Uderzał sztachetą w głowę
Przypominijmy. Prokuratura Rejonowa w Braniewie oskarżyła Stanisława H. o zabicie ze szczególnym okrucieństwem 9-miesięcznego kundelka Pimpka. Przestępstwa dokonał na zlecenie właścicielki zwierzaka Agnieszki J., która zapłaciła mu za to 50 złotych. Trzymanego na łańcuchu psa uderzał sztachetą w głowę, a potem jeszcze żywego wrzucił do stawu. Bezpośrednią przyczyną śmierci szczeniaka było utonięcie. O podżeganie do uśmiercenia Pimpka oskarżono Agnieszkę J. Kobieta twierdziła, że należący do niej pies był uciążliwy i utrudniał jej życie. Do zdarzenia doszło 5 stycznia 2022 roku we wsi koło Braniewa. Mężczyznę, który ciągnął szczeniaka w kierunku zagajnika i po drodze wyrwał z płotu sztachetę, zauważył jeden z mieszkańców. Poszedł za nim i słyszał odgłosy uderzeń, po czym powiadomił policję. Stanisław H. uciekł, funkcjonariusze zatrzymali go następnego dnia, przyznał się do zabicia zwierzęcia. Prokuratura chciała dla oskarżonych kar więzienia: dwóch lat dla Stanisława H. i jednego roku dla Agnieszki J., a także zakazu posiadania zwierząt i zapłaty nawiązki na rzecz ochrony zwierząt.
„To nie było szczególne okrucieństwo”
Sąd Rejonowy w Braniewie uznał, że postępowanie Stanisława H. nie miało cech szczególnego okrucieństwa. Za zabicie zwierzęcia skazał go na rok i dwa miesiące ograniczenia wolności oraz 1 tys. zł nawiązki, którą miał zapłacić OTOZ Animals. Agnieszkę J. za podżeganie to tego przestępstwa skazano na 8 miesięcy ograniczenia wolności i 2 tys. zł nawiązki. W obu przypadkach kara miała polegać na obowiązku wykonywania nieodpłatnie pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Sąd ukarał też oskarżonych zakazem posiadania zwierząt przez 5 lat. W czwartek (13 kwietnia) przed Sądem Okręgowym w Elblągu odbyła się rozprawa apelacyjna. Od wyroku Sądu Rejonowego w Braniewie odwołali się prokurator oraz Monika Hyńko z OTOZ Animals w Braniewie, która jest oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie. Przede wszystkim wnioskowali, aby sąd drugiej instancji uznał, że Stanisław H. zabił szczeniaka ze szczególnym okrucieństwem. Prokuratura wnosiła o zastosowanie kary 1 roku pozbawienia wolności w przypadku kobiety i 2 lat więzienia dla mężczyzny. Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego również wnosił o karę 2 lat więzienia dla Stanisława H. i o zmianę wyroku wobec Agnieszki J. z 8 miesięcy prac społecznych na rok i zwiększenie ich godzin z 30 na 40 miesięcznie. Pełnomocnik OTOZ Animals wniósł również o wydłużenie zakazów posiadania zwierząt dla mężczyzny na 15 lat, a dla kobiety na 10 lat.
Łańcuch, sztacheta i pęknięta czaszka
- Ten pies miał imię, wabił się Pimpek. To był szczeniak, miał zaledwie 9 miesięcy. Zanim został zabity w tak okrutny sposób, został obezwładniony łańcuchem. Potem sprawca uderzał go sztachetą, którą wyrwał z płotu. Uderzał nią zwierzę wielokrotnie. Spowodował wiele uszkodzeń: zmiażdżenie czoła, nosa, warg, policzków, pęknięcia czaszki i żuchwy. Ten bezbronny szczeniak chciał się cieszyć życiem. To jest żywa istota, która odczuwa ból i cierpienie. Potrzebował miłości i opieki, a ze strony człowieka spotkał się z wyjątkowym okrucieństwem. Pies, który jeszcze żył został wrzucony do stawu - mówiła w czwartek przed sądem Monika Hyńko, inspektor ds. ochrony zwierząt OTOZ Animals w Braniewie.
Zdaniem Moniki Hyńko sprawca działał ze szczególnym okrucieństwem. - Zachował się w wyjątkowo okrutny sposób. Dlatego nie możemy zgodzić się z wyrokiem Sądu Rejonowego w Braniewie, który ocenił, że sprawca działał w sposób niezaplanowany. Miał on czas na planowanie, otrzymał też za to zapłatę. Mógł się do tego czynu przygotować. W naszej ocenie doszło do zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem - podkreślała Monika Hyńko.
Marek Nawrocki, sędzia Sądu Okręgowego w Elblągu wydał w czwartek wyrok zaostrzający kary obojgu oskarżonym, jednak nie uwzględnił apelacji w całości. - Na skutek apelacji wniesionej przez oskarżyciela publicznego i oskarżyciela posiłkowego wobec wyroku Sądu Rejonowego w Braniewie z dnia 14 grudnia 2022 roku zmienia się zaskarżony wyrok. Oskarżony dopuścił się zarzucanego mu czynu działając ze szczególnym okrucieństwem, który to czyn kwalifikuje się z artykułu 35 ust.1 i 2 ustawy o ochronie zwierząt. Skazuje go na karę jednego roku pozbawienia wolności. Wobec oskarżonej Agnieszki stosuje środek karny w postaci zakazu posiadania zwierząt przez 10 lat, zaś wobec oskrażonego Stanisława H. orzeka środek karny w postaci zakazu posiadania zwierząt przez 15 lat - orzekł sędzia Marek Nawrocki.
W pozostałej części Sąd Okręgowy w Elblągu podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji.
„Nazwijmy rzeczy po imieniu”
Jak uzasadniał sędzia, nie widzi on podstaw, aby zawieszać warunkowo karę Stanisławowi H. - W przekonaniu sądu kara z warunkowym zawieszeniem zostanie odebrana w społeczeństwie jako rażąco niewspółmiernie łagodna. Ustawa o ochronie zwierząt w art. 4 pkt. 12 przewiduje definicję tego, co należy rozumieć pod pojęciem szczególnego okrucieństwa. Rozumie się przez to działania sprawcy charakteryzujące się drastycznością w formie metod, a zwłaszcza działanie w sposób wyszukany, powolny, obliczony z premedytacją na zwiększenie rozmiaru cierpień i czasu jego trwania - mówił sędzia uzasadniając wyrok.
Jak podkreślił sędzia Marek Nawrocki oskarżony najpierw ciągnął zwierzę 300 metrów na łańcuchu do krzaków, potem je skatował. - Tak, skatował je, nazwijmy rzeczy po imieniu. Użył sztachety, w której był gwóźdź. Spowodował u zwierzęcia szereg obrażeń w obrębie czaszki, co potwierdziła sekcja zwłok i opis biegłego. Potem wrzucił zwierzę do stawu, kiedy miało ono zachowane funkcje życiowe, ponieważ bezpośrednią przyczyną śmierci psa było utonięcie. Trudno tutaj mówić o jakiejś przypadkowości działania. Było ono rozmyślne i zaplanowane - podkreślał sędzia.
Oskarżeni oraz ich pełnomocnicy nie stawili się na rozprawę apelacyjną. Dlaczego wyrok wobec Agnieszki J. zmienił się tylko nieznacznie? Jak argumentował sędzia, zastosowanie w jej przypadku kary pozbawienia wolności, w ocenie sądu "byłoby sprzeczne z zasadą humanitaryzmu wymiaru kary". - Właścicielka zamordowanego psa, która zleciła jego zabicie, jest bowiem samotną matką, która wychowuje trójkę dzieci. Kobieta, w przeciwieństwie do oskarżonego, nie była wcześniej karana - dodał sędzia.