Gdyby w rundzie rewanżowej elblążanki równie skutecznie grały na wyjeździe ja u siebie, to obecnie na swoim koncie miałyby więcej punktów i nikt nie zastanawiałby się, czy Start utrzyma się w lidze. Podopieczne trenera Zdzisława Czoski miałyby realne szanse, by zagrać w pierwszej ósemce. Takich szans oczywiście już raczej nie ma, a to wszystko za sprawą słabszych występów na parkietach rywalek.
Po klęsce w Kielcach kibice obawiali się podobnej gry i wyniku w Lubinie. Okazało się jednak, że nasz zespół walczył z liderem jak równy z równym nieznacznie ustępując w końcówce i to po szkolnych i prostych błędach. Mecz ten pokazał jednak, że w naszych zawodniczkach drzemie spory potencjał, który nie zawsze jest wykorzystywany.
Początek spotkania to wyrównana gra obu ekip. Najpierw na listę strzelców wpisała się Iwona Błaszkowska i Start wyszedł na prowadzenie. Jednak w 4 min. celnym rzutem odpowiedziała Kaja Daszewska, doprowadzając do remisu. Kolejne minuty przyniosły lekką przewagę gospodyniom, które wyszły na prowadzenie 3:1. Po kwadransie emocje nieco opadły, gdyż przewaga gospodyń wzrosła do czterech oczek 9:5, a na dodatek elblążanki popełniały sporo błędów. Okazało się jednak, że nasze szczypiornistki w tej części meczu nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. W 25 min. wprawdzie Zagłębie prowadziło jeszcze 13:11, ale kolejne akcje przyniosły bramki już tylko elblążankom. Podopieczne trenera Czoski narzuciły rywalkom swój styl gry, z którym lubinianki nie mogły sobie poradzić. Efekt był taki, że Start rzucił cztery bramki z rzędu i na przerwę schodził z przewagą dwóch oczek 15:13. Po meczu trener Startu powiedział, że gdyby jego zespół cały mecz zagrał tak jak ostatnie pięć minut pierwszej połowy, to w Lubinie mielibyśmy niespodziankę.
Niespodzianki jednak nie było, bo po zmianie stron gospodynie znów zaczęły grać tak jak w większości pierwszej połowy, co od razu miało wpływ na wynik. Po zaledwie pięciu minutach gry znów prowadzenie przeszło na stronę gospodyń 17:16. Po kwadransie drugiej odsłony Zagłębie prowadziło już różnicą sześciu trafień 24:18. Natomiast najwyższe prowadzenie lubinianek, bo różnicą aż siedmiu oczek, miało miejsce w 56 min., kiedy to na tablicy widniał rezultat 32:25. W końcówce wynik niewiele się zmienił i ostatecznie mecz zakończył się pewną i zasłużona wygraną gospodyń. Elblążanki po tym meczu mogą mieć pretensje jedynie do siebie. W ciągu 60 minut popełniły aż 22 błędy techniczne, co nie powinno się zdarzyć zespołowi z ekstraklasy. Błędy te pozwoliły rywalkom na szybkie kontrataki, które w tym meczu były kluczem do sukcesu Zagłębia.
Zagłębie Lubin - Start Elbląg 35:29 (13:15)
Zagłębie: Kubisztal, Tsvirko - Wacławska, Daszewska 5, Ziółkowska 1, Krynicka, Semeniuk 6, Jakubowska 7, Ciepłowska 7, Jacek 3, Orzeszka 1, Kordić 5.
Start: Zwiewka, Ziajka, Charłamowa - Dolegało, Stelina 7, Szklarczuk 7, Błaszkowska 3, Olszewska 4, Pełka 3, Migdaliova 4, Korowacka 1.
Komplet wyników 15. kolejki: Sośnica Gliwice - Vitaral Jelfa Jelenia Góra 34:28 (18:12), AZS Politechnika Koszalin - SPR ICom Lublin 20:31 (7:15), Zagłębie Lubin - Start Elbląg 35:29 (13:15), Vive Kielce - Łącznościowiec Szczecin 30:27 (15:14), Zgoda Ruda Śląska - Piotrcovia Piotrków Trybunalski 19:28 (7:12), AZS AWFiS Gdańsk - AZS AWF Katowice 37:21 (19:7).
Zobacz tabele