Linią tą w latach 90. jeździłem najczęściej do babci na Pawią (ulicy tej także poświęciłem inny tekst), wsiadając do autobusu na przystanku przy ulicy Traugutta. Gdy myślę o „trzynastce” tamtych czasów, przed oczami mam model Jelcza z czerwonym malowaniem, z siedzeniami z czerwonym obiciem, a w uszach niemal słyszę głośny dźwięk jego silnika.
Klimatyczny sklep
Sama ulica Traugutta lat 90. kojarzy mi się przede wszystkim z niewielkim, ale w jakiś sposób klimatycznym sklepem blisko „mojego” przystanku, do którego wchodziło się po schodkach (dziś, zdaje się, w tym miejscu jest butik). Można tam było kupić zarówno owoce i warzywa, jak i artykuły spożywcze, w tym pożądane w wieku dziecięcym chipsy z dodatkami w postaci kapsli, lody czy oranżadki. To tam byłem na swoich pierwszych samodzielnych zakupach i także tam można było sobie kupić bilety na autobus. Naprzeciwko sklepu, obok przystanku, znajdował się zaś kiosk w kolorze niebieskim, a obok niego (choć to może nieco później) barakowóz.
Zanim „pojedziemy” dalej, honorowa wzmianka dla dwóch innych punktów przy Traugutta, nieco wcześniej na trasie – po pierwsze, dla wypożyczalni kaset wideo z dużym Skazą z „Króla lwa” naklejonym na szybie. Po drugie, dla miejsca w parku, gdzie oryginalnie stała słynna w Elblągu żaba, dziś usytuowana przy fontannie na 1 maja. Wówczas ten punkt na mapie Elbląga wydawał się miejscem magicznym i tajemniczym. I to pewnie nie tylko dla mnie, bo – jak widać choćby po zdjęciach na znanej grupie na Facebooku – żaba ta cieszyła w tamtym miejscu dzieci przez wiele, wiele lat.
Nieistniejące kamienice
Wracając do autobusu i jego trasy. W latach 90. po ruszeniu z „mojego przystanku”, „trzynastka” mijała dwie nieistniejące już dziś kamienice w miejscu dzisiejszego ronda, a potem kolejne, gdzie teraz stoi nowo wybudowany blok. Na znajdującą się niżej Dolinkę chadzałem na piesze spacery, choć rzadziej niż np. do Kajki. Na pewno jednak zdarzało mi się wskakiwać na scenę w amfiteatrze, żeby dawać małe „występy” rodzicom, a także zahaczać o wodospady, które i lata później stanowią atrakcję dla nowych pokoleń (w tym dla mojego syna). Zimą z kolei – jak pewnie wielu z was – zjeżdżałem na sankach z wysokiej góry obok amfiteatru.
dalsza część ulicy Traugutta w latach 1998 i 2022
Znajdująca się dalej na trasie ulica Szymanowskiego kojarzy mi się głównie z tym, jak w wieku kilku lat przypadkiem wyjechałem tam na rowerze na jezdnię i nie mogłem ruszyć. Z tej dramatycznej sytuacji wybawił mnie tata – szczęście, że ulicą akurat nic nie jechało (na przykład właśnie autobus). To jedno z moich pierwszych wyraźnych wspomnień.
amfiteatr w parku Dolinka w latach 1998 i 2022
Ulicą Beniowskiego chodziłem piechotą pewnie tak samo często, jak przemierzałem ją autobusem. Zawsze bardzo mi się podobała i wzbudzała zauroczenie klimatem – najwidoczniej już wtedy doceniałem te spokojne, zatrzymane w przeszłości zakątki Elbląga. Zawsze z rozrzewnieniem wspominam też piekarnię, gdzie zawsze sprzedawano przepyszny, świeży i pachnący chleb (do dziś nie jadłem jeszcze lepszego). Tuż za Beniowskiego znajdował się przystanek, na którym wysiadałem, żeby aleją Piłsudskiego przejść pozostałą drogę na Pawią piechotą.
ulica Beniowskiego w latach 90. Autor artykułu jako kilkuletni chłopiec na zdjęciu z tatą.
Rozkład jazdy na szafie
Taka była moja trasa „trzynastką”, przemierzana regularnie, gdy byłem dzieckiem i odwiedzałem babcię. Babcia zresztą często jeździła nią do nas – w domu mieliśmy nawet rozkład jazdy przyklejony do drzwi szafy, żeby szybko mogła sobie sprawdzić, o której ma autobus. Do dziś dość często zdarza mi się jeździć „trzynastką”, także w miłych okolicznościach - choćby do szpitala, żeby odwiedzić żonę i nowo narodzonego synka- i gdybym miał wskazać swoją ulubioną i wzbudzającą największy sentyment linię autobusową w Elblągu, byłaby to właśnie ta.
Kto z was jeździł lub wciąż jeździ „trzynastką”? Jakie miejsca mijacie na trasie? Chętnie poczytam komentarze na temat innych miejsc mijanych na tej linii.