„To najlepsza woda dla kwiatów”
Jak podkreśla Piotr Zimiński, to nie kwestie finansowe zdecydowały o tym, by wybudować w swoim gospodarstwie ogrodniczym instalację do zbierania i gromadzenia deszczówki.
- Woda deszczowa jest najlepszą, jaką można stosować przy hodowli kwiatów. Jest dość czysta. Często ludzie porównują deszczówkę z wodą destylowaną, to nie jest jednak prawda. Woda deszczowa może być kwaśna albo zasadowa. Zawiera ona przecież jony, które krążą w powietrzu. Gdy kwaśna deszczówka spadnie bezpośrednio na rośliny, nie jest to dla nich dobre, to fakt. Może wtedy dojść do ich „przypalenia”, ponieważ w deszczówce występują wówczas tlenki siarki. Zdarza się to jednak niezwykle rzadko. W naszym gospodarstwie gromadzimy deszczówkę w specjalnych zbiornikach przez dłuższy czas: jesienią, zimą i na początku wiosny. Obecnie mamy trzy zbiorniki na deszczówkę. Myślę o budowie kolejnego - mówi Piotr Zimiński.
Jak podkreśla pan Piotr, deszczówka nie zawiera też kwaśnych węglanów i nie ma w niej kamienia. Jest to tzw. woda miękka. - Rośliny taką wodę kochają. Nawet jeśli spadnie kwaśny deszcz, lekko zasadowy, czy neutralny, to ta woda w kilku zbiornikach nam się miesza. Jeden jakiś opad skrajny, bardzo zasadowy czy kwaśny nie wpłynie na całą masę uzbieranej deszczówki.
Jak to działa?
Piotr Zimiński zaznacza, że instalacja do gromadzenia deszczówki w jego gospodarstwie jest prostą konstrukcją. - Wykonaliśmy ją własnymi siłami, jedynie przy wyginaniu haków i rynien pomagała nam jedna z lokalnych firm. Pomysł też w 100 procentach jest nasz - mówi Piotr Zimiński.
Jak ten system funkcjonuje? - Pada deszcz. Nawet jeśli jest to jedynie mały deszczyk, to woda po troszku, sukcesywnie zbiera się na szklarniach. Ich powierzchnia jest w naszym ogrodnictwie naprawdę duża. Na każdej ze szklarni mamy rynny i właśnie nimi deszczówka spływa do zbiornika. Obecnie wyłącznie szklarnie wyposażone są w rynny. Myślę, aby w przyszłości zainstalować je także na tunelach – wyjaśnia Piotr Zimiński.
W skrócie działa to więc tak: pada deszcz na dachy szklarni, potem spływa do rynien, a te łączą się na pewnym odcinku w tzw. kolanku. Stąd woda płynie do zbiornika. Jeden z nich mieści się w piwnicy, pod szklarniami.
- Ten zbiornik wykonany jest z materiałów z recyklingu, np. ze starych filtrów. Zbiornik podziemny pokryty jest membraną - mówi Piotr Zimiński.
W gospodarstwie ogrodniczym pana Zimińskiego jest też system połączonych ze sobą rur, które przepompowują deszczówkę z jednego zbiornika do drugiego. - My od zawsze stawiamy na ekologię. Od dziesiątek lat odzyskujemy także nasze doniczki. Gdy mamy dużego kontrahenta, np. Urząd Miejski, który bierze od nas kwiaty: Elbląg, Gdańsk, czy Sopot, to dogadujemy się z nimi, że gdy posadzą już kwiaty, to my plastikowe doniczki zabieramy z powrotem. Dezynfekujemy je i to również metodami ekologicznymi: czyli kwasem podchlorawym. Nasza najstarsza plastikowa doniczka jest z roku 1996 roku - mówi Piotr Zimiński.
"To cenne, odnawialne źródło wody"
Jak czytamy na stronie Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, deszczówka to cenne, odnawialne źródło wody. Jej zbieranie i wykorzystanie pozwala nie tylko na realizację celów zrównoważonego rozwoju, zachęcających do racjonalnego korzystania z zasobów wodnych z myślą o naszej planecie i następnych pokoleniach, ale też przyczynia się do zmniejszenia rachunków za wodę zużytą do podlewania zieleni przydomowej czy miejskiej oraz może odciążyć systemy kanalizacyjne w trakcie intensywnych opadów.
– Woda deszczowa w domu przydaje się przede wszystkim do podlewania roślin. Wykorzystywanie do tego celu uzdatnionej wody wodociągowej jest nie tylko nieekologiczne, ale i nieekonomiczne. Z uwagi na właściwości deszczówki, m.in. jej temperaturę, zbliżoną do temperatury powietrza i jej odczyn (pH) kształtujący się zazwyczaj w granicach 5,5-6,5, jest ona dobrze przyswajana przez rośliny. Jest mniej twarda niż woda wodociągowa oraz pozbawiona związków wykorzystywanych w procesie uzdatniania, takich jak chlor lub fluor. Deszczówkę można wykorzystywać także do prac porządkowych, na przykład mycia podjazdu czy narzędzi ogrodowych – tłumaczy prof. Ewa Burszta-Adamiak z Instytutu Inżynierii Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu , ostrzegając jednocześnie, że: – Deszczówki nie powinno się pić ani używać do przygotowywania posiłków.