Katarzyna Wiktorzak z Morąga, która w tamtejszym sklepie należącym do sieci, przepracowała prawie 4 lata, żąda 130 tysięcy złotych za 3300 nadgodzin. Kobieta domaga się także odszkodowania za to, że wykonując ciężką pracę poroniła ciążę. Całą sprawę sąd postanowił jednak rozdzielić i na razie zajmuje się odszkodowaniem za nadgodziny. Dopiero po zakończeniu tego procesu rozpatrywany będzie wątek dotyczący poronienia.
Zeznania składała już sama pokrzywdzona i część świadków, których powołał jej prawnik. Dziś sąd planuje przesłuchać pięcioro świadków, których zaproponował właściciel Biedronki firma Jeronimo Martins.
Pełnomocnik kobiety mec. Lech Obara ma nadzieję, że do finału sprawy jest już niedaleko.
- Zeznania świadków potwierdzają, że nasze żądania są słuszne - twierdzi adwokat.
W Elblągu toczą się także sprawy kilku innych byłych pracowników sieci Biedronka - m.in. Bożeny Łopackiej z Pasłęka.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter