Niezwykłe odkrycie w pobliżu budynku byłego krematorium obozu Stutthof

23
29.05.2024
Niezwykłe odkrycie w pobliżu budynku byłego krematorium obozu Stutthof
Krążki szamotowe odkryte w pobliżu budynku byłego krematorium, zbiory Muzeum Stutthof
Muzeum Stutthof weszło w posiadanie niezwykłego znaleziska. Jest to 11 krążków szamotowych odkrytych w czasie prac porządkowo-konserwatorskich prowadzonych na terenie poobozowym. Do tej pory w zbiorach muzeum znajdował się tylko jeden taki przedmiot, dlatego odkrycie w jednym miejscu całego zbioru krążków, dodatkowo w bardzo dobrym stanie, jest dla muzeum wydarzeniem niezwykle ważnym.

- Krążki krematoryjne wykorzystywane były w wielu obozach koncentracyjnych. Wykonane z szamotu wyróżniały się wysoką ognioodpornością na temperaturę. Poddawane wraz z ciałem zmarłego kremacji miały stanowić potwierdzenie autentyczności prochów. Wybite na krążku cyfry oznaczały prawdopodobnie numer listy krematoryjnej. Stosowany w III Rzeszy zwyczaj znakowania prochów za pomocą krążków szamotowych pochodzi prawdopodobnie jeszcze z okresu przed wybuchem II wojny światowej. Przepisy opisujące procedury towarzyszące kremacji opisane zostały w Ustawie z 15 maja 1934 r. Jest w niej m. in. mowa o przechowywaniu prochów w wydzielonym pomieszczeniu, w urzędowo zamkniętych urnach. Już wówczas podkreślono istotę specjalnego oznaczania prochów, tak by w każdej chwili możliwe było przeprowadzenie identyfikacji zmarłej osoby - czytamy na stronie Muzeum Stutthof.

 

W przypadku kremacji zwłok w niemieckich obozach koncentracyjnych zastosowanie miało zarządzenie Reichsführera SS Heinricha Himmlera wydane 28 lutego 1940 r. dla KL Sachsenhausen, jednak stosowane również w pozostałych obozach koncentracyjnych.

- Instrukcja szczegółowo wylicza, jakie procedury muszą zostać zachowane w procesie kremacji. Każde spopielenie musiało być poprzedzone zaświadczeniem lekarskim potwierdzającym zgon. Ciała zmarłych w wyniku nieszczęśliwych wypadków, po długiej chorobie, samobójstwie, zastrzeleniu w czasie ucieczki z obozu poddawane były wcześniej sekcji zwłok. Ciała zmarłych nie były wydawane rodzinom lecz spopielane najpóźniej w ciągu 24 godzin od wydania pisemnej zgody komendanta obozu. Kierownik krematorium zobowiązany był prowadzić listę krematoryjną, która w świetle tego zarządzenia mogła być weryfikowana. Kontroli podlegała zgodność zapisu listy zmarłych z rejestrem spopieleń, czego założeniem było wykrycie ewentualnych kremacji sprzecznych z przepisami - informuje Muzeum Sztutthof.

Niezwykłe odkrycie w pobliżu budynku byłego krematorium obozu Stutthof
Amerykański żołnierz ogląda metalowe urny na prochy po wyzwoleniu obozu Natzweiler-Struthof. Z lewej strony na dole widoczne krążki szamotowe. Zbiory USHMM w Waszyngtonie

W dalszej części zarządzenia pojawiają się bardziej szczegółowe instrukcje dotyczącego samego procesu kremacji.

- Zwłoki powinny być spalane pojedynczo, umieszczone w drewnianej trumnie. Trumny nie mogły być wyposażone w niepalne elementy metalowe, uchwyty itp., a wielkość i właściwości powinny być tak dostosowane, ażeby nie stanowiły przeszkody przy spalaniu. Przy wezgłowiu trumny należało również umieścić specjalne oznaczenie z wytłoczonym numerem wykazu zmarłych. Prawdopodobnie z tej procedury wywodzi się historia krążków szamotowych przywiązywanych do zwłok lub umieszczanych w ustach zmarłych. Po spopieleniu komorę pieca należało ochłodzić i wyłowić specjalnym magnesem części metalowe (np. po nieusuniętych wcześniej detalach dentystycznych) a następnie zebrać prochy i wraz z krążkiem szamotowym (tzw. Aschenkapseln) umieścić w metalowej urnie. Wg w/w Rozporządzenia urny o spełniających wymagania parametrach DIN 3198 dostarczała firma „Topf & Söhne”, ta sama, która odpowiadała za budowę krematoriów w obozach w Buchenwaldzie czy Auschwitz-Birkenau - czytamy na stronie Muzeum Stutthof.

Więcej o nowych eksponatach można przeczytać na stronie Muzeum Stutthof.

oprac. daw

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem... (od najstarszych)

Pokazuj od
najnowszych
Największe
emocje
Już widzę jak w obozie palono każdego osobno w trumnie z całą tą papierologia, popiół zapewne na fajrant losowo był wsypywany do tych puszek i tyle
(2024.05.29)
Akurat bawili się z każdym spalonym ? Może na pokaz ?
(2024.05.29)
Zastanawiam się czy nie czas dać spokój tym zmarłym ?
(2024.05.29)
Ten niemiecki, ,Ordnung, ,, aż dreszcze przechodzą jak coś takiego się czyta.
waldek123 (2024.05.29)

info

24  
  6
Nie wszyscy byli równo traktowani w obozach
(2024.05.29)
straszne znalezisko
bystrzak (2024.05.29)

info

8  
  0
Polecam każdemu przeczytanie książki Rachmistrza Witolda Pileckiego "Raport Pileckiego" tam jest dokładnie opisane jak niemcy mordowali i jakie procedury zachowywali !!
mieszkaniec 41 (2024.05.29)
Czyli zaczyna się humanizowanie nazistów. Dlaczego opowiadano w Polsce przez 85 lat tak straszne historie o obozach koncentracyjnych i zagłady? Każdy nieboszczyk po kremacji trafiał do swojej oznaczonej urny. Lepiej niż dzisiaj, bo rodzina odbiera "prochy" ale nie ma pewności kto jest w urnie. Niemiecki porządek wchodzi na drogę gloryfikacji. Nawet Heinrich dbał o komfort więźniów. Kłamano przez 85 lat czy teraz? Co dowiemy się o komorach gazowych?
(2024.05.29)
Czyli zaczyna się humanizowanie nazistów. Dlaczego opowiadano w Polsce przez 85 lat tak straszne historie o obozach koncentracyjnych i zagłady? Każdy nieboszczyk po kremacji trafiał do swojej oznaczonej urny. Lepiej niż dzisiaj, bo rodzina odbiera "prochy" ale nie ma pewności kto jest w urnie. Niemiecki porządek wchodzi na drogę gloryfikacji. Nawet Heinrich dbał o komfort więźniów. Kłamano przez 85 lat czy teraz? Co dowiemy się o komorach gazowych?
(2024.05.29)
@mieszkaniec 41 - Pilecki był rotmistrzem - kapitan w kawalerii, dowódca roty (kompanii). Rachmistrz, to Morawiecki.
(2024.05.29)