Nudziarze

09.07.2004
Ludzi, zatruwających życie innym, spotykamy na każdym kroku. Przez nich tracimy niepotrzebnie wiele czasu, Głos Wybrzeża z 9 lipca 1954 r.
- Tak, jeszcze jedną kostkę maggi, dwa pudełka zapałek i proszek do prania. Hm, to chyba wszystko – zastanawia się klientka. Ach prawda, zdaje mi się, że nie mam budyniu. A może mam? Nie, już sama nie wiem... No to poproszę jeden śmietankowy. Albo nie... Albo niech już pani da! - Proszę uprzejmie. Czy mogę podliczyć? - Chwileczkę, wydaje mi się, że o czymś zapomniałam. Aha, czy jest kiełbasa szynkowa? - Jest, Mam zważyć? - O nie, to taka gruba, czy cieńszej nie macie? Sprzedawczyni niecierpliwi się, a oczekujący w kolejce ludzie, denerwują się. Nareszcie szybko podliczony rachunek, pieniądze wędrują z ręki do ręki i... - Co pani mi tu za śmiecie pakuje! – gniewnym głosem odzywa się klientka, odsuwając pięcio i dziesięcio złotowe banknoty. Sprzedawczyni wymienia pieniądze na „grubsze”, kolejka nadal się powiększa, a na twarzach klientów maluje się oburzenie. Ktoś zwrócił uwagę kobiecie, by nie marudziła, ale został obrzucony wyzwiskami. Nareszcie poszła. Odetchnęli wszyscy i ekspedientka i klienci. Takich ludzi, zatruwających życie innym, spotykamy na każdym kroku. Przez nich tracimy niepotrzebnie wiele czasu. Zanim jednak potępimy takich nudziarzy w swoim otoczeniu, upewnijmy się, czy w nas samych nie tkwi zalążek tej niebezpiecznej choroby? Jeżeli tak, to leczmy się i to od razu.
oprac. Olaf B.

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter