List z Elbląga

12.10.2002
Za ciężkie gdańskie dukaty, gdyńskie przedsiębiorstwo budowlane „Wybrzeże” ustawiło w Elblągu nowe słupy oświetleniowe i założyło świetlówki, informował Dziennik Bałtycki z 12 października 1962 r.
Szanowny Panie Redaktorze! W Elblągu zaczynają się dziać rzeczy kosmiczne. Pan nie wierzy? No tak – w naukowych biuletynach astronomicznych i astronautycznych o Elblągu cicho, to prawda – a tu tymczasem trwa mrówcza praca szukania kontaktu z istotami myślącymi, z innych planet. Wyobrażam sobie ten grymas (i to z zazdrości) na obliczu Szanownego Pana Redaktora – że to nie Gdańsk i że elblążanie nawet nie prosili o kredyty, a wyprzedzili!!! A teraz – jak do tego doszło. Za ciężkie gdańskie dukaty, gdyńskie przedsiębiorstwo budowlane „Wybrzeże” ustawiło w Elblągu nowe słupy oświetleniowe i założyło świetlówki. Ale jakie świetlówki? – właśnie kosmiczne. Co noc jedne gasną, a drugie mrugają... Pan Redaktor jeszcze nie rozumie? One wysyłają sygnały w kosmos. Oto tajemnica elbląskiego eksperymentu, który z pewnością nabierze w czwartym kwartale br. pełnego rozmachu, gdyż także i dalsze ulice, otrzymują tego typu oświetlenie. Wprawdzie niektórzy elblążanie brzydko klną; co do pioruna, po co nam kosmos i sygnały i że nogi można połamać przy mrugającym świetle. Ale czyż za czasów naszych babek, nie było takich, co twierdzili że diabeł, czyli nieczysta siła, siedzi w parowozie? Byli... Chociaż mój sąsiad Panie Redaktorze, twierdzi, że to żaden eksperyment naukowy, tylko zwyczajne brakoróbstwo. Sam już nie wiem kto ma rację? A może w tej sprawie głos zabiorą budowniczowie? Pozostaję więc z „mrugającym” pozdrowieniem.
oprac. Olaf B.

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter