„Kieruję mocny apel do włodarzy Elbląga, ale również do marszałka warmińsko-mazurskiego o włączenie się w proces modernizacji portu elbląskiego, rozpoczęcie dużych inwestycji w zakresie przygotowania go do przyjmowania znacznie większych statków i poszukiwania inwestorów. Mamy nadzieję, że ten proces już przebiega. My ze swojej strony realizujemy wszystko to, co zakładaliśmy – mówił jeszcze w grudniu ubiegłego roku Marek Gróbaczyk, wiceminister infrastruktury na jednej z konferencji prasowej. Podczas niedawnej wizyty na przekopie z udziałem dziennikarzy w rozmowie z naszą redakcją powtórzył, że to Elbląg i władze województwa powinny sfinansować dwie inwestycje, które są niezbędne, by droga wodna z Zatoki Gdańskiej prowadziła wprost do elbląskiego portu. Chodzi o 800-metrowy odcinek rzeki Elbląg (patrz grafika) w granicach portu oraz budowę obrotnicy dla statków, która powinna powstać u rozwidlenia rzeki Elbląg i Kanału Jagiellońskiego.
- Czy tą wypowiedź (ministra Gróbarczyka – red.) należy rozumieć, jako trwanie w uporze na stanowisku, że inwestycja budowy kanału przez mierzeję nie zostanie doprowadzona to nabrzeży przeładunkowych Portu Morskiego w Elblągu? Z oczywistych powodów czyni to inwestycję kosztującą ok. 2 mld zł nieuzasadnioną ekonomicznie, gdyż jednostki pływające o zanurzeniu ok. 4 m nie będą mogły być rozładowane w elbląskim porcie – jedynym, do którego kanałem można dopłynąć – brzmi oświadczenie elbląskiego senatora Jerzego Wcisły, skierowane do ministra infrastruktury. Senator podkreśla, że zgodnie z ustawą o portach i przystaniach morskich „rząd ma obowiązek ze środków budżetu państwa wykonać, zmodernizować i utrzymać infrastrukturę zapewniającą dostęp do portu, którego właścicielem jest samorząd. Te warunki wypełnia Port Morski w Elblągu”.
Ministerstwo Infrastruktury, jak wynika z odpowiedzi na oświadczenie senatora, inaczej interpretuje zapisy ustawy o portach. Informuje, że w ramach budowy drogi wodnej z Zatoki Gdańskiej na Zalew Wiślany sfinansuje pogłębienie toru wodnego na rzece Elbląg jedynie do wysokości Kanału Jagiellońskiego. A reszta prac zdaniem ministerstwa powinna być sfinansowana przez władze portu.
„W ramach zadania „Wejście do portu w Elblągu roboty pogłębiarskie od P1 do P2” (patrz mapka – red.) Urząd Morski w Gdyni wykona prace, które zapewnią dostęp do punktu P2 (punkt zlokalizowany w pobliżu ujścia kanału Jagiellońskiego) jednostkom o parametrach zbliżonych do jednostki miarodajnej. Planowane prace nie obejmują wykonania obrotnicy dla statków, ponieważ budowa obrotnicy, jako infrastruktury portowej, stanowi odrębne zadanie będące w kompetencjach Zarządu Portu Morskiego Elbląg. Koszt realizacji zdania pn.: „Wejście do portu w Elblągu roboty pogłębiarskie od P1 do P2” to 24,6 mln zł. Natomiast koszt przystosowania nabrzeży nie był szacowany, ponieważ to zadanie leży w kompetencji Zarządu Portu Morskiego Elbląg” - napisał w odpowiedzi na oświadczenie senatora Andrzej Bittel, wiceminister infrastruktury.
Władze Elbląga wielokrotnie podkreślały, że samorządu nie stać na sfinansowanie tych inwestycji z własnych środków. Samorząd wydał w ciągu ostatnich kilkunastu lat ponad 70 milionów złotych w infrastrukturę portu – budowę terminalu przeładunkowego i pasażerskiego, inwestycje w nabrzeża. Tymczasem sama obrotnica dla statków ma kosztować ok. 20 mln złotych, a koszty dotyczące rozbudowy portu m.in. o drugi terminal, bocznicę kolejową mogą w sumie sięgnąć nawet 190 mln złotych.
Dzisiaj na godz. 11 konferencję prasową w sprawie portu zwołał prezydent Witold Wróblewski. Relacja z konferencji wkrótce.