Centralnym punktem sprzedaży choinek w Elblągu jest placyk naprzeciw kina u wylotu ul. Rokossowskiego. Dokonywane tam jednak transakcje nasuwają szereg wątpliwości i zastrzeżeń nie tylko odnośnie uprzejmości kierownika tego punktu Stanisława R., ale i solidności samego handlu.
Rzecz mianowicie polega na tym, iż cena drzewek uzależniona jest od ich wysokości. A wysokość od... długości nagiego pieńka bez gałązek, na którym, „siedzi” choinka. Do większości sztuk dolatuje zatem metr (a czasem i więcej) kija, nikomu niepotrzebnego, lecz dobrze opłaconego.
Na „życzenie” klientów na miejscu pieniek można nawet odciąć – oczywiście – po uprzednim wyłożeniu pieniędzy, obliczonych według całej wysokości choinki.
Dobry pomysł, prawda?
Premia „racjonalizatorska” należy się zaś przede wszystkim Centrali Drzewnej w Malborku, a w drobnej części również i MHD w Elblągu, który mógł towaru według takiej miary nie przyjmować.
A w ogóle i dlaczego sprzedaż choinek trzeba rozpoczynać już w pierwszych dniach grudnia? Przecież w ciągu trzech tygodni drzewka uschną i osypią się z całą pewnością.
Więc po co ten pośpiech?
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter