Fuzji klubów piłkarskich było w naszym kraju wiele. Starsi kibice pamiętają zapewne Lechię Olimpię Gdańsk i inne sztuczne twory, które po jakimś czasie usuwały się w piłkarski niebyt. Większość takich połączeń kończyło się, źle, a nawet bardzo źle, dla jednego lub dwóch klubów. Przykładem może być Polonia Warszawa, fatalnie zarządzana, doprowadzona do upadku i próbująca się dzisiaj odbudować w dużej mierze dzięki kibicom, którzy nie dopuścili do tego, by odeszła w zapomnienie.
Czasami fuzje wymusza sytuacja ekonomiczna. Daleko szukać nie trzeba. W naszym mieście doszło przecież do połączenia Olimpii i Olimpii 2004. Oczywiście niektórzy mogą podnosić larum o braku realizacji celu jakim było utrzymanie w II lidze, jednak kto wie, czy sytuacja klubu z Agrykola nie byłaby dzisiaj o wiele trudniejsza, gdyby nie doszło do połączenia z „młodszą siostrą”. Tutaj decydował zresztą czynnik ekonomiczny i zwykły zdrowy rozsądek. W mieście wielkości Elbląga nie było miejsca dla trzech klubów, nie było tylu pieniędzy, tylu kibiców, nie było zapotrzebowania.
Inaczej jednak słucha się o połączeniach, które coś budują, a zupełnie inaczej o zwyczajnym odkupowaniu licencji. Okazuje się, że sport coraz bardziej schodzi na dalszy plan, a w piłkę grają w coraz większym stopniu pieniądze. Zgodnie z duchem sportu, jeśli ktoś podejmuje decyzję o nie przystąpieniu do rozgrywek, utrzymywać się powinien najwyżej sklasyfikowany spadkowicz. Po co ma jednak tak być, jeśli można na tym zarobić miliony...
Do niedawna wydawało się też, że fuzja klubów oznacza połączenie w jeden organizm, jednak na przykładzie Limanovii i Kolejarza widać, że nie musi tak być. Paradoks, bałagan, który funduje nam zresztą PZPN. Po dzisiejszej informacji o prawdopodobnym połączeniu klubów z Stróż i Limanowej, która ukazała się w mediach skontaktowaliśmy się z działaczem Kolejarza. - Czekamy na opinię prawników, która powinna być wkrótce – powiedział nam Bogusław Dywan, prezes Kolejarza.- Interesuje nas tylko taka opcja w której Kolejarz nie przestanie istnieć. Przekażemy naszą licencję na grę w II lidze Limanovii, a sami wystąpimy prawdopodobnie w A klasie jako Kolejarz. Pod tą nazwą zagrają też nasze drużyny młodzieżowe – mówi prezes ze Stróż.
Wydawało się to nam mało prawdopodobne, dlatego postanowiliśmy zasięgnąć informacji u źródła, czyli w wydziale gier PZPN. I tu ciekawostka – okazuje się, że takie „połączenie” jest możliwe. - Można oddać sekcję piłki nożnej innemu klubowi i wtedy na sekcja przestaje w klubie istnieć. Nie przeszkadza to jednak rozpoczęciu działania nowej sekcji piłkarskiej. Przykładowo przestaje istnieć KS Kolejarz, ale zaczyna Kolejarz KS i pod tą nazwą klub zaczyna grać od najniższej klasy rozgrywkowej, ale o tym decyduje już konkretnie w przypadku Kolejarza Małopolski ZPN – powiedział nam działacz z Warszawy.
Przyznać trzeba, że w taką interpretację przepisów aż trudno uwierzyć. Jeśli do takiego połączenia faktycznie dojdzie, będzie to początek fuzji klubów nie mający końca. Okaże się bowiem, że będzie można bez problemu handlować licencjami, nadal zachowując swoją nazwę i prawo do gry w rozgrywkach organizowanych przez PZPN.
W całej sytuacji takiego „łączenia” Kolejarza z Limanovią najbardziej poszkodowana jest Olimpia, o czym rozpisują się już zresztą kibice na wielu forach sportowych. Elblążanie zajęli w ubiegłych rozgrywkach wyższe miejsce w tabeli od klubu z Limanowej, a mimo to, to rywale będą się cieszyli z udziału w rozgrywkach II ligi w przyszłym sezonie. Dokumenty nie są jeszcze podpisane i można mieć nadzieję, że ktoś się na czas zreflektuje. Jeśli nie, już w najbliższych latach o składzie lig piłkarskich nie będą decydowały wydarzenia boiskowe, a jedynie zasobność portfela.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter