Mówi się, że nie ma osób niezastąpionych, ale to nieprawda. Są ludzie, którzy pozostawiają po sobie puste miejsce, którego nikt inny zająć nie zdoła. W wypadku Stefana jest to nawet kilka pustych miejsc: w Elbląskim Kole PZN, gdzie, niestety, Stefan nie wychował następcy, w kole esperantystów i w całym środowisku osób niepełnosprawnych, w którym był jedną z najbardziej znanych postaci. Znanych z „umiłowania życia i potrzeby działania”, a także „dobroci i poczucia humoru” - jak napisała w pożegnalnym liście pani Anna Bik. Przyjaźń ze Stefanem również dla mnie była bardzo cenna. Brakuje mi Go w ERKON-ie: jego zaangażowania, optymizmu i, po prostu, obecności.
Stefan Tuszer, z pochodzenia Kaszub, działalność społeczną rozpoczął w kole terenowym Polskiego Związku Niewidomych w Pucku. Gdy po ślubie z elblążanką, Marianną, przeniósł się do Elbląga, wraz z nią założył miejskie koło PZN w Elblągu. Przez 24 lata - od powołania, do rozwiązania w wyniku zmian w podziale administracyjnym kraju - był szefem Okręgu PZN w Elblągu. Elbląski Okręg miał duże osiągnięcia, ale największym osiągnięciem Stefana był nowy wizerunek osoby niepełnosprawnej: aktywnej, zaangażowanej, o szerokich zainteresowaniach, budującej wokół siebie świat życzliwy wszystkim ludziom.
Stefan Tuszer był też znanym esperantystą, uczestnikiem międzynarodowych kongresów, propagatorem esperanta w województwie elbląskim i wśród niewidomych w całym kraju oraz poza jego granicami. Był też autorem reportaży, opowiadań, relacji sportowych - publikowanych także w naszej gazecie. Ceniony w Elblągu i poza nim, był wielokrotnie nagradzany, w tym Nagrodą Prezydenta Miasta za rok 1997.
Myślę, że największą nagrodą dla Stefana będzie kontynuacja jego dzieła, nie tylko w środowisku niewidomych. Był jednym z tych elblążan, z których nasze miasto może być dumne, i może dobrze by było, gdyby planowane centrum rehabilitacji osób niewidomych otrzymało jego imię.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter