Po pierwsze, skoro zamknięto drogę dla postronnych to dlaczego nie wytyczono objazdu? Czy to takie dziwne, że międzywojewódzki szlak rowerowy zasługuje na taką organizację ruchu? To nie pierwszy raz, gdy Lasy tak czynią. W zeszłym roku, również w porze letniej, zamknięcia były koło Krzyżewa i Chojnowa, a kilka lat temu w okolicach Krasnego Lasu. Żadnej uprzedzającej informacji w terenie nie było, aż do miejsca zamknięcia. Czy też może źle rozumuję i jak wynika z powyższej odpowiedzi rzecznika, tabliczka "zakaz wstępu" nie jest równoznaczna z zakazem przejazdu? Czyli harwestery można z bliska oglądać ale tylko bezpiecznie z siodełka.
Po drugie, kiedy w końcu po takich pracach leśnicy zaczną sprzątać po sobie? Zawsze drogi po wycinkach są zniszczone - asfalt popękany, płyty zdeformowane, geomata antyerozyjna spod kruszywa zerwana, a leśne trakty pozostawione z półmetrowymi koleinami błota. Chyba logicznym byłoby pozostawienie lasu po sobie nie w gorszej kondycji niż przed pracami, tak by wszyscy Polacy (bo podobno lasy są nasze) mogli z niego ponownie korzystać. Rzadko która droga leśna jest w stanie wytrzymać nowoczesny wyręb lasu, więc najlepiej szlaki turystyczne powinny być wolne od ruchu ciężkich pojazdów lub do niego dostosowane.
Już 20 lat obserwuję degenerację drogi łączącej Leśnictwo Dębica z cmentarzem Dębica. Szlak jest tak rozjechany, że miejscami poprowadzone są trzy oddzielne korytarze. Gdy jeden stawał się nieprzejezdny, to tworzono kolejny, a wszystko i tak straszy koleinami po kolana.
I na koniec naprawdę nie wierzę, że trzeba ciąć wszystko. A przynajmniej tak to teraz wygląda. Rozumiem, że od pozyskiwania drewna nie uciekniemy i jest to przykrą koniecznością. Tylko że można tak zorganizować ten proceder, by omijane były szlaki turystyczne. Nie po to samorządy wydają bajeczne kwoty na foldery i mapki zachwalające walory przyrodnicze naszej krainy, by na końcu turyści musieli improwizować. Ostatecznie można też nie prowadzić wyrębu bezpośrednio przy drodze i pozostawiać bufor przynajmniej 50 metrów zieleni. Miało by to niewątpliwie walor estetyczny, ale również przede wszystkim wymiar praktyczny - ochrona przed słońcem i wiatrem.
Maciej Bartosik