- Już jest wszystko dobrze, tata pomału wraca do zdrowia, z dnia na dzień coraz lepiej się czuje. Myślę, że wiele dała mu też nasza tam obecność, jak wyjeżdżaliśmy, to był uśmiechnięty i zadowolony.
Tadeusz Nowaczyk w katastrofie hali Międzynarodowych Targów Katowickich został przygnieciony ogromnym fragmentem blachy falistej. Ma złamane dwa żebra i ogólne potłuczenia. Był jednym z czterech elblążan, którzy pojechali na wystawę gołębi do Katowic. Pozostałym elblążanom na szczęście nic się nie stało.
- Tata opowiadał, że stał pod głównym sklepieniem i widział, jak to się wszystko zawaliło. Nie stracił jednak ani na chwilę przytomności, cały czas czekał na pomoc. Próbowała mu pomóc jakaś kobieta, ale blacha była tak ciężka, że nie dała rady. No i tata leżał, czekając na pomoc. Słyszał, że chodzili ludzie, że pomagali i wtedy zaczął pukać i wołać o pomoc. Mówi, że miał wielkie szczęście, że to cud, że udało mu się przeżyć - mówi Natalia.
Najprawdopodobniej do domu wróci w przyszłym tygodniu. - Wiem, że był u taty w szpitalu prezydent Katowic i zaproponował transport do Elbląga, bo oni rozwożą chorych. Ale jak to będzie ostatecznie, to zostanie dopiero ustalone.
Specjalistyczny samochód oferuje panu Tadeuszowi także prezydent Elbląga.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter