W 1996 r., kiedy deskorolka w Elblągu była jeszcze na dobrym poziomie, wybudowano skatepark. Młodzież wtedy sie nie nudziła, w parku można było spotkać pełno deskorolkarzy, rolkarzy i rowerzystów. Ten skatepark przetrwał może do 2000 r. Teraz jest to ruina, na której się nie da jeździć, jest tam pełno porozbijanych butelek po piwie i innych śmieci, niewymiarowa spróchniała rampa, połamane przeszkody i tragiczna nawierzchnia, na której można sie nieźle poharatać przy upadku. To efekt braku zainteresowania władz miasta.
Została tylko jedna naturalna miejscówka, która jest idealna na deskorolkę - pomnik na Placu Konstytucji. Dwupoziomowa marmurowa platforma, nadająca sie do grindów, slide'ów i skoków z wysokości. Jednak to nie wystarcza. Możliwości są, ale nie takie, jak w skateparku.
W tym momencie elbląska scena deskorolkowa staje w miejscu, a nawet można powiedzieć, że się cofa. Znudzona młodzież przesiaduje całymi dniami na ławce, pijąc piwo. A my, znudzeni deskorolkarze, z resztkami zajawki meczymy ciągle te same tricki w tym samym miejscu.
Na szczęście jest taki dzień w roku jak Międzynarodowy Dzień Deskorolki (21 czerwca). W tym dniu świętujemy i cieszymy się naszą pasją.
Wszystko jednak zależy od władz. Wybudowanie skateparku dałoby dużo korzyści, m.in. możliwość organizacji zawodów, które rzeczywiście promowałyby miasto. Także nowe zainteresowania wśród dzieci i młodzieży i przede wszystkim uśmiechy na twarzach wszystkich deskorolkarzy. Nie jest to droga inwestycja, budowa takiego raju dla deskorolkarzy kosztuje od 50 do 350 tysięcy zł, w zależności od wielkości.
[fotor]
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter