Prawdopodobnie nie ma na świecie człowieka, który nie słyszałby o kataklizmie, który nawiedził południowo-wschodnią Azję. Elblążanie, których spotkaliśmy w mieście, są przerażeni skalą tragedii.
- Ludzie pojechali do raju, a przeżyli piekło - mówiła spotkana przez nas kobieta.
- Szok, niewyobrażalna katastrofa, to tak, jakby wygumkować Elbląg z mapy Europy - wtórował jej inny elblążanin.
Z pomocą humanitarną jednak bywa różnie:
- Jakoś zawsze podawano numery kont, pod które można wysyłać pieniądze, a teraz niewiele o tym słychać - skarżył się mężczyzna.
- Mam bardzo małą rentę, nawet myślałam o tym, żeby coś podarować. Może koc? - zastanawiała się kolejna elblążanka.
- Wysłałam SMS, córka wysłała w moim imieniu, mój Boże, cóż zrobić, trzeba pomagać... - dodała inna.
Zbiórką darów i pieniędzy zajmują się w Polsce Polski Czerwony Krzyż i Caritas. Swoją cegiełkę dołożyła też Fundacja Elbląg, choć nie jest to pomoc bezpośrednia.
- Zebraliśmy informacje o tym, kto zajmuje się pomocą i wydrukowaliśmy małe plakaty z numerami kont, na które można przesłać pieniądze - stwierdził Arkadiusz Jachimowicz, prezes Fundacji Elbląg. - Są tam konta PCK, Caritasu i Polskiej Akcji Humanitarnej. Nasi wolontariusze wywiesili plakaty w widocznych miejscach w mieście. Być może nasza praca była skromna, ale uznaliśmy, że musimy zrobić choć tyle.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter