Pierwsza kwarta zaczęła się przyzwoicie: przez pierwsze pięć minut wynik oscylował w okolicach remisu. Później gospodarze odskoczyli na 10 punktów. Ostatecznie torunianie pierwszą kwartę wygrali różnicą sześciu oczek.
W drugiej kwarcie elblążanie odrobili straty. W 5.minucie po „trójce“ Przemka Zamojskiego wyszli na prowadzenie 35:34. Długo się tym prowadzeniem nie pocieszyli, chwilę później gospodarze rzucili swoje. Na 1:46 minuty do końca torunianie prowadzili już 50:37. Koszykarze zeszli na przerwę przy wyniku 57:44.
W trzeciej kwarcie nadal oglądaliśmy, jak piłka raz za razem dziurawiła kosz. Trzy minuty przed końcem goście przegrywali 14 punktami (73:59). I... mieliśmy kolejny zwrot akcji. To podopieczni Arkadiusza Majewskiego rządzili na parkiecie i zmniejszali przewagę rywali. Efekt: sześć punktów straty na 27 sekund przed końcem kwarty. Potem jednak Arkadiusz Kobus trafił za dwa i kwarta skończyła się wynikiem 75:67.
Emocji nie brakowało w ostatniej części spotkania. 3:34 min. przed końcem Mateusz Stawiak trafia za trzy i Elbasket przegrywa już tylko 81:82. Chwilę dwa punkty rzuca Kacper Jastrzębski - goście prowadzą. Nikt nie ustępuje. Na minutę przed końcem na tablicy widnieje remis 87:87. Za trzy rzuca Hubert Prokopowicz. Na tablicy wyników 90:87. Sędzia odgwizduje błąd kozłowania Mateusza Stawiaka. Potem gospodarze tracą piłkę, bo nie zakończyli akcji w 24 sekundy. Na 2 sekundy do końca Przemysław Zamojski nie trafia "za trzy". Elblążanie znów nie wygrali na wyjeździe.
Kolejną próbę przełamania wyjazdowej passy porażek podopieczni Arkadiusza Majewskiego podejmą w najbliższą środę. We Włocławku zmierzą się z miejscowym TKM.
AZS UMK Transbruk Toruń - Energa Basketball Elbląg 90:87 (27:21, 30:23, 18:23, 15:20)
Elbasket: Stawiak 22 (2), Zamojski 18 (2), Pawlak 10, Budziński 11, Prokurat 4, Kloska 12 (4), Jastrzębski 7, Jakubów 3 (1), Gliński