Zanim proces formalnie się rozpoczął, czyli przed odczytaniem aktu oskarżenia, przez niemal pięć godzin sąd rozpatrywał wnioski obrony. Mecenas Marcin Piotrowski, obrońca oskarżonego najpierw wnioskował o wyłączenie jawności, później zgłosił, by sprawę jego klienta sąd zwrócił do prokuratury, aby ta uzupełniła dowody. Sąd przychylił się do wniosku, by w części wyłączyć jawność rozpraw. Niejawne mają być te fragmenty procesu, w których będzie mowa o stanie zdrowia oskarżonego lub o finansach jego firmy. Sąd natomiast uznał, że nie ma potrzeby oddawania sprawy do prokuratury, ponieważ wszystkie dowody będzie można przeprowadzić czy uzupełnić już w sądzie.
Prokuratura zarzuciła Janowi P. dyskryminowanie swoich pracowników z powodu utworzenia w zakładzie Solidarności i zmuszanie do bezpłatnej pracy w nadgodzinach. Akt oskarżenia mówi też o spóźnionych i wypłacanych w ratach pensjach oraz o tym, że prezes przywłaszczył sobie pieniądze, które powinien odprowadzić do ZUS-u.
Oskarżony Jan P. nie przyznał się do winy. Właśnie składa wyjaśnienia, ale nie mogliśmy ich wysłuchać, ponieważ rozprawa odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Jako poszkodowani w tej sprawie występują wszyscy pracownicy spółki Hetman - łącznie aż 233 osoby. Janowi P. grozi 10 lat więzienia.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter