Z depresji na szczyt

28
22.04.2018
Z depresji na szczyt
Patrycja Bartkiewicz w górach szuka ukojenia (fot. arch. prywatne)
Start w Raczkach Elbląskich, meta na Rysach. Z depresji na szczyt. W ten sposób pochodząca z Elbląga 21-letnia Patrycja Bartkiewicz chce pokazać innym kobietom, że wyjście z psychicznej przepaści jest możliwe. Sama zmagała się z depresją i nadal ma słabsze dni, ale walczy. - Każdy z 650 km chcę dedykować kobietom, które kiedykolwiek doświadczyły lub w dalszym ciągu są ofiarami przemocy domowej czy seksualnej - mówi Patrycja. - Przez pryzmat swojej historii chciałabym im pokazać, że warto znaleźć siłę i zawalczyć o lepsze jutro. Zobacz zdjęcia.
Patrycja Bartkiewicz pochodzi z Elbląga, ale od kilkunastu lat mieszka w małej miejscowości niedaleko Gdańska. Prowadzi blog Od góry strony, a teraz zdecydowała się na projekt Z depresji na szczyt, który zakłada przejście trasy z najniżej położonego punktu w Polsce w Raczkach Elbląskich (1,8m p.p.m.) do najwyższego punktu mieszczącego się na wierzchołku Rys (2499m n.p.m.). Na (w całości) pieszą wędrówkę planuje poświęcić 14 dni z wejściem na Rysy 15. dnia (ok. 650 km). Dlaczego?
   
   Agata Janik: - Depresja nie jest hasłem przypadkowym.

   Patrycja Bartkiewicz: - Niestety, kilka lat temu dotknęła mnie tragedia rodzinna związana z doświadczeniem wobec mnie przemocy rodzinnej, seksualnej oraz ze śmiercią mamy. Przez wiele lat, ze względu na wstyd, ukrywałam swoje przeżycia i bałam się mówić głośno o wszystkim, co mnie spotkało. Myślę, że to milczenie i wieloletnie tłumienie w sobie emocji było jednym wielu powodów, przez które dopadła mnie depresja.
   
   - Walka z tą chorobą jest trudna, Pani się udało. Skąd siła i wola walki? Na kogo mogła Pani liczyć w trudnych chwilach?

   - W dużej mierze mogłam liczyć na rodzinę oraz narzeczonego, który za wszelką cenę starał się organizować moje życie, wymyślał mi nowe zadania oraz zajęcia. Wszystko po to, by wyciągnąć mnie z łóżka, z którego potrafiłam nie wychodzić przez kilka dni, ponieważ nie widziałam sensu. Mimo wszystko jednym z najważniejszych bodźców, przez które zaczęłam wychodzić z choroby była bardzo spontaniczna decyzja o wyjeździe. Dopiero, kiedy pierwszy raz spakowałam się i po prostu z dnia na dzień pojechałam zimą w góry okazało się, że zobaczyłam światełko w tunelu i znalazłam sens. Niestety, depresji nie da się pokonać w jednej chwili. Wciąż mam takie dni, kiedy ciężko jest mi wstać z łóżka i zmotywować się do działania. Jednak wtedy przypominam sobie o celu, dla którego to wszystko robię.
   
   - Czytałam na blogu, że góry już raz postawiły Panią na nogi. Wcześniej, przed chorobą, też się Pani wybierała na wycieczki górskie czy dopiero depresja skierowała Panią na szlak?
   - Oczywiście, wcześniej też wybierałam się w góry, jednak wtedy to były po prostu "wycieczki". Dopiero po dwóch latach odkryłam w górach większy, ponadmaterialny sens.
   
   - Teraz projekt Z depresji na szczyt; 14 dni marszu na trasie Raczki Elbląskie - Rysy. To spore wyzwanie. Jak się Pani do niego przygotowuje? Rozumiem, że na Rysy dotychczas Pani nie weszła?
   - Oczywiście, jest to ogromne wyzwanie, ponieważ według planu średnia dzienna trasa będzie wynosiła minimum 45 km. Mimo wszystko taka odległość pokonywana przez 14 dni codziennie nie jest łatwym zadaniem. Na 4 miesiące "przed" zaczęliśmy przygotowania od kilku-kilkunastu kilometrów pieszo, co drugi dzień, naprzemienne i treningiem wchodzenia po schodach (1200 stopni). Dodatkowo raz w tygodniu staramy się wybierać na kilkudziesięciokilometrowe wyprawy rowerowe.
   
   - "My" więc nie będzie to samotna wędrówka?

   - Tym razem nie. Wybieram się w towarzystwie mojego narzeczonego- Mateusza. Po pierwsze dlatego, że chce mnie wesprzeć i towarzyszyć mi w trudnych chwilach oraz dlatego, że mimo wszystko tak długa i samotna wędrówka dla 21-letniej kobiety nie jest bezpieczną.
   
   - Każdy z 650 km chce Pani zadedykować kobietom. Z jakim przesłaniem?

   - Każdy z 650 km chcę dedykować kobietom, które kiedykolwiek doświadczyły lub w dalszym ciągu są ofiarami przemocy domowej czy seksualnej. Przez pryzmat swojej historii chciałabym im pokazać, że warto znaleźć w sobie siłę i zawalczyć o lepsze jutro. Niestety, nie zmienię już czasu ani biegu wydarzeń, które pojawiły się w moim życiu, dlatego na przykładzie swojej osoby chcę zachęcić kobiety do przerwania milczenia i wyjścia z cienia, ponieważ wiem, że każda z nich może zawalczyć o lepsze życie, jeśli tylko znajdzie w sobie wystarczająco dużo siły i wiary w siebie. Ja przez swój wysiłek i osiągnięcie tego projektu chcę pomóc im znaleźć to wszystko, czego potrzebują.
   
   - Co spakuje Pani ze sobą do plecaka?

   - Na pewno kilka ubrań i przybory codziennego użytku, śpiwór, karimatę i oczywiście powerbank, aby móc relacjonować swoją wyprawę na moim fanpage'u Od góry strony.
   
   - Czy sięgając najwyższego szczytu polskich Tatr chce Pani poczuć się wolna od choroby? Czy walka już się zakończy?
   
- Wejście na szczyt ma być ukoronowaniem całych wysiłków oraz dowodem na to, że skoro udało mi się to osiągnąć to jestem w stanie zdobyć jeszcze wiele szczytów w swoim życiu i spełniać marzenia. Mam nadzieję, że stanie się to przykładem dla innych kobiet, które dzięki moim wysiłkom uwierzą w siebie i postanowią - tak, jak ja - zmienić coś w swoim życiu oraz podjąć wysiłek, aby osiągnąć takie lub inne "szczyty" w swoim życiu.
   
   Patrycja Bartkiewicz wyruszy na trasę w sierpniu. Będziemy z nią na starcie.

   
Agata Janik

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem... (od najstarszych)

Pokazuj od
najnowszych
Największe
emocje
Śliczna kobieta
(2018.04.22)
Dlaczego tylko we dwoje, może zorganizować jakąś większą grupę?
(2018.04.22)

info

5  
  0
trzymamy kciuki !
svd (2018.04.22)

info

10  
  0
Powodzenia!
(2018.04.22)

info

5  
  0
w pojęciu powszechnym polskiego chowu - ta choroba powinna być czymś wstydliwym tak jak bycie Żydem. Na szczęście to tylko polska tradycja a w normalnym świecie czytana jest jako normalna jednostka chorobowa taka jak grypa. .. ..
AMalejużniekoniecznie (2018.04.22)
No dobrze...A co na to wszystko sprawca przemocy domowej która była jego udziałem wobec tej dziewczyny. Może z nim przeprowadzić wywiad? Jak już coś robić to szukać przyczyny skąd ona się wywodzi a więc u źródła. Nie można bydlakom odpuszczać.
Erazm z Rotterdamu (2018.04.22)

info

2  
  0
Ona jak ona ale jej misiu przystojniak:)
Doniu (2018.04.22)
Zazdroszczę. Też po moich przejściach chciałabym mieć siłę na coś takiego. Ale nie mam. Fajnie, że Pani robi coś tak wspaniałego, ale mnie, jako ofiarę tylko to dobija - inni dają radę, a ja nie. Ofiara przemocy i osoba z depresję z reguły, niestety, nie tylko nie chodzi po górach, ale jest przez rodzinę i społeczeństwo nierozumiana, siedzi w domu, chora, samotna i wciąż słyszy "weź się w garść". Ma Pani szczęście w nieszczęściu…. Może młody wieki brak innych schorzeń też Pani pomaga… Życzę powodzenia!
(2018.04.22)

info

5  
  0
i to jest właśnie szowinim w czystej postaci, dlaczego ani jednego kilometra nie zadedykuje zamęczanym psychicznie i niszczonym mężczyznom, jest coraz więcej psychopatycznych kobiet które doprowadzają wręcz do samobójstw swoich facetów, niszczą ich dosłownie niczym oprawcy z obozów zagłady,dlaczego dla tych mężczyzn nie ma żadnej akcji ?
Fhhhf (2018.04.22)
bierz przykład z Kaczyńskiego - zrobił sobie akcję i ma
AMalejużniekoniecznie (2018.04.22)