Dorota Miśkiewicz to córka Henryka Miśkiewicza, znanego saksofonisty jazzowego. Ona też była już znaną wokalistką jazzową, kiedy postanowiła spróbować kariery solowej. Dotąd wydała dwie płyty – „Goes To Heaven - Zatrzymaj się” i „Pod rzęsami”. Na elbląskim koncercie zaśpiewała piosenki z obu tych płyt, zresztą bardzo autorskich – sama bowiem pisze teksty, do wielu z nich napisała również muzykę. Wokalistce towarzyszyli gitarzysta Marek Napiórkowski (członek Funky Groove), pianista Michał Tokaj, basista Robert Kubiszyn i perkusista Robert Luty.
Duża sala Światowida byłą niemal pełna i publiczność dobrze się bawiła, bo Dorota Miśkiewicz świetnie nawiązuje z nią kontakt. Szczególny entuzjazm wywoływały solówki jej muzyków, zwłaszcza Marka Napiórkowskiego.
Dorota Miśkiewicz pokazała, że potrafi z dużym smakiem łączyć różne gatunki muzyczne - w piosenkach można się było doszukać elementów funky, soulu, nawet rocka, no i oczywiście jazzu. W każdym z tych gatunków czuje się dobrze, a jej ciepła barwa głosu oraz bardzo oszczędna ekspresja powodują, że i słuchacz czuje się dobrze i chętnie daje się wciągnąć do mruczenia. Właśnie mruczenia, bo kilka razy elbląska publiczność mruczała razem z wokalistką, ale jakoś nie udało się jej z Dorotą zaśpiewać.
Mnie najbardziej podobały się dwie piosenki: standard Duke’a Ellingtona „Sophisticated Lady” z płyty „Goes To Heaven” i pieśń o wilku z płyty „Pod rzęsami”. A Dorota Miśkiewicz bardziej niż na scenie Światowida podobałaby mi się pewnie w jakimś kameralnym klubowym wnętrzu.
Cieszmy się jednak z tego, że scena Światowida - od czasu do czasu – staje się miejscem, gdzie można posłuchać nieco innej muzyki niż „przeboje” popularnych stacji radiowych. Dotąd mieliśmy tylko Galerię EL i to głównie latem. I że przyjeżdża do nas ktoś taki jak Dorota Miśkiewicz. Tak sobie marzę, że może kolejna jej płyta będzie trochę bardziej jazowa...
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter