Stanisław Srokowski w swej wydanej w 1929 r. książce pt. „Prusy Wschodnie – kraj i ludzie” na stronie 139 takie wystawia świadectwo Elblągowi: „W odniesieniu do Polski i polskości Elbląg ustosunkowuje się mniej jadowicie niż Królewiec lub jakiekolwiek inne miasto wschodnio-pruskie, a nawet Gdańsk”.
Dziś, oczywiście, opinia ta nie ma już znaczenia praktycznego. Niemniej – sprawa jest ciekawa jako przyczynek historyczny, w którego świetle jakże korzystnie rysuje się sylwetka przedwojennego Elbląga.
A skoro tak – to dlaczego wciąż jeszcze często uważamy, iż w sensie naszej tradycji miasto to jest jakby skromnym kopciuszkiem w porównaniu z Gdańskiem czy Olsztynem?
Dlaczego wydaje się niektórym z nas, że zabytki elbląskie są czymś gorszym i mniej ważnym, niż gdańskie czy olsztyńskie?
Z pewnością: gruby błąd tkwi w podobnym podejściu. I jeśli w uroczystym dniu 12 lutego wolno wyrazić mieszkańcom wiernego i bohaterskiego Elbląga jakieś życzenie, to chyba tą właśnie prośbę do architektów, urbanistów i konserwatorów:
Z całym sercem i z pełną energią zajmijcie się jak najszybciej elbląskim Starym Miastem. Piękne i bogate w polską tradycję jego budowle rozsypują się w gruz. Wiatr wywraca ściany z cennej, holenderskiej cegły. Walą się potężne, średniowieczne mury, w obronie polskich praw stawiane dłonią sławnego, polskiego rzemieślnika. Najwyższy czas wziąć się do roboty!
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter