Pierwszy wyrok zapadł w grudniu
Tę sprawę już opisywaliśmy na naszych łamach. Przypomnijmy: „Prokuratura oskarżyła mężczyzn o to, że podczas pokazu sprzętu rehabilitacyjnego 22 maja 2019 roku usiłowali oszukać 89-letnią panią Urszulę. Kobieta nagrała przeprowadzone w Elblągu spotkanie dyktafonem, po wcześniejszych ustaleniach z miejskim rzecznikiem konsumentów. Podczas niego sprzedawca poinformował ją, że wygrała nagrody rzeczowe o wartości 40 tys. zł. (miał to być materac wibracyjny, odkurzacz wieloczynnościowy, wczasy w Zakopanem, naczynia wysokiej jakości, poduszka i mata wełniana), jednak by je otrzymać, musiała podpisać umowę, zrzec się prawa do jej odstąpienia i zapłacić podatek w wysokości 8900 zł. Gdy 89-latka poszła odebrać sprzęt, sprzedawcy zostali zatrzymani przez policję i przesłuchani”.
Seniorka nie doczekała wyroku pierwszej instancji w tej sprawie, zmarła w zeszłym roku.
Kara i apelacja
Patryk P. i Sebastian N., którzy działali w imieniu i na rzecz firmy z Torunia, w grudniu 2022 otrzymali karę 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Obciążono ich również kosztami sądowymi w związku z prowadzonym postępowaniem. Wyrok nie był prawomocny.
Obrońcy Patryka P. i Sebastiana N. zaskarżyli wyrok I instancji i wnieśli o uniewinnienie oskarżonych. Wskazywali na „jednostronną, wybiórczą, dowolną i pobieżną ocenę całokształtu okoliczności”, bezkrytyczne przyjęcie zeznań seniorki czy złe ich zdaniem zastosowanie swobodnej oceny dowodów przez sąd. W apelacji obrońcy kwestionowali też współpracę czy uzgodnienia między oskarżonymi, których celem miałoby być celowe wprowadzanie w błąd 89-latki. Podkreślali również, że uczestnicząc w spotkaniu i nagrywając je działała ona na zlecenie swojego wnuka, czyli miejskiego rzecznika konsumentów. Był też podniesiony przez obronę wątek wykorzystania samego nagrania podczas poprzedniej rozprawy, które miało słabą jakość i stąd oskarżony Patryk P. nie mógł się do końca do niego ustosunkować.
W związku z dzisiejszą rozprawą przed sądem drugiej instancji obrońcy wnieśli o odsłuchanie fragmentów nagrania wykonanego przez 89-latkę podczas pokazu, by Patryk P. mógł się do nich odnieść i dokonać wyjaśnień.
- Uważam, że jeżeli były wówczas jakieś techniczne błędy, należało wówczas złożyć wniosek o ponowne odtworzenie na innej rozprawie, a nie wnoszono takiego zastrzeżenia – oświadczyła obecna na rozprawie prokurator. - Uważam, że w zakresie odsłuchania w dniu dzisiejszym płyty jest to bezzasadny zupełnie wniosek i dąży do przedłużenia postępowania – zaznaczyła. Sąd zdecydował ostatecznie o odsłuchaniu fragmentów nagrania.
Swoją rolę w pokazie tłumaczył dziś także przed sądem Sebastian N. Oskarżeni zadeklarowali chęć odpowiadania na pytanie sądu i obrońców, nie chcieli jednak odpowiadać na pytania obecnych na rozprawie prokurator i miejskiego rzecznika konsumentów.
„Całą umowę od deski do deski czytaliśmy wspólnie”
Patryk P. składając wyjaśnienia stwierdził, że seniorka jego zdaniem została „bardzo dobrze poinformowana o sposobie zakupu”.
- Sama nawet w rozmowie podkreśliła, że to jest 8900, „panie, ale ja tyle nie mam”, czyli znała wartość produktu – mówił oskarżony. Wskazywał też, że pytała o to, czy będzie podpisywana jakaś umowa, na co odparł: „tak, wszystko wypiszemy”. - W przedstawionym fragmencie rozmowy widać również moją troskę o to, żeby ta umowa była sporządzona rzetelnie. Zapytałem, cytuję, „czy dobrze pani widzi, czy potrzeba okulary?” - relacjonował Patryk P., podkreślając, że nie spieszył się z podpisaniem umowy.
