adama Wneka .Bardzo chcialbym przeczytac ta kronike i dowiedziec sie wjecej niz znam z opowiadan i zdjec ,ktore wisialy unas w domu.pozdrawiam Adam Wnek wnuk Adama Wneka
AdamWnek (2005.12.13)

info

0  
  0
Panie Sławomirze . dziekuję za zajęcie siętym tematem . Niestery nie mam do Pana kontaktu. Jestem synem jednego z pierwszych działaczy i jeżeli mogę to chciałbym Panu pomóc . Proszę o oodpowiedż na marekfinland@wp.pl
(2005.12.13)

info

0  
  0
Chodzi mi o pomoc żony w pisaniu pracy magisterskiej. UMK to nie PWSZ! Tu trzeba pracę napisać samodzielnie;)
pisior (2005.12.14)

info

0  
  0
Eh Pisior to co pomaga żona to sprawy techniczne, przecież wiadomo, że nie ma wiedzy na temat komunikacji takiej jaką ja dysponuję, ale jej wskazówki są mądre, np gdzie umieścić mapę czy czego dotyczy wykres, albo jaki wykres. I liczy się też wsparcie psychiczne oraz mobilizowanie mnie do pracy, gdy mam lenia tzw. o to chodziło. Pozdrawiam.
(2005.12.14)

info

0  
  0