- Spotykamy się przy Waszym stoisku na I Elbląskim Jarmarku Wielkanocnym. Jak wyglądają rozmowy z mieszkańcami?
- Dziś spotykamy się z bardzo pozytywnym odbiorem mieszkańców, którzy przychodzą na nasze stanowisko na jarmarku, pytają się, dlaczego tu jesteśmy, jest to okazja, by wytłumaczyć nasze działania. Chcemy rozmawiać ze wszystkimi grupami społecznymi, z mieszkańcami. Musimy dotrzeć do wszystkich obywateli, widzimy już, że to bardzo ciężka i żmudna praca, dlatego 23 marca organizujemy Piknik z rolnikiem na placu Jagiellończyka, na który zapraszamy mieszkańców miasta i okolic.
- W piątek Donald Tusk mówił o negocjacjach z Komisją Europejską i poinformował m. in., że ugorowanie nie będzie jednak obowiązkowe, a to jeden z postulatów rolników. Jak patrzycie na tę zapowiedź jako protestujący?
- Spodziewaliśmy się takich zapowiedzi, premier powiedział wczoraj, że wymóg ugorowania zostanie zniesiony i pozostanie jako dobrowolna opcja, miejmy jednak świadomość, że to pierwszy krok i kosmetyczna zmiana wobec wymogów zielonego ładu, które chcielibyśmy wyeliminować. Wiele przepisów związanych z tą "zielonością" nie ma z nią tak naprawdę wiele wspólnego, dla nas są one jawnym ograniczaniem potencjału polskiego rolnictwa. Zastanawiamy się, dlaczego jest taka narracja i ideologia wprowadzana, by na każdym kroku ograniczać rolnictwo w Europie, hamować potencjał, a nawet "zwijać" nasze gospodarstwa rolne. Z drugiej strony pozwala się na napływ produktów rolno-spożywczych z takich kierunków, jak Rosja, Ukraina. Już dwa lata trwa wojna, a Unia Europejska handluje z agresorem. Słyszymy od rządzących czy od komisarza Wojciechowskiego, gdy z nim rozmawiamy, że bilans handlowy z Rosją jest na tyle korzystny, że nie jest to w interesie rządów, żeby z tego zrezygnować.
- Ostatnie protesty, zwłaszcza ich warszawska odsłona, w której także uczestniczyliście jako rolnicy z regionu, były naznaczone między innymi starciami z policją. W przestrzeni medialnej pojawił się też np. transparent z protestów, zachęcający Putina, by zrobił porządek z UE, polskim rządem i Ukrainą. Nie wszystko wygląda tak miło, jak Wasza dzisiejsza obecność na jarmarku wielkanocnym.
- Lokalne protesty odbywają się bardzo kulturalnie, nie mamy tutaj problemów z żadnym prowokacjami, przeprowadzamy to w sposób pokojowy. Gdy ktokolwiek pojawia się z zewnątrz, rozmawiamy z nim w tonie pokojowym. Nie stykamy się z tym w regionie. Gdy byliśmy w Warszawie, a bardzo aktywnie uczestniczyłem w tym proteście, zabierałem głos i byłem w delegacji w Kancelarii Premiera Rady Ministrów, pod Sejmem też byłem w centrum wydarzeń, gdzie było zarzewie konfliktu z policją, wiedzieliśmy, że do starcia dojdzie. To nie rolnicy w naszym tłumie protestujących prowokowali takie zdarzenia, ale prowokatorzy, którzy byli na to przygotowani. Mieli kominiarki, sportową odzież, zasobniki na petardy. Nie wiemy, kto to był, na pewno rolnicy nie rozpoczęli tych zamieszek.
- Innymi słowy, odcinacie się od tych zachowań?
- Tak, od tego chuligaństwa się odcinamy, to w ogóle nie jest nasz sposób działania. To, co się wydarzyło w Warszawie, to nie nasze działanie jako rolników. Zresztą minister rolnictwa i premier podkreślili to, że tak zachowywali się chuligani, to oni starli się z policją. To nie my zaczęliśmy prowokacje. Gdy prowokatorzy się rozeszli, a pod Sejmem zostaliśmy my, policja bardzo pokojowo kierowała do nas komunikaty przez megafon, żeby się rozejść, bo zgromadzenie dobiegło końca. Nikt nas nie pałował, nikt nas nie traktował gazem, my rozchodziliśmy się w spokoju.
- Wspomniał już Pan o nadchodzącym pikniku na placu Jagiellończyka, a co jeśli chodzi o nadchodzące, bardziej "protestacyjne" działania?
- 20 marca protestujemy w pięciu miejscach w powiecie. Nie mamy zgłoszonego protestu stricte na obwodnicy Elbląga albo w samym mieście. Blokady będą na drodze krajowej 22 w Jegłowniku i wokół Pasłęka, na trasie S7, w Bogaczewie i na zjeździe w miejscowości Zielony Grąd. Będziemy też blokować rondo przy McDonaldzie w Pasłęku, będzie również blokada w Krośnie. Oprócz blokowania, chcemy wychodzić do osób, które będą stały w korku, rozdawać ulotki i nasze produkty. Zależy nam na przekazywaniu problemów polskiego rolnictwa do wiadomości innych, ale także informować, że odbijają się one na całym społeczeństwie. My nie chcemy blokować dla samego blokowania.
Prawdopodobnie należy się spodziewać kolejnych blokad w Kmiecinie w powiecie nowodworskim, jesteśmy zaproszeni na spotkanie w tej sprawie. Wynika to z tego, że 9 lutego protest odbył się z inicjatywy naszego elbląskiego środowiska rolniczego, zostaliśmy zauważeni w skali krajowej i bierzemy już czynny udział w koordynacji protestów w całym kraju, opracowaniu strategii, rozmowach z rządzącymi.
Ciągle będziemy prowadzić negocjacje z Ministerstwem Rolnictwa, na pewno będą się zmieniać formy protestu. Proszę zauważyć, że my protestujemy cały czas, to ogromna skala, niespotykana w kraju. Trzeba będzie się przeorganizować, żeby uderzyć z większą siłą w przyszłości.