"Zgrupowanie wojskowe w obwodzie kaliningradzkim będzie pełnić swoją najważniejszą funkcję, tzn. uniemożliwiać 'wrogowi' reprezentowanemu (w oczach Rosji - red.) przez NATO rozmieszczenie niezbędnych zdolności obronnych w regionie Morza Bałtyckiego" - czytamy w raporcie opublikowanym przez dwie litewskie agencje wywiadowcze: Departament Bezpieczeństwa Państwowego oraz Departament Służb Operacyjnych.
Gen. dyw. Darius Jauniškis i płk Elegijus Paulavičius, którzy 9 marca zaprezentowali jawną część raportu, ostrzegają, że Rosja zwiększa liczbę żołnierzy oraz wydatki na obronę, przygotowując się do długotrwałego konfliktu z Ukrainą i Zachodem.
- Już teraz trwa odbudowa i rozbudowa Kaliningradzkiej Grupy Wojskowej. W wyniku wojny z Ukrainą rosyjskie zdolności militarne w regionie Morza Bałtyckiego tylko chwilowo się zmniejszyły - podkreślił podczas prezentacji płk Paulavičius.
Według Miłosza Gapińskiego, analityka z Rochan Consulting, na którego powołuje się Wirtualna Polska, w działaniach w Ukrainie zaangażowany jest głównie lądowy komponent rosyjskich sił zbrojnych w obwodzie kaliningradzkim, podczas gdy komponenty morski i powietrzny pozostały prawie niezmienione.
- W inwazji na Ukrainę wzięły udział dwa oddziały: 11. Korpus Armijny oraz 336. Brygada Piechoty Morskiej. Przy czym nie wykorzystano całego stanu osobowego tych oddziałów, liczących ok. 12 tys. żołnierzy. Jednostki te wystawiły do walki grupy bojowe. I choć obie te grupy poniosły duże straty, to nie oznacza to, że potencjał obwodu kaliningradzkiego został trwale osłabiony i nie może być w przyszłości skutecznie odbudowany - powiedział Wirtualnej Polsce Miłosz Gapiński, analityk śledzący sytuację w tym rosyjskim regionie.