W życiu nie ma za dużo słodyczy. Nic dziwnego też, że w dziale cukierniczym sklepu MHD na rogu ul. 1 Maja i Krótkiej ruch panuje ogromny. Co i jak kupują tam ludzie? – Ano – posłuchajmy:
- Paczkę fig.
- Proszę bardzo.
- Kilo ciasteczek.
- Proszę bardzo.
- Dziesięć deka cukierków.
- Pro... – tęga, rumiana ekspedientka zacięła się. Krytycznym spojrzeniem zlustrowała klientkę.
- To warto po dziesięć deka stać tak długo w ogonku?
- Cóż, kiedy poza kolejką pani nie sprzedaje.
- A, nie!
... Wobec tego doszedłem do wniosku, że w tym sklepie trzeba załatwiać sprawunki inaczej. Na przykład tak:
Energiczne pchnięcie w lewo, potem w prawo i już lada.
A wtedy ostro:
- Daj mi panna cukierków za dwa złote!
- To znaczy dziesięć deka?
- Ile? Dziesięć? Myślałem, że kilo dostanę. No niech tam. Byle prędko!
I obędzie się bez tzw. komentarzy niezbyt uprzejmej blondynki.
A wniosek z tej historyjki logiczny: w wielu, niestety, sklepach elbląskich uprzejmość i kultura klienta potrzebna jest po to, aby prowokować niegrzeczność obsługi. Czy oby słusznie?
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter