Projekt zmian w ustawie o kredycie konsumenckim przygotowywany był od dawna. Propozycję wysunęły SLD i PiS. Fakt, że sejm przegłosował ustawę przed końcem swojej kadencji, według niektórych opinii, jest ukłonem w stronę wyborców.
Co się zmieni?
Jeśli projekt wejdzie w życie, oprocentowanie kredytów nie będzie mogło przekraczać 4-krotności stopy lombardowej NBP (obecnie 6,5 proc.). Zostaną też ograniczone koszty związane z zaciągnięciem kredytu do 5 proc. pożyczanej kwoty. Zmiany mają objąć ustawę o kredytach konsumenckich oraz kodeks cywilny. Sejmowa nowelizacja obejmie także obrót obligacjami (z wyjątkiem obligacji Skarbu Państwa i NBP).
Ruch prezydenta
Zapisy określane mianem ustawy antylichwiarskiej dotyczyłyby wszystkich kredytów do 80 tys. zł, a więc także tych na cele mieszkaniowe. Projekt znosi minimalną wysokość kredytu (do tej pory było to 500 zł) oraz minimalny okres kredytowania (3 miesiące). Tak duże rozszerzenie definicji kredytu konsumenckiego jest niezgodne z dyrektywą Unii Europejskiej, do której dostosowana była ustawa w dotychczasowym kształcie. Niezbędnych poprawek nie zaproponowali senatorowie, którzy w ostatni piątek przegłosowali projekt. Los ustawy jest teraz w rękach prezydenta.
Nie dla biednych
Przeciwko nowelizacji ustawy o kredycie konsumenckim opowiedziały się m.in. Narodowy Bank Polski (NBP), Związek Banków Polskich (ZBP) oraz instytucje finansowe. Według przeciwników ustawy, nowe zapisy uniemożliwią zaciągnięcie kredytów najbiedniejszym Polakom. Banki nie będą bowiem oferować kredytów, których ryzyko rekompensowane będzie -tak, jak do tej pory - wysokimi odsetkami. Oznacza to ograniczenie oferty banków lub wprowadzenie dodatkowych zabezpieczeń w postaci np. zgody poręczycieli.
Zostanie szara strefa
Zdaniem wielu ekspertów, jeśli najbiedniejsi stracą dostęp do kredytów, skorzystają z usług firm działających w szarej strefie. Tam kredyty z pewnością nie będą tańsze od popularnych chwilówek czy pożyczek oferowanych przez firmy specjalizujące się w szybkich kredytach. Zabraknie też regulacji prawnych.
Potwierdza to przykład krajów, gdzie ustawa ograniczająca wysokość oprocentowania, już funkcjonuje. Do zaciągania kredytów z nielegalnych źródeł przyznają się m.in. mieszkańcy Francji i Niemiec. Ustawowe ograniczenia w udzielaniu wysokooprocentowanych kredytów obowiązują też w innych krajach europejskich - m.in. we Włoszech, Holandii, Belgii i Finlandii. Na zachodzie zapisy ustawy antylichwiarskiej różnią się od polskich propozycji. W Niemczech i Francji maksymalne ograniczenie uzależnione jest od średniego oprocentowania kredytów na rynku. Ustalony próg może być wyższy w zależności od poziomu ryzykowności kredytu.
Ustawa a rynek usług finansowych
ZBP od początku sprzeciwiał się ustawie. Proponuje podwyższenie maksymalnego limitu oprocentowania do 32 proc. Sprawa jest o tyle istotna, że zdaniem analityków stopa kredytu lombardowego będzie spadać. Może to oznaczać dodatkowe zmniejszenie limitu maksymalnych odsetek.
Nowelizacja ustawy uderzy głównie w firmy udzielające szybkich kredytów. Zmusi też część banków do weryfikacji ofert, szczególnie w wypadku kart kredytowych. Wiele tego typu produktów oprocentowana jest w granicach nawet 30 proc. Gdyby stopa lombardowa zaczęła rzeczywiście spadać, zmiany czekałyby większość banków.
Nie wiadomo, w jaki sposób ustawa wpłynie na rozwój rynku usług finansowych oraz zyski banków. O tym, czy instytucje finansowe poradzą sobie z ograniczeniami nałożonymi przez ustawę, przekonamy się po wejściu projektu w życie.
***
Zdaniem doradcy finansowego Open Finance:
Ustawa o maksymalnych odsetkach od kredytu ma ograniczyć zaciąganie łatwo dostępnych, ale niekorzystnie oprocentowanych kredytów. Klienci często nie zdają sobie sprawy z rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania takiego kredytu, która może sięgać kilkudziesięciu, a nawet kilkuset procent.
Wydaje się, że na ustawie określanej mianem antylichwiarskiej mogą stracić osoby najbiedniejsze. Nowelizacja zlikwiduje co prawda wysoko oprocentowane kredyty, ale zapotrzebowanie na gotówkę pozostanie. Przepisy nie powinny za to uderzyć w osoby średnio i lepiej sytuowane. W ich przypadku rozwiązania zaproponowane przez sejm mogą oznaczać dostęp do tańszych produktów.
Agnieszka Kowalczyk,doradca finansowy Open Finance
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter