Niestety, na spotkanie nie dojechał redaktor Krzysztof Masłoń, który w publikacji będącej inspiracją elbląskiego Tygodnia z „Rzeczpospolitą” napisał: „Ukazała się najpiękniejsza polska powieść napisana po 1989 roku. Pozornie historyczna, naprawdę współczesna: o honorze, męstwie, przyjaźni, wierności. O miłości czy jej braku. O wojnie, o Rosji, o Polsce. Po trzykroć o Polsce”. Szkoda jednak, że Masłoń nie mógł wyrazić swojego zachwytu osobiście, przez co rozmowa z Eustachym Rylskim była cokolwiek improwizowana. Na wstępie inicjatywę przejął sam autor. Opowiadał, jak doszło do powstania „Warunku”.
- Na początku był to scenariusz filmowy. Wszystko zaczęło się w ten sposób, że zgłosił się do mnie niezależny producent filmowy z Sydney, Polak z pochodzenia, z propozycją zrobienia filmu z epoki napoleońskiej. Powiedziałem, że jeśli coś wymyślę, gdy coś mi przyjdzie do głowy, to spróbuję się podjąć napisania takiego scenariusza – mówił pisarz. Film nigdy nie postał, ale na motywach scenariusza powstała powieść „Warunek”.
W odpowiedzi na pytania publiczności autor przyznał, że nigdy nie przepadał za czasami Napoleona, nigdy też nie utożsamia się ze swoimi bohaterami i rzadko kiedy ich lubi. Zdradził też, że jest potomkiem słynnego Aleksandra Fredry. Pisywali jego ojciec i dziadek, skłonności literackie ma więc w genach. – Nie piszę dużo, nie przepracowuję się zbytnio. Jestem człowiekiem dosyć gnuśnym i leniwym, generalnie w życiu zbijam bąki – wyznał autor.
O współczesnej literaturze polskiej Rylski powiedział: –Jedyny zarzut, jaki mogę jej postawić, to to, że jest pisana w pierwszej osobie. To znaczy pisarze piszą w gruncie rzeczy o sobie. A nawet jeśli nie piszą o sobie, a wymyślają jakiegoś bohatera, to ja wiem, że to jest autor. Natomiast nie każdy pisarz może pisać o sobie. Takie prawo miał Hemingway. W polskiej literaturze współczesnej, mimo że się na nią narzeka, jest bardzo wiele ciekawych zjawisk. Ja na przykład bardzo lubię Olgę Tokarczuk, uważam, że jest bardzo dobrą, interesującą pisarką. Wydaje mi się, że znakomitą książkę-autobiografię napisał przed rokiem Janusz Głowacki. Bardzo interesującym i oryginalnym autorem jest Andrzej Stasiuk. Myślę więc, że nie jest tak źle, jak mówią krytycy, jak się próbuje udowadniać. Aczkolwiek nie można porównywać dzisiejszych czasów z latami 60-tymi XX wieku, kiedy to każda nowa książka była wielkim wydarzeniem.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter