Joanna Ułanowska-Horn: Jest pan zadowolony, że doszło do pierwszego, inauguracyjnego posiedzenia Forum Społecznego?
Mirosław Kozłowski: Oczywiście. Wszyscy wiemy, jak wygląda sytuacja w naszym mieście i w regionie. Chociaż udało się załatwić kilka ważnych spraw: np. Specjalną Strefę Ekonomiczną, spółkę stoczni z Gdyni, to nadal wzrasta bezrobocie. Uważałem, że należy zebrać razem wszystkie siły, stanąć ponad podziałami i starać się na rzecz Elbląga wypracować maksymalnie jeszcze to, co jest możliwe. Temat wywołałem na konferencji prasowej. Obawiałem się wtedy, czy inni podejmą pałeczkę. Jednak udało się zwołać zespół roboczy. (W jego skład wchodzą prezydent Henryk Słonina, Mirosław Kozłowski, szef elbląskiej Solidarności, Kazimierz Polak, szef elbląskiego OPZZ, Janusz Nowak, szef miejskiego SLD i Jerzy Wilk, szef klubu radnych AWS - przyp. autora) Ustaliliśmy trzy tematy: społeczno-gospodarczy, drugi - administracja, czyli delegatury, filie urzędów wojewódzkich; i wreszcie trzeci - wracamy z tematem przyłączenia do Pomorza.
J.U.: Udało się zbudować to ponad podziałami?
M.K.: Forum nie upolityczniamy. Nie chcemy, żeby na bazie tej pracy ktoś mógł sobie robić kampanię wyborczą. Chcemy tylko, aby te zespoły pracowały na rzecz elbląskiej społeczności.
J.U.: Czy może się pan określić jako orędownik sprawy przyłączenia Elbląga do Pomorza? Szefuje pan takiej podkomisji razem z przewodniczącym Rady Miejskiej Andrzejem Kempińskim...
M.K.: Kiedy weszła reforma administracyjna kraju, negocjowałem z Olsztynem, by maksymalnie zabezpieczyć dla miasta miejsca pracy. Wywołaliśmy szereg inicjatyw, zapraszaliśmy przedstawili Olsztyna. Nie dało to jednak efektów takich, jakich się spodziewaliśmy. Myśleliśmy też, że rząd uwzględni niezadowolenie społeczne. Niestety premier Buzek mimo czterokrotnej zapowiedzi, nie przyjechał. Od września tego roku było trochę czasu, by już z nowym rządem pewne rzeczy dla Elbląga załatwić, niestety było i nie ma woli ani prawicy ani teraz lewicy.
J.U.: Czy nie było panu bliżej do podkomisji do spraw bezrobocia?
M.K.: Podzieliliśmy się pracą. Mamy grupę fachowców, którzy będą w tej komisji. Są to pracodawcy i związkowcy .
J.U.: Jest tyle spraw, które trzeba określić: inwestycje, bezrobocie, administracja. Czy da się wyznaczyć jednak konkrety? Czy nie będzie to po raz kolejny jakiś tam raport na piśmie?
M.K.: Przyjęliśmy scenariusz prac. Bardzo intensywna praca będzie trwała miesiąc. Po miesiącu spotykamy się ponownie i każda z podkomisji przekaże nam, co zostało już ustalone. Chcielibyśmy np. znać w przybliżeniu, ile nowych miejsc pracy mogłoby w Elblągu powstać.
J.U.: Założenie Forum jest takie, że raport zostanie przekazany parlamentarzystom. Którym? I czy można liczyć na to, że jego wnioski znajdą u nich poparcie?
M.K.: Nie wyobrażam sobie, że raport, wypracowany przez grono fachowców, nie zostanie przyjęty i podpisany przez parlamentarzystów regionu elbląskiego, czyli przez posła Dziewałtowskiego, Müellera, Gorczycę i Mańkuta. Później chcemy się spotkać z wojewodą i marszałkiem województwa. Oni powinni usłyszeć, co zostało załatwione, a co nie. Później pojedziemy na spotkanie z władzami województwa pomorskiego, byśmy mogli się dowiedzieć, na co tam możemy liczyć. Musimy rozważyć wszystkie za i przeciw i brać odpowiedzialność za podejmowane decyzje, by nie okazało się np. że nie będzie to to, czego oczekiwało społeczeństwo.
Zobacz także: "Bój o przyszłość miasta"