Felieton: O cóż ten spór?

3
07.01.2004
Ostatnio zalały nas wieści o „batalii między lekarzami a ministerstwem zdrowia". A o cóż ten spór?
Od lat większość z nas narzeka na sprawność systemu opieki zdrowotnej. Systemu finansowanego z naszych bieżących zarobków, lecz wymyślonego w bardzo zamierzchłych czasach. Czasy się zmieniły, system pozostał. Rząd Buzka próbował decentralizacji. Wprowadził kasy chorych, lecz wyszła z tego „Kasa Chora". Rząd Millera w ramach „uzdrowienia kasy" zaoferował nam ustawę o Narodowym Funduszu Zdrowia, w której nie ma wniosków z błędów poprzedników, za to dziś okazało się, że jest niezgodna z Konstytucją RP. Czy Fundusz rzeczywiście chroni nasze zdrowie, czy coś zupełnie innego? Co na ten temat dowiedział się poprzedni prezes NFZ, że musiał popełnić samobójstwo? Temat jest trudny, więc najłatwiej stroić przed kamerami srogie miny i piętnować „buntowników" z Porozumienia Zielonogórskiego, jako niegodnych bycia wzorem lekarza. Gdy mówiono o projekcie konstytucji Unii Europejskiej, to rząd rozumiał, że nie można godzić się na zmianę warunków tuż przed podpisaniem umowy. Lekarzom rodzinnym dorzucono całodobową opiekę bez dodatkowego wynagrodzenia, a gdy ci się oburzyli - postraszono, że krnąbrnych zastąpi się innymi lekarzami. Żadnej analogii? Pod koniec roku uspokajano, że ogromna większość lekarzy domowych już podpisała kontrakty i nie ma problemu. Wczoraj przyznano im rację, ale mówi się, że nie ma na to pieniędzy (ciekawe, kto dotychczas płacił za podstawową opiekę w nocy?). Za to nic nie mówi się o racjonalizacji zarządzania firmą, której roczny budżet przekracza 31 miliardów naszych złotówek, a temat refundacji lekarstw to już absolutne tabu! Poziom świadczenia usług przez poszczególne jednostki służby zdrowia nie ma żadnego wpływu na przydzielane pieniądze (centrala nie posiada takich informacji) – prawa rynku tu nie obowiązują, a to rodzi podejrzenia o niegospodarność i brak kontroli nad wydawaniem publicznych pieniędzy. A kiedyż to będzie mowa o warunkach, jakie trzeba spełnić, by dojść do systemu dobrowolnych ubezpieczeń zdrowotnych? Co nas czeka? Do czego mamy dążyć? „Biedny, boś głupi - głupi, boś biedny?". Prawie dwa miesiące temu w przychodni na terenie szpitala przy Królewieckiej udało mi się zapisać „już" na 6 stycznia 2004 (dobrze, że nie na dziś, bo mógłbym nie przejść obok wybuchowej stacji paliw!). Sprawnie i fachowo udzielono mi porady. Zapisano na kolejną wizytę - na marzec... Kiedy przyjdzie czas na leczenie naszego zdrowia? Spokojnie, przecież mamy pewność murowaną, że kłopoty nas ominęły! Nawet po pół roku przerwy ponownie otwarte zostały pododdziały nerwic... Zobacz także: "U nas spokojnie?"
Lew Rywinsky

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem...

A może by tak pogonić tych mądralińskich urzędasów..........zabrać im ich kliniki............przywileje.......dać zasiłek,to by zrozumieli co to jest bieda.chorba ,krzywda ludzka.Opdatkować nie tylko biedaków.emertów i rencistów..ale i tych czarnych...........,z jakiej racji tki Bp.Śliwiński ma emeryturę z jakich pieniędzy..........całe życie zył z kasy naiwnych...........,i teraz naiwniacy płaća mu emeryt........a przecież wywalono go za pijanstwo i wypadek.....w myśl prawa popęłnił w pracy przestępstwo............chory kraj........
olo (2004.01.08)

info

0  
  0
DLACZEGO NFOZ NIE JEST KONTROLOWANY PRZEZ NIK GDZIE SA PIENIADZE KTÓRE CO ROKU BIEDNI RENCISCI I EMERYCI I LUDZIE Z NAJBIEDNIEJSI CO MIESIAC MAJA POTRACANE Z SWOICH I TAK NEDZNYCH WYNAGRODZEN NATOMAIST GÓRA SOBIE ROBI CO CHCE I GDZIE TA DEMOKRACJA ?????????? NIESTETY BEDZIE JAK W IXX W ZE NIE MASZ KASY NA LECZENIE TO BEDZIEMY POD PŁOTAMI UMIERAC I DZIECI TEZ BO JUZ SA NIEDOZYWIONE BO RODZICE NIE MAJA PRACY A CO DOPIERO O LECZENIU ZNOWU BEDZIE PANOWAŁA GRUZLICA TAK JAK ZARAZ PO II WOJNIE . ALE GÓRA I TAK NIE PRZEJMUJE SIE OPINIA SZARYCH LUDZI BO SYTY GŁODNEGO NIE ZROZUMIE -POWINI POZABIERAC I VIP I ZEBY MIELI TAKA SAMA OPIEKE LEKARSKA JAK MY CZY ICH RODZINY TO Z INNEJ GLINY ??????????????? TYLE NASZEGO ZE SOBIE POPISZEMY .
KINGA (2004.01.10)

info

0  
  0
Jak by nie patrzyl, problem jest i to coraz wiekszy. Kompleksowosc tematu nie ulatwia wypowiedzi, ale moze poszukiwania w kierunku innych systemow (moze nie zawsze idealnych, ale jednak sprawdzonych i dzialajacych od lat) byloby tu rozwiazaniem? Osobiscie objeta jestem jednym z tych innych systemow i powiem szczerze, ze tak bardzo przyzwyczailam sie do NORMALNEGO jego funkcjonowania, iz reszta nic mnie nie obchodzi. Nie zacytuje tu wiec ani praw, ani ustaw, dziki ktorym mozliwe bylo wprowadzenie jego w zycie. To po prostu funkcjonuje, wiec rozwiazania sa mozliwe! Place skladki na kase chorych i na osobiste ubezpieczenie, ale wiem, ze jutro, idac do lekarza, nie bede biadolila, ze kasa chorych znowu nic nie zwroci, a ubezpieczenie osobiste zignoruje mnie. Jak to w takim razie jest? Jednym udaje sie dogadac, inni szukaja "dziury w calym"???
Alicja (2004.01.12)

info

0  
  0