Nie wszystkim startującym w sobotnim rajdzie kierowcom dane było ukończyć drugą konkurencję, polegającą na jak najszybszym pokonaniu kilkusetmetrowego odcinka ze slalomem, przeszkodą i ogranicznikami szerokości toru jazdy. Jeden z ostatnich biorących udział w rajdzie zorganizowanym przez Automobilklub Elbląski “Radar”, 27-letni Marcin Mikulski, uderzył w zaparkowany już za metą autobus komunikacji miejskiej z reklamą policyjnej infolinii.
Uczestniczący w kolizji kierowca od kilku lat jeździ samochodem, jak twierdzi – do tej pory – bezkolizyjnie.
- W wyniku tego zdarzenia mam ponieść konsekwencje, zostało wszczęte dochodzenie i nie wiem jak mam się bronić – napisał do nas Marcin Mikulski. - Według mnie rajd był źle przygotowany, zabrakło wyobraźni organizatorom. W terenie zabezpieczonym na czas rajdu został ustawiony autobus z reklama policji. W drugiej konkurencji, której zasadą było jak najszybciej przejechać odcinek z wyminięciem przeszkody, wychodziło się prosto w kierunku autobusu.
Sprawca tłumaczy kolizję śliską nawierzchnią, sporą prędkością i brakiem opon zimowych w samochodzie, a przede wszystkim ustawieniem feralnego autobusu w tzw. strefie hamowania.
- Teraz wszyscy z policji i automobilklubu zwalają winę na mnie – napisał do nas Marcin Mikulski. - Przejechałem najszybciej odcinek nr 1 i starałem się przejechać jak najszybciej odcinek nr 2, zabrakło jednak miejsca do hamowania. Wydawało mi się, że w rajdach chodzi o rywalizację, precyzję i doświadczenie. Zaraz po kolizji chciano, bym podał numer ubezpieczenia, żeby pokryć szkody z mojego konta, bo to moja wina, ale nie dałem i ktoś zmienił decyzję. Ponadto chciano mnie ukarać mandatem, ale też zamieniono to na dochodzenie.
Marcin Mikulski otrzymał po rajdzie wezwanie na komendę policji na wtorek. “Pan za szybko jechał panie Mikulski” - usłyszał po zdarzeniu kierowca.
- Jestem tą wypowiedzią organizatorów zdziwiony, bo nie wiedziałem, że na rajdzie trzeba jechać powoli - ripostuje.
Mimo dobrego czasu w pierwszej konkurencji Mikulski nie otrzymał nagrody i został zdyskwalifikowany za spowodowanie kolizji.
- Sumując z dobrej zabawy i rywalizacji mam kłopoty – kończy kierowca.
Kierowcy uczestniczący w zimowym rajdzie nie byli ubezpieczeni na czas imprezy, nie było też regulaminu, który w sposób jednoznaczny ustalałby odpowiedzialność za szkody powstałe podczas rozgrywania konkurencji.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że policja postanowiła odstąpić od prowadzenia dochodzenia w tej sprawie. Organizatorzy mieli zareagować w pierwszej chwili dość nerwowo dlatego, ponieważ nie spodziewali się kolizji podczas zawodów.
Straty materialne zdarzenia to ułamany zderzak i zbita lampa w autobusie oraz wgnieciony błotnik, zbita tylna szyba i klosz tylnej prawej lampy w samochodzie wystawionym przez sponsora na rajd.
Jutro przed południem dowiemy się, kto pokryje szkody powstałe podczas wyścigu. Poznamy także oficjalne stanowisko policji na temat incydentu.
***
Sprawa feralnego wyścigu i komentarze lokalnych mediów wywołały wiele kontrowersji. Poniżej fragment jednego z maili, który otrzymaliśmy w tej sprawie od Czytelnika portElu:
“Powszechnie wiadomo, że impreza nie była w ogóle zabezpieczona (za małe strefy bezpieczeństwa na wirażach, za blisko publika, autobus nie miał prawa strać tam, gdzie stał, fotoreporter jednej z gazet stojący na mecie - niewiele brakowało, a zostałby potrącony). Operator TV Vectra ma zarejestrowany wywiad z gościem, który stuknął, ma też zarejestrowane komentarze widowni, oraz opony - które w najmniejszym stopniu nie były przygotowane do jazdy po lodzie - samochód, którym jeździli uczestnicy, miał zwykłe, letnie opony.
***
Organizatorzy rajdu przyznali ostatecznie pierwsze miejsce Wojciechowi Gołębiowskiemu, drugie – Remigiuszowi Lewko, trzecie – Marianowi Kabaja. Wśród pań pierwsze trzy miejsca zajęły odpowiednio: Grażyna Rosińska, Małgorzata Korszun, Alicja Leszczyńska.
Zobacz także: "Błędy w organizacji?"