- Całą umowę od deski do deski czytaliśmy wspólnie – dodał. Stwierdził, że przedstawił produkty, które są za darmo i podkreślił, który produkt jest płatny i za ile. Dodał, że seniorka pytała też, co w przypadku, gdy zrezygnuje z maty za 8900 zł. - Odpowiedziałem, że w takim przypadku trzeba będzie zapłacić podatek do urzędu, no bo produkty by się dostało za darmo i korzystniej jest kupić (taki materac – red.) - mówił Patryk P. Według niego, zasady sprzedaży przedstawił rzetelnie i spokojnie. - Chciałbym dodać, że nie byłem pracownikiem firmy, byłem na wyjeździe tylko po to, żeby poznać specyfikę tej pracy – zastrzegł. Dlaczego więc w ogóle uczestniczył w tych działaniach?
- Miałem być na tym wyjeździe tylko obserwatorem. Z tego, co pamiętam, to jeden z pracowników nie dojechał i w takiej sytuacji zaproponowałem swoją pomoc, jeżeli będę do czegoś potrzebny. Znałem samą cenę, jakie produkty się w tej ofercie zmieszczą, jednak dokładnie nie wiedziałem jaki jest klucz do udzielania tych rabatów, ponieważ nie przeszedłem żadnego szkolenia – podkreślił. W toku rozprawy wykazano też, że dokonał na dokumencie skreślenia „co do odsetek przy wysokości rat”.
„Ustne upoważnienie właściciela”
- Drugi oskarżony na temat transakcji z panią Urszulą naprawdę nie wiedział nic, ja tylko poprosiłem o pomoc w ustaleniu rat, bo, jak zaznaczyłem, nie miałem w tym doświadczenia, a nie chciałbym wpisać raty, która przewyższałaby emeryturę – zadeklarował Patryk P. Potwierdził, że na umowie widnieje jego podpis jako sprzedającego.
- W związku z czym pan się podpisał jako sprzedający i w ogóle prowadził jak gdyby pertraktacje dotyczące sporządzenia tego dokumentu? – dopytywała prowadząca rozprawę sędzia Elżbieta Kosecka-Sobczak. - Jaki pan miał do tego tytuł?
- Właściciel firmy prosił, żebym pomógł i dlatego podpisałem się jako sprzedający na umowie – odpowiadał Patryk P. W jego ocenie miał ustne upoważnienie właściciela. Sędzia dopytywała, czy nie bał się, że zrobi jakiś błąd?
- Na szybko przed spotkaniem zostało mi wytłumaczone, jak wypisać umowę w razie gdyby jakaś osoba chciała kupić – odpowiadał oskarżony. Dodał, że podczas spotkania uczestnikom tłumaczono, co można kupić, jakie są zasady zakupu. - My przedstawialiśmy ofertę i ta osoba sama decydowała, czy chce ją przyjąć – stwierdził.
Sędzia dopytywała też o kwestię wspomnianego w nagraniu podatku, który miałby być zapłacony przy rezygnacji z materaca za 8900 zł. Patryk P. twierdził, że w jego ocenie, gdyby miała zrezygnować z tego materaca, to wtedy musiałaby zapłacić do urzędu skarbowego. - Nie wiem, w jakiej wysokości miałaby zapłacić ten podatek - przyznał oskarżony. Na pytanie sądu, za co miałaby zapłacić podatek, skoro nie chciała nic wziąć, oskarżony odpowiedział:
- Nie, że nie chce, chciała wziąć wszystkie produkty oprócz maty – odpowiedział Patryk P. Dlaczego nie mogła kupić pozostałych produktów? - Mogła kupić, ale to było pytanie konkretnie, czy może zabrać za darmo cztery produkty, a nie brać tylko tej maty, za którą płaci. Więc do takiego pytania była odpowiedź – stwierdził oskarżony.
Wymieniał: - Mata wełniana jest za darmo, poduszka wełniana jest za darmo, voucher do Zakopanego jest za darmo, komplet naczyń jest za darmo, odkurzacz jest za darmo. Płatna jest tylko mata w cenie 8900 zł – podkreślał. - Gdyby zrezygnowała z materaca, a cała reszta produktów miałaby być za darmo, to na logikę nasuwa się myśl, że trzeba by zapłacić podatek do urzędu skarbowego i o tym wspomniałem – tłumaczył sądowi.
Przyznał też, że nie pracował później w toruńskiej firmie (ale „współpracował”), nie zawierał innych umów poza tą jedną. Ostatecznie dodał, że nie ma pojęcia, czy firma w ogóle płaciła jakieś podatki do urzędu skarbowego, gdy ktoś rezygnował z jednego produktu. - Oferta firmy była taka, że z tym materacem – stwierdził.
Odpowiadając na kolejne pytania przyznał, że według jego wiedzy, nie było takiej możliwości, by zrezygnować z maty, a resztę produktów wziąć za darmo przy zapłaceniu podatku. Skąd więc jego odpowiedź udzielona seniorce? „Z życia codziennego”. - Jeżeli wygram na loterii (albo coś od kogoś otrzymam – red.) na przykład samochód, no to wiem, że będę musiał za niego zapłacić podatek – odpowiedział.
„Pani Urszulka” i rozmowy o lublińskiej starówce
Podczas rozprawy omawiano też wątek dotyczący tego, że w związku z podpisaniem umowy i otrzymaniem produktów od firmy sygnatariusze „nie mogli się wycofać”, co według oskarżonego odnosiło się do reklamowania wyrobów firmy. To reklamowanie mogło się wiązać z zaproszeniem na kolejne pokazy, polecaniem i chwaleniem produktów wobec znajomych, sąsiadów etc.
Obecna na rozprawie prokurator oświadczyła, że z odtworzonego nagrania jasno wynika, "wbrew twierdzeniom oskarżonego", że umowa zawierana była z pokrzywdzoną w sposób spokojny i rzetelny, bo „spokojne tłumaczenie umowy” było zagłuszane głośną muzyką, która zdominowała spotkanie i oferowaniem produktów przez inne osoby.
- Ponadto wbrew stwierdzeniom oskarżonego należy podkreślić, że był doskonale przygotowany do manipulacji, zwracając się do pokrzywdzonej, ponad 80-letniej kobiety, „pani Urszulko” czy nawiązując do „przepięknej starówki w Lublinie”. Obrona określiła z kolei oświadczenie prokurator jako „subiektywne odczucie i ocenę dowodów, która powinna nastąpić ewentualnie w odpowiedzi na apelację”.
„Tutaj sytuacja była niestandardowa”
O swoim udziale w pokazie mówił też dziś oskarżony Sebastian N.
- Tak jak słychać na nagraniu, ja po tym, jak pan Patryk P. zawołał mnie do stolika, rozmawiałem z nim i panią Urszulą łącznie ok. 40 sekund. Nie miałem pojęcia, jakie były ustalenia przy stoliku. Pan Patryk spytał mnie tylko, czy możemy rozłożyć raty niestandardowo. Ja we wcześniejszej części spotkania jasno tłumaczyłem wszystkim uczestnikom, w jaki sposób mogą zakupić produkty, tj. na raty, za gotówkę lub trzy raty płacone na rachunek. Tutaj sytuacja była niestandardowa, więc pan Patryk poprosił mnie, czy możemy to zrobić w inny sposób – zaznaczył. Dodał, że z jego odczucia wynikało, że seniorka dokładnie wiedziała, ile i za co ma zapłacić.
Ciąg dalszy w sierpniu
Sędzia Kosecka-Sobczak podczas dzisiejszej rozprawy oddaliła wniosek dowodowy obrony o dopuszczenie do zeznań Pawła Rodziewicza, miejskiego rzecznika konsumentów, bo dowody w postaci nagrania, umowy, zeznań uczestników, wyjaśnienia oskarżonych to w ocenie sądu materiał wystarczający do rozpoznania sprawy. Sędzia stwierdziła też, że kwestie takie jak powód obecności 89-latki na pokazie i towarzyszące temu okoliczności zostały już wystarczająco wyjaśnione.
Podczas rozprawy wskazywano, że na pokazie, podczas którego interweniowała policja, było dwóch Patryków – oskarżony i kierowca odpowiedzialny za wydawanie prezentów rozdawanych na pokazie oraz ich rozwożenie. Sąd na wniosek obrony zdecyduje, czy drugi mężczyzna o tym imieniu również zostanie wezwanie na świadka. Ze względu na to, że podczas rozprawy oskarżony Sebastian N. miał jeszcze składać dłuższe wyjaśnienia, a także na wyżej wspomniane wątki, sędzia zarządziła przerwę w rozprawie. Na wokandę wróci ona 4 sierpnia.