Wojownicy w galerii

14.10.2002
Wojownicy w galerii
W nowej galerii "Na Rybackiej" oglądać można portrety... średniowiecznych wojowników.
"Portrety" to ilustracje do książki zatytułowanej "Wyprawy krzyżowe. Normanowie", którą wydał właśnie Dom Wydawniczy Bellona. Autorem książki i - ilustracji - jest elblążanin Andrzej Michałek. - To jest wystawa, do której mnie namówiono, bo właściwie jestem pisarzem - mówi autor. - Oczywiście, wcześniej byłem i jestem wciąż zawodowym ilustratorem, który zajmuje się dziedziną wojskowości. Sporej wielkości prace wykonane przy pomocy tuszu i farb plakatowych prezentują ubiory i uzbrojenie wojowników wielu narodowości. - To typ pracy plastycznej bardzo instruktażowej - opowiada Andrzej Michałek. - Chodzi przede wszystkim o to, by pokazać, jak wyglądał strój i wyposażenie wojownika. Czasem dzieje się to kosztem wartości artystycznych, m.in. proporcji sylwetki. Zastosowanie zwykłej farby plakatowej pozwala zaś na wierne odtworzenie później, w książce kolorystyki rysunku. Farby plakatowe nie dają np. pobłysków. Większość wojowników na ilustracjach jest zaskakująco kolorowo ubrana, podobnie, jak konie, na których jeździli na wojnę. Andrzej Michałek: - Współczesny czytelnik jest zmanieryzowany filmami fantasy. Na potrzeby książki, którą wystawa promuje, trzeba było pokazać, że również w rzeczywistości świat ten był bardzo kolorowy. Wczesne średniowiecze to okres, kiedy kolor świadczył o randze człowieka, dlatego ubierał się on bardziej kolorowo, niż człowiek dzisiejszy. A wojna dla nich była rzeczą odświętną, największym świętem. Proszę sobie wyobrazić, że człowiek średniowieczny tylko dwa razy w życiu ubierał nową bieliznę: kiedy szedł na wojnę i kiedy kładziono go do trumny. W innych wypadkach, szczególnie w religii prawosławnej, było to uznawane za grzech rozpusty. Wśród wojowników są m.in.: mamelucy i Wikingowie. - Pierwsza formacja powstała w wojskowości Bliskiego Wschodu mniej więcej w VI wieku i istniała do wieku XIX, a w zniekształconej formie istnieje do dziś - opowiada autor. - Ten mameluk pochodzi z czasu wypraw krzyżowych. Jego strój jest wyjątkowo barwny. Wschód w tamtych czasach musiał być kolorowy, bo oni tylko dysponowali jedwabiem. Na tym rysunku tego nie widać, ale mężczyźni nakładali sobie jeszcze piękny, ostry makijaż. Ci Wikingowie z kolei pochodzą z początków ekspansji ludów skandynawskich. Ich stroje, podobnie, jak ubiory wszystkich narodów barbarzyńskich, zwłaszcza w okresie tzw. demokracji wojskowej są niezwykle ekspresyjne: rogi, ozdobność stroju i broni, kolory... Sporo jest też deformacji - np. tatuowania się, malowania. Mówimy o VII - VIII wieku. Zniwelowało to dopiero chrześcijaństwo. Wówczas konfrontacja strojów wojowników Wschodu i Zachodu była to konfrontacja bogactwa barw z szarą masą ponurych żołnierzy Zachodu kontynentu. Ilustracji w galerii znalazło się sporo i mogą być - zwłaszcza dla miłośników wojskowości - niezwykle interesujące. Szkoda tylko, że nie towarzyszą im choć krótkie informacje o przedstawionych na nich postaciach. Wyjaśnić wątpliwości może tylko przeczytanie książki Andrzeja Michałka. A ta w galerii kosztuje 60 złotych. Wystawa zainaugurowała działalność nowej elbląskiej galerii sztuki. Jak mówi jej właściciel, Jan Olszewski ma to być miejsce, w którym gdzie mogą pokazywać się ciekawi, lokalni twórcy i artyści. *** "Galeria Na Rybackiej" mieści się na Starówce - przy ul. Rybackiej 29 (nad pubami: "Czarny Kot" i "Niebieski Tulipan".
AJ

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter