Oskarżono w tej sprawie trzech lekarzy, położną i partnera poszkodowanej Anity Ł.- Tomasza K. Z prokuratorskich akt wynika, że kiedy kobieta powiedziała niedoszłemu ojcu dziecka o ciąży, on zaproponował jej spotkanie z kolegą - lekarzem Wiktorem G; ten z kolei - wizytę u ginekologa Jerzego D. Kobieta nie miała podstaw, by nie wierzyć swojemu partnerowi.
- Zaproponował mi, żebym nie szła do mojego lekarza w Olsztynie, tylko już w Działdowie, bo miałam się tam przeprowadzić. To były bardzo sensowne argumenty - opowiadała dziennikarzom. - Badanie USG wykazało, że z ciążą jest wszystko w porządku, słyszałam nawet bicie serca. Lekarz zasugerował jednak, bym wyleczyła nadżerkę i Tomasz umówił mnie na wizytę prywatną.
Zabieg przeprowadził oskarżony Jerzy D., a pomagali mu anestezjolog Mariusz H. i położna Wiesława P. Kilka dni później kobieta zorientowała się, że nie jest już w ciąży.
- Oczywiście ustąpiły wszystkie typowe objawy związane z ciążą, a nadżerki mi nie wyleczył - mówiła Anita Ł. - Więc był to tylko pretekst.
Żaden z pięciorga oskarżonych nie przyznaje się do winy. Obrońcy lekarzy mówili, że nie ma dowodów ich winy a poza tym anestezjolog nie miał świadomości, że uczestniczy w zabiegu usunięcia ciąży, i to bez wiedzy i zgody pacjentki.
Wczoraj zeznania składał przed sądem były partner Anity Ł. - Tomasz K. Oskarżony twierdzi, że kobieta, która pracowała w firmie jego ojca, sama chciała usunąć ciążę.
- Powiedziała mi, że po zastanowieniu doszła do wniosku, że ma obawy co do ustalenia ojcostwa, bo spotykała się z innym mężczyzną o imieniu Tomasz - wyjaśniał oskarżony. - Lekarz powiedział nam, że zarodek jest zbyt mały i że ciąża jest obumarła. A poza tym później powiedziała mi, że nie ona jest mi winna pieniądze, tylko ja jej, i to spore, bo w czasie usuwania ciąży został popełniony błąd w sztuce lekarskiej i nie będzie mogła mieć już dzieci. W ten sposób mnie szantażowała.
- To co opowiada Tomasz, to stek bzdur. Nic nie wskazywało na to, że może to tak się skończyć. Naprawdę uważałam, że będą mogła sobie ułożyć z nim życie, bo sądziłam że byłby dobrym partnerem dla mnie i opiekunem dla mojego dziecka - stwierdziła Anita Ł.
Zobacz także: "Podstępna aborcja"
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter