Pojedynek Silvantu z Politechniką miał zdecydować, która z tych drużyn zajmie drugie miejsce na zakończenie pierwszej rundy rozgrywek. Przed meczem zespoły dzielił zaledwie jeden punkt, elblążanie mieli ich 19, rywal natomiast 18.
- Zespół z Koszalina ma w swoim składzie doświadczonych i ogranych w wyższej lidze zawodników, chociażby dobrze znanego w Elblągu Henryka Rycharskiego. Jest to rywal inny niż dotychczasowi, ponieważ z racji na budowę fizyczną przeciwników i ogranie są trochę bardziej przewidywalni. Mają swoje dobre i złe nawyki, które przeanalizowaliśmy. Jesteśmy dobrze przygotowani kondycyjnie, zatem odpowiednio narzucone i kontrolowane tempo powinno być kluczowe w tym spotkaniu - mówił przed meczem trener Silvantu Mikołaj Kupiec.
Od pierwszych minut meczu było widać, że gospodarze faktycznie dobrze przygotowali się do starcia z koszalinianami. Worek z bramkami rozwiązał Kajetan Laskowski, a w 8. minucie na 5:1 podwyższył Kacper Wocial. Elblążanie bardzo dobrze ustawiali się w obronie, rywal swoją drugą bramkę zdobył dopiero w 10. minucie meczu. Zaraz potem gospodarze zanotowali kolejną serię i mieli już sześć goli w zanadrzu. Gra koszalinian opierała się głównie na dwóch zawodnikach, gole zdobywali jedynie Patryk Kiciński oraz Bartosz Tołłoczko. W pierwszej części meczu tylko ci dwaj gracze trafiali do bramki strzeżonej przez Mateusza Plaka, który po raz kolejny zanotował dobry występ. Zespoły udały się na przerwę przy wyniku 17:10.
Po zmianie stron oba zespoły narzuciły szybkie tempo gry, co mogło być na rękę gospodarzom, którzy dysponowali szerszym składem od rywala. Już w 34. minucie przewaga miejscowych urosła do dziesięciu goli, by chwilę później tablica wyników wskazywała 22:11.
Od 36. do 40. minuty podopieczni Damiana Malandy i Mikołaja Kupca zanotowali przestój, kilka razy stracili piłkę, a koszalinianie przeprowadzali kontrataki i w sumie rzucili aż pięć bramek z rzędu. W końcu niemoc Silvantu przełamał Michał Ściesiński i zaraz gra jego drużyny wróciła na właściwe tory. Elblążanie dobrze blokowali rzuty przyjezdnych, kilka piłek odbił bramkarz.
Wysokie prowadzenie pozwoliło na rotowanie składem, na parkiecie pojawili się bracia Chodzińscy, a między słupkami zameldował się Kacper Wojciechowski. Warto nadmienić, że 17-letni Szymon Chodziński zadebiutował dziś w II lidze.
W 51. minucie jeden z zawodników Politechniki został ukarany bezpośrednio czerwoną kartką za faul na Piotrze Budzichu. Gdy przewaga miejscowych znów urosła do kilkunastu goli, z ławki rywala można było usłyszeć słowa "nie może być więcej niż dziesięć". Koszalinianie jakby się nie starali, to nie zdołali zmniejszyć dystansu do dziesięciu trafień. Dwie ostatnie bramki padły łupem Adama Stańczuka, który wrócił do gry po kontuzji. Mecz zakończył się zwycięstwem Silvantu 35:21.
Silvant Handball Elbląg - KU AZS Pilitechnika Koszalińska 35:21 (17:10)
Silvant: Plak, Wojciechowski, Szaro - Wocial 7, Nowakowski 6, Laskowski 4, Ściesiński 4, Stańczuk 3, Sparzak 2, Heyda 2, Sucharski 2, Budzich 2, Solecki 1, Łucyn 1, Chodziński S. 1, Chodziński Sz..