Prawo i Sprawiedliwość – sukces
Dla PiS-u wynik niedzielnych wyborów jest sukcesem, bo partia ta i jej poprzedniczka (Porozumienie Centrum) nigdy nie zdobyły tylu mandatów w elbląskiej Radzie Miejskiej, nigdy też dotąd nie wygrywały wyborów w Elblągu. Te wybory PiS wygrało. Moim zdaniem, oczekiwania były jednak większe – przynajmniej samodzielna większość w Radzie (potrzeba do niej trzynastu mandatów, PiS zdobył dziesięć), a może i prezydent Jerzy Wilk już w pierwszej turze. – Musimy walczyć o to, żeby to się rozstrzygnęło w pierwszej turze. Wiem, że wyniki sondaży na to nie wskazują, ale nie takie rzeczy się zdarzały. – mówił Jarosław Kaczyński podczas swej ubiegłotygodniowej wizyty w Elblągu. Pewnie przede wszystkim chciał w ten sposób zaapelować do swego elektoratu o udział w wyborach.
Z drugiej jednak strony wynik elbląskich wyborów odzwierciedla obecne notowania Platformy i PiS w ogólnopolskich sondażach, a Platforma przystąpiła do wyborów mocno obciążona błędami ekipy Grzegorza Nowaczyka. O ile oczekiwanie zwycięstwa w pierwszej turze wyborów prezydenckich można nazwać nadmiernym optymizmem na potrzeby kampanii wyborczej, o tyle liczenie na samodzielną większość PiS w Radzie Miejskiej – już nie.
Platforma Obywatelska – sukces, bo…
Siły PO i PiS w tym starciu były nierówne. PiS przystępował do wyborów wzmocniony ogólnopolskimi sondażami, Platforma – obciążona błędami ekipy Nowaczyka i jeszcze dodatkowo absurdalną taktyką odwołanego prezydenta – niereagowania na zarzuty Grupy Referendalnej, potem jeszcze Ruchu Palikota, PiS-u i innych. W Elblągu trwała kilkumiesięczna kampania przeciw ekipie Nowaczyka, ale też przeciw Platformie, a były prezydent Grzegorz Nowaczyk do końca wierzył, że nie musi niczego wyjaśniać elblążanom, bo referendum i tak nie będzie miało wymaganej frekwencji. Był to, według mnie, przejaw arogancji władzy w formie czystej, a wiadomo, że arogancja prędzej czy później jest dla władzy niszcząca.
Z takim balastem Elżbieta Gelert i Platforma startowały do wyborów i w tym kontekście ich wynik uważam za sukces. Gelert potrafiła w krótkim czasie przekonać dużą część elblążan, że jest zupełnie innym politykiem niż Grzegorz Nowaczyk.
Sojusz Lewicy Demokratycznej – status quo
SLD niemal zachował w Elblągu stan posiadania, miał sześciu radnych, ma pięciu. Krajowych liderów Sojuszu cieszy na pewno zdecydowane zwycięstwo nad Ruchem Palikota. Jednak Janusz Nowak nie jest jeszcze (w kontekście kolejnych wyborów) elbląskim liderem tej partii na miarę Henryka Słoniny, który przez wiele lat był kandydatem SLD na prezydenta Elbląga i to kandydatem zwycięskim. Świadczy o tym stosunkowo wysoka porażka Nowaka z Witoldem Wróblewskim – wiceprezydentem Henryka Słoniny.
KWW Witolda Wróblewskiego – dobry wynik lidera
Nie odbierając osobistych zasług Witoldowi Wróblewskiemu, który jawił się w kampanii jako polityk rozsądny, znający się na zarządzaniu miastem, trzeba dodać, że nie bez znaczenia był fakt, że był wiceprezydentem Henryka Słoniny.
Mówiąc o wyniku Wróblewskiego i jego komitetu, trzeba mieć świadomość, że to jednocześnie najlepszy wynik niepartyjnego komitetu wyborczego, jedyny dający mandaty radnych. A elbląskie wybory były bardzo „upartyjnione”.
Ruch Palikota Elbląg +, a jednak –
Dla Ruchu Palikota elbląskie wybory są poważną porażką, złą prognozą przed czekającymi nas od 2014 r. kolejnymi wyborami ogólnopolskimi. Ruch Palikota przystępował do nich w glorii chwały tych, którzy obalili Grzegorza Nowaczyka. Czołowi politycy tej partii niemal zamieszkali w Elblągu, by prowadzić kampanię wyborczą, wytoczyli swe najcięższe armaty, od Aleksandra Kwaśniewskiego poczynając, a rezultat osiągnęli mierny.
Patrząc przez pryzmat ogólnopolskiej rywalizacji Ruchu Palikota z SLD, kandydatka Ruchu osiągnęła rezultat ponad dwukrotnie gorszy, a w wyborach do Rady Miejskiej wynik jest dla Ruchu Palikota jeszcze słabszy: 0 – 5.
Solidarna Polska dawała najwięcej
Elbląskie wybory są też złą prognozą dla Solidarnej Polski w perspektywie wyborów ogólnopolskich. Również krajowi liderzy tej partii bardzo starali się o dobry wynik, przyjeżdżając do Elbląga niemal codziennie.
Ich kandydat zwyciężył z pewnością, jeśli chodzi o ilość zwoływanych konferencji prasowych (drugi był Ruch Palikota). Zdecydowanie wygrał też konkurencję pod nazwą obietnice wyborcze. Co prawda wygrał w tych wyborach z kandydatką Ruchu Palikota, ale oczekiwania były pewnie znacznie większe. Niestety (albo na szczęście) elblążanie nie są chyba smakoszami kiełbasy wyborczej.
Fala nie poniosła Wolnego Elbląga
Nie wystarczy odwołać prezydenta, żeby wygrać wybory – tak można skwitować wynik wyborczy Wolnego Elbląga, komitetu wyborczego, który utworzyli liderzy Grupy Referendalnej, wystąpiwszy wcześniej z Ruchu Palikota. Zresztą, Ruch Palikota też przypisuje sobie odwołanie Grzegorza Nowaczyka.
To nie była ich gra
Mam na myśli wszystkie pozostałe komitety wyborcze: Elbląski Komitet Obywatelski, Naszą Partią jest Elbląg, Partię Elblążan i Elbląg To My. Najlepszy wynik spośród tych komitetów uzyskał Elbląski Komitet Obywatelski, ale wątpię, żeby członkowie EKO byli nim usatysfakcjonowani.
Wybory przedterminowe, fakt, że mają miejsce tylko w jednym mieście, powoduje, że stają się one poligonem dla wszystkich liczących się partii, swoistym sondażem ich popularności. Partie mogą zaangażować swe wszystkie siły. Komitety niepartyjne stoją na straconej pozycji w rywalizacji z twarzami polityków, znanymi powszechnie z ekranów telewizyjnych i z partyjnymi pieniędzmi.
Chichot historii
Jednym z głównych haseł odwołanego prezydenta Grzegorza Nowaczyka było wypromowanie marki Elbląg. To akurat mu się udało. Nie przewidział tylko, że tą promocją będą przedterminowe wybory po jego odwołaniu.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter