Scena polityczna w Elblągu przeżywa od kilku tygodni wstrząsy. Najpierw prezydent Henryk Słonina oświadczył, że do końca kadencji zawiesza swoje członkostwo w Sojuszu Lewicy Demokratycznej. I po prawej, i po lewej stronie decyzja ta została przyjęła z mieszanymi uczuciami. Jakby w odpowiedzi na to pojawił się pomysł na nowy sposób oceniania pracy prezydenta. Pomysł wyszedł nie od opozycji, a z lewicy - od Lucjana Filaszkiewicza, radnego, który niedawno przejął mandat po zmarłym koledze, Januszu Lassmanie i który dał się już poznać jako osobę o krytycznym spojrzeniu na kondycję elbląskiej polityki.
Lucjan Filaszkiewicz proponuje, by zacząć oceniać prezydenta nie tylko za wykonanie budżetu, który przypomina grubą książkę z licznymi tabelami, bo ten - argumentuje radny - jest sprawdzany przez Regionalną Izbę Obrachunkową i musi być w należytym porządku, ale za rozwiązywanie rzeczywistych problemów elblążan.
- Przy ocenie osoby prezydenta powinniśmy uwzględniać także to, co nie mieści się w tabelkach, ale dokucza elblążanom – wyjaśnia Filaszkiewicz. – To m.in.: sprawa szpitala miejskiego, dziur w jezdniach, eksodusu młodzieży i bezrobocia. To wszystko trudno jest zawrzeć w tabelach, ale boli to mieszkańców miasta. Uważam, że rolą prezydenta jest jeśli nie rozwiązywanie problemów, to ich minimalizowanie.
Radny zapowiada, że oceną pracy prezydenta zajmą się, już wkrótce, zespoły programowe. Mają w nich zasiąść specjaliści z danych dziedzin oraz przedstawiciele mieszkańców. Jerzy Wilk (opozycyjny „Czas na Elbląg”), szef komisji rewizyjnej, która nieraz zwracała uwagę na niedociągnięcia w pracy służb prezydenta, uważa, że nowa filozofia oceniania jego pracy to dobry pomysł. Wilk przypomina jednak, że oprócz tego przydałby się także większy wpływ radnych na programy i dokumenty, jakie Rada Miejska otrzymuje do uchwalenia, bo tylko wtedy będzie można mówić o gospodarzeniu w mieście i prezydenta, i radnych, których przecież również wybrali mieszkańcy. Znikomy wpływ na projektowanie miejskich przepisów opozycja od dawna krytykuje.
- Oceny mają sens wtedy, gdy oceniający mają wpływ i udział w tworzeniu ważnych dla życia miasta dokumentów - mówi Jerzy Wilk. - Budżet i wieloletnie programy powinny już na etapie planowania powstawać przy dużym udziale radnych. Tymczasem na razie my dostajemy gotowe dokumenty i póki możemy powiedzieć tylko „tak” lub „nie”, nasz wpływ na wykonanie przygotowanych przez prezydenta uchwał jest znikomy.
Henryk Słonina przyjmuje pomysł radnego Filaszkiewicza z umiarkowanym entuzjazmem.
- Dla mnie najważniejszą oceną jest ocena dokonywana przez samych mieszkańców - wyjaśnia prezydent. - Zostałem wybrany przez elblążan i realizuję program, który dla nich przygotowałem. Na pewno nie wszystko jest tak, jak by moi wyborcy sobie życzyli, ale trzeba na coś postawić. Ja postawiłem na rozwój i inwestycje, które, mam nadzieję, zaowocują miejscami pracy, bo bez dobrej infrastruktury nie będzie ani inwestorów, ani nowego wizerunku miasta.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter