Podczas budowy ogromnego terminalu kontenerowego na gdańskim odcinku mierzei „ekolodzy”, dziwnym zrządzeniem losu, wcale nie mówili o „drugiej Rospudzie”. Również pobieżne porównanie stanu środowiska na gdańskim i wschodnim odcinku mierzei wyraźnie przemawia na korzyść tego drugiego. Kto kogo ma więc uczyć ochrony przyrody?
Samo miasto Elbląg - właściciel tamtejszego portu, jest liderem w dziedzinie wdrażania projektów środowiskowych, czego potwierdzeniem są liczne nagrody i odznaczenia Unii Europejskiej. Port realizuje międzynarodową inicjatywę ekologiczną na rzecz ograniczenia dopływu zanieczyszczeń z dorzecza Bugu. Niestety, przekrzykujący się „ekolodzy” nie wiedzą o tym, bo przed sformowaniem swoich opinii na łamach prasy nawet nie pofatygowali się do portu. Ten przykład najlepiej świadczy o „rzetelności” i „bezstronności” takich autorytetów ekologicznych, jak prof. Maciej Gromadzki czy red. Adam Wajrak z „Gazety Wyborczej”.
Czy pojęcie „mierzeja” jest synonimem półwyspu? Otóż nie. Mierzeja to piaszczysty pas lądu znajdujący się pomiędzy morzem a rzeką, jeziorem lub zalewem. Klasycznym przykładem mierzei jest obszar leżący między Bałtykiem a jeziorem Łebsko. W takim razie, dlaczego „ekolodzy” tak uparcie lansują tezę, jakoby granicą oddzielającą Mierzeję Wiślaną od „stałego lądu” był Przekop Wisły, a więc dzieło człowieka? Przecież, logicznie myśląc, jeśli maleńki kanał żeglowny w okolicy Skowronek spowoduje katastrofę ekologiczną, to tym bardziej taką katastrofę, już teraz, wywołuje ogromny Przekop Wisły pomiędzy Mikoszewem a Świbnem. Korzystając z funduszy unijnych, należałoby go więc jak najprędzej zasypać i zrekultywować, a Wisłę skierować na swój naturalny bieg - na zachód.
Myślicie Państwo, że tak skierowany bieg nowej-starej Wisły powinien wpadać do Bałtyku w miejscu obecnego ujścia Wisły Śmiałej, pomiędzy Wyspą Sobieszewską a Stogami? Nic z tych rzeczy. To przecież również ujście sztuczne, a więc: szkodliwe, „druga Rospuda” i katastrofa dla ptaków. Powstało ono bowiem w wyniku powodzi i tak już, niestety, zostało. Wyjście, zgodnie z logiką „ekologów”, powinno być jedno - również zasypać, bez względu na koszty.
Profesor Gromadzki oraz redaktor Wajrak piszą, że w ich opinii Elbląg nie zdobędzie ładunków, bo nie jest w stanie konkurować z Gdańskiem. Niestety, nie przypominam sobie, by wspomniane osoby zawitały do portu w celu zasięgnięcia informacji o tym, jakie funkcje po wykonaniu kanału zamierza pełnić port Elbląg. Najwidoczniej nie jest to im potrzebne, ponieważ oprócz doskonałej wiedzy z zakresu zarządzania środowiskowego ci panowie są także ekspertami w dziedzinie portów, logistyki i transportu, a do tego jeszcze finansów publicznych. Otóż powtórzmy raz jeszcze: małe porty morskie nie są od tego, by konkurować z dużymi, lecz m.in. by dostarczać im feederami ładunki do dalszego przeładunku na duże statki - zwiększając tym samym ich obroty i odciążając uciążliwy dla mieszkańców i środowiska transport naziemny na dojeździe do portu Gdańsk, w granicach miasta.
Nieekonomiczne? A to niech w takim razie wspomniani ornitolodzy się zdecydują: chronimy środowisko czy dążymy do bezgranicznego zysku. Analizy wykazują, że dowożenie ładunków do Gdańska statkami o ładowności 3000 ton jest rentowne zwłaszcza w przypadku towarów wymagających długoterminowego składowania lub uszlachetniania, do czego Elbląg się doskonale nadaje. W pozostałych przypadkach taki system będzie rentowny po wdrożeniu systemu unijnych dopłat do przyjaznej środowisku żeglugi bliskiego zasięgu i nałożeniu opłat środowiskowych (pokrywających koszty zewnętrzne) na środki transportu drogowego (za czym „ornitolodzy” lobbują niezbyt chętnie). Na tym m.in. polega sens zarządzania środowiskowego, o którym, jak widać po publikacjach na temat kanału, niektórzy „ornitolodzy” nie mają zielonego pojęcia.
Wątpiącym polecam mapkę obszarów „Natura 2000”, zamieszczoną na stronie internetowej Ministerstwa Środowiska. Otóż obszarem „Natura 2000” objęta jest całość akwatoriów portowych Gdańska i Gdyni. I ekologom intensywny ruch statków w tym miejscu nie przeszkadza. Ciekawe dlaczego?
***
Kuba Łoginow jest inżynierem w zakresie ekologii wyrobów, pracownikiem Zarządu Portu Morskiego w Elblągu.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter