Przypomnijmy, rosyjskie służby graniczne już kilka tygodni temu zapowiedziały, że z początkiem lipca wstrzymają ruch polskich statków na Zalewie. Uzasadniały to tym, iż z końcem czerwca wygasa międzypaństwowa umowa z 1946 roku o swobodnym korzystaniu z Zalewu Wiślanego i Cieśniny Pilawskiej, która łączy Zalew z Bałtykiem.
Po interwencjach ze strony polskiej armatorom wydawało się, że Rosjanie zmienili zdanie. Tak się jednak nie stało. Od kilku dni bowiem polskie statki znowu miały kłopoty z odprawami, a w środę trzech kapitanów statków pływających do Bałtijska zostało ukaranych przez rosyjską straż graniczną mandatami.
Po otrzymaniu pisma, w którym rosyjskie służby graniczne odmówiły odprawy pasażerów na dotychczasowych zasadach, Żegluga Gdańska wstrzymała wczoraj ruch wszystkich swoich statków, m.in. tych ze sklepami wolnocłowymi na pokładach. Dotąd pasażerowie tych statków przekraczali polsko–rosyjską granicę na uproszczonych zasadach, bez wiz.
Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych, Bogusław Majewski powiedział nam, że zachowanie Rosjan "po raz kolejny” zaskoczyło Polaków, dlatego dziś wiceminister spraw zagranicznych wręczył chargė d'affaires ambasady rosyjskiej w Warszawie notę protestacyjną. MSZ pisze w niej, że oczekuje odpowiedzi na pytanie, dlaczego Federacja Rosyjska bez konsultacji i poinformowania Polski wprowadziła tak daleko idące obostrzenia dla turystyki na Zalewie.
- Oczekujemy, że dowiemy się, czym Rosjanie kierują się w swoich działaniach - mówi rzecznik. - Jesteśmy otwarci na porozumienie i prosimy stronę rosyjską, aby także się otworzyła. Liczymy, że ewentualne nowe rozwiązania, które umożliwiają swobodny ruch na Zalewie, zostaną przyjęte w duchu dobrosąsiedzkich kontaktów.
- Chcemy jednak, aby nie zaskakiwano nas decyzjami, które mają teraz, w czasie sezonu turystycznego, szczególny wpływ na to, jak funkcjonują polskie firmy turystyczne - dodaje Bogusław Majewski.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter