Autobusy i tramwaje kontroluje w Elblągu 12 kontrolerów. Prawie wszyscy z kilkunastu zapytanych przez nas elblążan mówią, że uczestniczyli bądź byli świadkami niemiłej w przebiegu interwencji.
- Kontrolera nie interesuje, że biegłam za autobusem i dopiero udało mi się wsiąść. Nie ma ochoty wysłuchać, że mam słaby wzrok i nie dostrzegłem śladu kasownika na zadrukowanym reklamami skrawku papieru. Kwestionuje legalność legitymacji uprawniającej do ulgi - mówią elblążanie.
Lechosław Bartosik, dyrektor Zarządu Komunikacji Miejskiej:
- Skargi na kontrolerów do nas docierają i na każdą reagujemy. Pasażer ma prawo się zdenerwować, kontroler - nigdy. Inna sprawa, że elblążanie jeżdżą czasem bez biletów - dodaje dyr. Bartosik i przypomina, że jeśli mandat zostanie nałożony, można próbować zwrócić się do o jego anulowanie. - Jeśli jazda bez biletu zdarzyła się pierwszy raz - umarzam - zapewnia szef ZKM.
O propozycji zatrudnienia do sprawdzania biletów firmy kontrolerskiej z zewnątrz Bartosik mówi:
- Podobne pomysły w miastach, które miałem okazję odwiedzić, nie do końca się sprawdziły. Pracownicy takich firm mieli za zadanie przede wszystkim powiększać dochody swoich pracodawców. Poza tym - dodaje dyr. Bartosik - nasi pracownicy nie tylko sprawdzają bilety, ale kontrolują pracę kierowców i porządek w pojazdach.
Żaden z pasażerów, z którymi rozmawialiśmy nie potwierdził jednak, by mandaty nałożone przez kontrolerów były darowane, wszyscy natomiast skarżą się na nieuprzejme, czasem po prostu aroganckie traktowanie przez panów zatrudnionych w Zarządzie Komunikacji Miejskiej.
- Jeśli ktoś z premedytacją i kolejny raz jechał bez biletu - to w porządku, ale nic nie usprawiedliwia przykrego zachowania kontrolera - komentują elblążanie.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter