W losach kościoła Bożego Ciała można się dopatrzeć kilku zdarzeń o symbolicznym, a może nawet mistycznym znaczeniu. Zdarzenia te były za każdym razem jakby punktami zwrotnymi w historii tego kościoła, wpływając na jego losy w kolejnych dekadach, a nawet stuleciach. Układają się one przy tym w pewną historię o tym, jak obiekt ten wychodził obronną ręką z różnych nieszczęść. Swoją opowieść rozpocznę od przywołania dwóch powszechnie znanych wydarzeń z odległej przeszłości tego obiektu sakralnego przedstawionych w artykule wspomnianego Bartosza Skopa:
Pierwsze wydarzenie – o charakterze „założycielskim” - miało miejsce w roku 1400. Wówczas to w zgliszczach po spalonych zabudowaniach staromiejskiego szpitala (i kaplicy) św. Jerzego, który znajdował się mniej więcej w tym samym miejscu co dzisiejszy kościół Bożego Ciała, odnaleziono nienaruszoną hostię. Odczytano to jako znak od Boga i wyraźną wskazówkę, że w tym miejscu ma powstać kościół (Dom Boży), w którym szczególnym kultem ma być otoczone Boże Ciało symbolizowane właśnie przez eucharystyczną hostię. Budowę kościoła ukończono w roku 1405, ozdabiając jego bryłę obiegającym ją fryzem z glazurowanych kształtek z majuskułowymi litrami i łacińskim tekstem błogosławieństwa o treści:
„Pobłogosław Panie dom ten i wszystkich, którzy w nim mieszkają. Niech panuje w nim zdrowie, pokora, świętość, czystość, cnota, zwycięstwo, wiara, nadzieja, miłość, umartwienie, wstrzemięźliwość, cierpliwość, duchowe pożądanie wieczności. Zachowaj Panie w tym miejscu maluczkich, którzy się Ciebie lękają. W Roku Pańskim 1405 to dzieło zostało wykonane”
Drugie wydarzenie miało miejsce blisko 200 lat później. W czasie budowy miejskich fortyfikacji (szańców i fos) planowano rozebrać kościół pw. Bożego Ciała. Wywołało to gwałtowny sprzeciw wiernych skupionych wokół już wówczas protestanckiej świątyni. Jednak rada miejska była nieprzejednana i zamierzała zrealizować plan rozbiórki. I tu znów – wg legend miejskich - pojawia się mistyczny epizod, który uratował kościół. Otóż burmistrz Johann Sprengel miał sen, w którym od białej zjawy usłyszał, że „jeżeli zniszczy to, czego sam nie zbudował, to przeklęty będzie on i dzieci jego”. W efekcie odstąpiono od rozbiórki, co uznano za kolejny cud.
Hojne donacje w kolejnych latach sprawiły, że kościół otrzymał bogate dekoracje i wyposażenie – ołtarz, ambonę, organy i słynne „stalaktytowe” drewniane sklepienie. W latach 1895 -1896 został rozbudowany zyskując neogotycki transept oraz nowe prezbiterium, które wraz z oryginalną częścią stworzyły plan krzyża łacińskiego. Nowo dobudowaną bryłę też wyposażono w nawiązujący do tego średniowiecznego napis o treści:
„W roku 1896 przez składki i dary rozbudowano ten kościół i doprowadzono go do formy Krzyża dla Chwały Trójjedynego Boga i jego świętej Ewangelii, niech będzie to prawdziwie i głośno nauczane w tym kościele Bożego Ciała po wszystkie czasy. Nie ma żadnej świętości, ani też nie dano ludziom żadnego innego imienia pod Słońcem, w którym mielibyśmy zostać zbawieni. Jezus Chrystus wczoraj i dziś i po wszystkie czasy. Amen”
Ocalony z pożogi wojennej i powojennej przebudowy miasta
Czasy spokoju dobiegły definitywnie końca w styczniu – lutym 1945 roku , kiedy to w efekcie szturmu Armii Czerwonej na Elbląg, kościół doznał bardzo silnych zniszczeń. Wieża została mocno naruszona bezpośrednim ostrzałem artyleryjskim, spłonął dach, a wnętrze uległo kompletnemu wypaleniu. Otwarte mury obwodowe w kształcie krzyża łacińskiego stały w otoczeniu zrujnowanego i splądrowanego cmentarza, który stał się rezerwuarem materiału budowlanego i materiału do utwardzania dróg.
Kolejni powojenni proboszczowie parafii św. Mikołaja bezskutecznie starali się o odzyskanie obiektu dla celów kultu religijnego. Władze komunistyczne odmawiały. W ramach rozpoczętego na początku lat 50. XX w. wielkiego porządkowania miasta z ruin oraz wprowadzania nowego ładu urbanistycznego usuwano z centrum cmentarze i wytyczano nowe arterie komunikacyjne w mieście. Wytyczona z kierunku północ-południe tzw. „oś pracy”, czyli ciąg wyprostowanych i poszerzonych ulic Dzierżyńskiego (dziś Browarnej), Robotniczej, Pocztowej i Rycerskiej stała się pretekstem do rozebrania neogotyckiej części kościoła. Szacuje się, że doszło do tego w połowie lat 50. XX w.
Dzięki staraniom inż. Władysława Sierzputowskiego oszczędzono jednak pierwotną najbardziej wartościową pod względem historycznym część średniowiecznej bryły. Pamiętajmy, że wcale nie musiało się tak stać. Władza mogła przecież w pełni wykorzystać nadarzający się pretekst, aby na dobre pozbyć się z przestrzeni miejskiej kolejnego kościoła. Tak jak to się stało najpierw z kościołem Trzech Króli, a później z kościołem św. Anny. Co prawda oba były XIX-wieczne i z tej perspektywy nie stanowiły szczególnej wartości architektonicznej, w przeciwieństwie do staromiejskich kościołów św. Ducha (dzisiaj Biblioteka Elbląska), św. Mikołaja i Najświętszej Marii Panny (dzisiaj Galera EL).
Coś jednak powstrzymywało komunistów przed zamachem na średniowieczne obiekty sakralne… Moim zdaniem, fakt, że w przypadku kościoła Bożego Ciała rozbiórka dotknęła tylko części XIX-wiecznej jest następnym tyleż zagadkowym co cudownym momentem w historii tego obiektu religijnego, który po raz kolejny uniknął unicestwienia, choć przyszło mu trwać w okrojonej formie i już bez oryginalnej ściany wschodniej. Została ona bowiem przebudowana w połowie XVIII w. przy dostawianiu chóralnego aneksu, a następnie zdemontowana przy rozbudowie obiektu o nowy transept i prezbiterium pod koniec XIX w. Zredukowany o połowę do pierwotnej średniowiecznej wielkości, przez kolejną dekadę pozostawał on niezagospodarowaną, niezabezpieczoną i strasząca ruiną, stając się „plenerową” toaletą miejską oraz miejscem schronienia dla wszelkiego rodzaju „elementu społecznego”.
Rozbiórka neogotyckiego transeptu i prezbiterium dostarczyła cegieł na odbudowę powojennych zniszczeń, ale nie wiadomo czy w Elblągu czy w innych miastach. Elementy dekoracyjnych fryzów majuskułowego i maswerkowego też gdzieś się rozeszły. Część trafiła do elbląskiego Muzeum Archeologiczno-Historycznego, a kilka sztuk zostało wbudowanych jako element dekoracyjny w ścianę garażu dawnego Technikum Budowlanego (dziś Zespołu Szkół Technicznych) przy ul. Grottgera. Można je tam do dziś odnaleźć i przyjrzeć się im z bliska.
cdn. Daniel Lewandowski
Przygotowując to opracowanie korzystałem z następujących źródeł:
Oto lista linków do innych moich artykułów o tematyce architektonicznej:
„Co można wyczytać z fasady elbląskiego sądu”
„Hefajstos i Afrodyta z Malborskiej 13”
„Śladami powojennego Nowego Miasta (Koncepcja odbudowy Śródmieścia, odc. 1)”
„Architektura, wizerunek i tożsamość (Śladami powojennego elbląskiego Nowego Miasta, odc. 2)”