Jako mieszkaniec przed trzydziestym rokiem życia, który po studiach postanowił zamieszkać w Elblągu, chciałbym myśleć o przyszłości tego miasta, a póki co, rysuje się ona w bardzo ciemnych barwach. Nie mogę już dłużej patrzeć na to, jak niszczy się cenne tereny zielone w tym mieście i poważnie myślę o tym, by wyprowadzić się z Elbląga. Najpierw jednak chciałem spróbować zabrać głos w tej sprawie. O ile bowiem prac budowlanych w parku Dolinka nie da się już zatrzymać, o tyle los parku Planty nie został jeszcze przesądzony.
Plany związane z przerobieniem tego wciąż zielonego miejsca na kolejny park rozrywki w „stylu pasłęckim” (który tak bardzo lubi nasz szanowny Pan Prezydent) nie tylko ja uważam za absurdalny. Z tego co słyszę, w urzędzie aż kipi od gniewu bezsilnych urzędników, którzy nie mogą wpłynąć na głos pana i władcy Witolda Wróblewskiego, który ma swoją wizję na to miasto - a dominuje w niej … beton i asfalt.
Pragnę jedynie przypomnieć Panu Prezydentowi, że lata 90. skończyły się już dawno temu i otwieranie nowych placów zabaw i przecinanie kolorowych wstęg nie zapewnia już dodatkowego elektoratu . Dziś ludzie patrzą w przyszłość, pragnąc żyć w miastach zielonych, przyjaznych mieszkańcom. Większość miast, nie tylko polskich, ale przede wszystkim europejskich, już od ponad dekady pielęgnuje choćby najmniejsze skrawki zielonych skwerów jak i drzewostanu w miastach. To one stanowią o jakości życia w mieście przyszłych pokoleń, a nie huśtawki i kolejne skateparki – których w Elblągu jest już wystarczająco.
Każde wycięcie drzewa i zlikwidowanie i zabetonowanie fragmentów zieleni w centrum powoduje podwyższenie się temperatury w mieście oraz zwiększenie stężenia CO2 w powietrzu. To, czego potrzebują mieszkańcy, to możliwość wypoczynku na trawie w cieniu drzew podczas upalnych dni, przechadzania się w towarzystwie wysokich traw i kwitnących drzew w majowe popołudnia.
Uszanujmy to, z jaką myślą były budowane te miejsca i nie przekształcajmy ich w nieznośne połacie betonu. Nie idźmy tropem innych polskich miast (np. Konina czy Gliwic), gdzie na placach wycina się drzewa i projektuje wybrukowane koszmary, na czym korzystają tylko firmy deweloperskie i urzędnicy, którzy bogacą się na przetargach. Podążajmy za to tropem Nowego Jorku, Paryża czy Wiednia, gdzie nie tylko rewitalizuje się stare założenia parkowe, ale także w centrach miast, gdzie każdy metr kwadratowy terenu jest na wagę złota, tworzy się nowe zielone parki i aleje oraz sadzi drzewa i pozwala się rosnąć trawie – władze tamtych miast wiedzą, że zieleń to najlepsza inwestycja.
Na sam koniec pragnę przypomnieć, że Elbląg BYŁ zielony, lecz od wielu lat nie jest i jeśli polityka miasta w sprawie gospodarowania terenami zielonymi będzie szła w takim samym kierunku – będziemy mogli porównywać się do poprzemysłowych miast rosyjskich, stając się jednym z najmniej zielonych miast w Polsce – co naprawdę jest niechlubnym wyczynem. Na ratowanie parku Dolinka jest już za późno, mam nadzieję że władze również posłuchają głosu mieszkańców i zaproponują alternatywny przebieg Obwodnicy Wschodniej z daleka od Bażantarni, a teraz, jak mam szczerą nadzieję, w planach na rewitalizację parku Planty wezmą pod uwagę tendencje, które dominują nie na wchodzie Europy, lecz na jej zachodzie – chcemy by Elbląg znów był zielonym miastem, bez wylewania niepotrzebnego betonu w parkach.
Jeśli władze miasta chcą by młodzi ludzie wyjeżdżali z tego miasta na studia i już nigdy tu nie wracali, to są na doskonałej drodze. Elbląg od kilku lat zniechęca podejściem do czynienia tego miasta coraz mniej przyjaznym do życia. Czas na zmianę, zieloną zmianę!
Sebastian Niedzielski
Od redakcji: O planach inwestycyjnych dotyczących elbląskich parków pisaliśmy we wtorek.